Szpitale nie płacą za leki, czekają na wyroki sądów

Odkąd odsetki ustawowe są tańsze niż kredyt lecznice płacą dostawcom dopiero, gdy dostaną sądowy nakaz. Przez to firmom grozi bankructwo.

Publikacja: 25.11.2015 16:44

Szpitale nie płacą za leki, czekają na wyroki sądów

Foto: 123RF

Placówkom medycznym zaczęło się opłacać niepłacenie na czas swoim dostawcom leków, wyrobów medycznych czy sprzętu pod koniec 2014 r. Wówczas Rada Ministrów obniżyła odsetki ustawowe z 13 do 8 proc. Zmiana okazała się wybawieniem dla szpitali i pogromcą ich kontrahentów.

– W ten sposób pozyskują finansowanie za 8 proc. To najtańszy możliwy kredyt, jaki zadłużone placówki są w stanie zdobyć na rynku – mówi Paweł Ossowski, menedżer w firmie ZARYS, która dostarcza do szpitali wyroby medyczne, m.in. strzykawki. Podkreśla, że problem dotyczy głównie szpitali dużych, specjalistycznych, m.in. wojewódzkich.

Płatność po roku

Proceder jest prosty. Szpitale nie regulują w terminie faktur opiewających na kilkaset tysięcy złotych. Firmy wierzyciele najpierw starają się odzyskać należne im pieniądze, wzywając szpital do zapłaty. Gdy ten nadal nie płaci, sprawa zwykle trafia do sądu. Tam firmy występują o nakaz zapłaty, a lecznica zwykle składa sprzeciw. Z bardzo dużym prawdopodobieństwem wiadomo, że nie będzie on uwzględniony, bo jest elementem gry na czas. Później, gdy orzeczenie się uprawomocni, kontrahent placówki medycznej zwraca się do sądu o nadanie klauzuli wykonalności. Gdy sąd ją przyzna, czyli po kilku miesiącach, szpital zwykle dobrowolnie spłaca zadłużenie, bojąc się wysokich kosztów komorniczych.

Opłacalny proces

– Szpitalom bardziej opłaca się płacić odsetki i koszty sądowe, niż zwracać należne pieniądze w terminie. Takie działanie może jednak doprowadzić do upadku firmy dostarczające im usługi i leki, gdyż ich kapitał jest zamrożony na ponad rok. Tyle zwykle trwa sprawa w sądzie – mówi Paweł Ossowski.

Prawnicy obserwują wzrost liczby procesów sądowych o zapłatę z udziałem szpitali. Przez ostatni rok przybyło im klientów, którzy są zmuszeni występować na drogę sądową.

– Dyrektorzy placówek medycznych kalkulują, że proces opłaca się im nie tylko dzięki niższym odsetkom ustawowym, ale także dzięki temu, że sąd zwolni ich z kosztów postępowania sądowego. Pełnomocnicy lecznic podnoszą więc przed sądem, iż specjalny status placówki medycznej, czyli funkcjonowanie w formie samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej, jest przesłanką zwolnienia z kosztów postępowania – wskazuje Burkot.

Szpitale mogą się jednak przeliczyć w swoich kalkulacjach.

– Zdaniem sądów sam fakt bycia SP ZOZ nie powoduje bowiem, że ma on być co do zasady zwalniany z kosztów. Szczególnie gdy do procesu dochodzi w związku z nieuzasadnionym brakiem płatności ze strony szpitala – tłumaczy mecenas Burkot. Kontrahenci szpitali zdają sobie sprawę, że brak płatności szpitali wynika z ich trudnej sytuacji finansowej. Wartość zobowiązań publicznych ZOZ wynosiła w II połowie 2015 r. prawie 11 mld zł

– Kontrahenci niech mają na uwadze, że ceny leków, wyrobów medycznych i sprzętu medycznego są u nas takie jak w krajach Europy Zachodniej, a wartości kontraktów na leczenie w szpitalach siedem razy mniejsze – mówi Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. Podkreśla, że dostawcy windują ceny, a wartość kontraktów szpitali z NFZ jest na tym samym poziomie od kilku lat. – Tu rozwiązaniem mogą być tylko zakupy grupowe. Ogłaszając wspólny przetarg np. na wyroby medyczne, placówki są w stanie uzyskać niższą cenę i zapłacić za dostawę w terminie – dodaje Jarosław Fedorowski.

Kary umowne dla zysku

Te same szpitale z jednej strony nie płacą swoich zobowiązań na czas, ale z drugiej są bezwzględne w egzekwowaniu swoich należności. Źródło zysku zrobiły sobie z kar umownych. Otóż w przetargach na dostawę sprzętu medycznego nakładają na oferentów absurdalne warunki niezwiązane z przedmiotem zamówienia. Za ich niewypełnienie obciążają firmy wysokimi karami umownymi. Na przykład zapisują w umowach, że kontrahent będzie musiał zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych, jeśli opóźni się z dostawą sprzętu choćby o jeden dzień. Karę uiści także, gdy nie dostarczy faktury na czas do właściwego pomieszczenia w szpitalu.

– To są absurdalne zapisy i za takie też często uważają je sądy. Dlatego też kiedy sprawa trafia już na wokandę, bo szpital pozywa kontrahenta o zapłatę kary umownej, sąd nie uwzględnia roszczenia szpitala i obciąża go kosztami procesu – zauważa mecenas Burkot.

Placówkom medycznym zaczęło się opłacać niepłacenie na czas swoim dostawcom leków, wyrobów medycznych czy sprzętu pod koniec 2014 r. Wówczas Rada Ministrów obniżyła odsetki ustawowe z 13 do 8 proc. Zmiana okazała się wybawieniem dla szpitali i pogromcą ich kontrahentów.

– W ten sposób pozyskują finansowanie za 8 proc. To najtańszy możliwy kredyt, jaki zadłużone placówki są w stanie zdobyć na rynku – mówi Paweł Ossowski, menedżer w firmie ZARYS, która dostarcza do szpitali wyroby medyczne, m.in. strzykawki. Podkreśla, że problem dotyczy głównie szpitali dużych, specjalistycznych, m.in. wojewódzkich.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca, Emerytury i renty
Płaca minimalna jeszcze wyższa. Minister pracy zapowiada rewolucję
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Sądy i trybunały
Trybunał Konstytucyjny na drodze do naprawy. Pakiet Bodnara oceniają prawnicy
Mundurowi
Kwalifikacja wojskowa 2024. Kobiety i 60-latkowie staną przed komisjami