To sedno najnowszego orzeczenia Sądu Najwyższego, które powinno przeciąć trwający lata spór, czy roszczeń o te dotacje trzeba dochodzić przed sądem administracyjnym czy cywilnym.
Czytaj także: Zwrot dotacji od niepublicznej placówki - naliczanie odsetek przez gminę
Przepisy i życie
Mimo że art. 90 ust. 11 ustawy o systemie oświaty mówił do niedawna, że przyznanie takich dotacji to czynność administracji publicznej, nie było jasności, jaki sąd ma je badać, w dodatku przepisy się zmieniały. Sporów nie zakończyło wprowadzenie 1 stycznia 2017 r. art. 47 ustawy o finansowaniu oświaty, że czynności podejmowane przez organ dotujący, w celu ustalenia wysokości lub przekazania dotacji, należą do administracji publicznej. Można więc było przypuszczać, że ich rozstrzyganie trafi do sądów administracyjnych.
Tak było w sprawie spółki z Łodzi prowadzącej m.in. szkołę policealną w Olsztynie, która pozywała to miasto, domagając się zapłaty 125 tys. zł dotacji rocznej za prowadzenie szkoły w 2017 r. Miasto jej odmówiło z powodu zastrzeżeń formalnych do wniosku o dotacje – o samą jej wysokość sporu nie było. Wniosek złożono jeszcze w 2016 r., a więc pod rządami starych, mniej jednoznacznych przepisów.
Sądy Okręgowy i Apelacyjny w Łodzi odrzuciły pozew (tj. nie badały meritum), uznając, że sprawa podlega kompetencji sądów administracyjnych, a nie cywilnych, czyli nie przysługuje tzw. droga sądowa.