Terenowi między Sandomierzem a Tarnobrzegiem grozi katastrofa ekologiczna

Spory kompetencyjne mogą doprowadzić do katastrofy ekologicznej wokół wyrobiska.

Aktualizacja: 31.01.2018 08:49 Publikacja: 30.01.2018 17:53

Terenowi między Sandomierzem a Tarnobrzegiem grozi katastrofa ekologiczna

Foto: Fotorzepa, Tomasz Żurek

Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się postępom w rekultywacji terenu po byłej kopalni Piaseczno w Świętokrzyskiem. Leży on nad Wisłą, między Tarnobrzegiem a Sandomierzem. Do lat 70. działała tam kopalnia siarki. Teraz miejscowe samorządy chcą tu urządzić sztuczny zbiornik wodny i tereny rekreacyjne. Wynik oceny NIK jest negatywny, a za powód problemów uznano ciąg błędnych decyzji z minionych lat, spory kompetencyjne samorządu, jego spółek i państwa oraz brak pieniędzy.

Przykładu udanego przekształcenia wyrobiska w teren rekreacyjny można szukać po prawej stronie Wisły, w 460-hektarowym wyrobisku Machów – to obecnie Jezioro Tarnobrzeskie. Gminy wokół kopalni Piaseczno chciałyby czegoś podobnego w ich 160-hektarowym wyrobisku. Ale jak dotąd to się nie udało i końca nie widać.

Wydane pieniądze

W latach 2010–2016 na rekultywację wydano prawie 48 mln zł i trzy razy przesuwano finał operacji. Wciąż jednak nie usunięto skutków działalności górniczej i na teren nie ma wstępu. W gminnych planach po oczyszczeniu i przygotowaniu ma on być zalewem rekreacyjnym, jak pobliskie Jezioro Tarnobrzeskie, czyli była kopalnia siarki Machów. Pieniądze na rekultywację całego terenu pochłonęła jednak sprawa Machowa, a na Piaseczno nie wystarczyło – mówią nieoficjalnie świętokrzyscy samorządowcy.

W Piasecznie wyrobisko miano uszczelnić, wyprofilować skarpy, wykonać system melioracji i drenażu i wypełnić zbiornik wodą do poziomu wody w Wiśle. Do końca 2016 r. nie wykonano drenażu, bez którego – gdyby wyrobisko zalać wodą – podtopi się 40 km kw. przyległych terenów, na których rosną sady, są pola i gospodarstwa.

– To będzie katastrofa dla ludzi z Koprzywnicy, Łoniowa i okolic, którzy stracą cały swój dobytek – mówi sekretarz powiatu sandomierskiego Krzysztof Niedźwiedź.

W cieniu tragedii

Natura w Piasecznie dała już o sobie znać w maju 2011 r., gdy zapadło się 6 ha wyrobiska. Setki tysięcy ton ziemi przysypały dwie spycharki. W jednej z nich w chwili tragedii pracował operator. Do dziś nie odnaleziono jego ciała. Osunięcie spowodowały wody gruntowe i z koryta Wisły oraz składowany piasek pobliskiej huty szkła. Tragedia jeszcze skomplikowała prace.

– Jezioro jest bezpieczne zarówno dla siebie, jak i dla terenów ościennych i nie ma z niego żadnych wycieków. Oddziałuje na poziom wód gruntowych na obszarach ościennych. To ok. 20 tys. ha. Dzięki systemowi pomp kopalnia utrzymuje obniżony poziom wód gruntowych na terenach ościennych. Różnica między poziomem wody w jeziorze a naturalnym poziomem wód gruntowych wynosi 8 m – zapewnia Damian Bogdański, likwidator prowadzącej prace spółki Kopalnia Machów (własność gminy Tarnobrzeg).

Na 9 lutego zaplanowano spotkanie z udziałem zainteresowanych stron, na którym będą one dyskutować, czy – i o ile – kopalnia może podnieść poziom wód gruntowych.

Przez lata nikt nie poczuwał się do odpowiedzialności za sfinansowanie systemu melioracyjno-drenażowego, pierwotnie przewidzianego w programie likwidacji. Pieniędzy nie dała ani kopalnia, ani Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, ani minister gospodarki, aż w 2013 r. – na wniosek kopalni – zrezygnowano z tego systemu. Wskazano, że wykonają go „okoliczne gminy". Ale nawet nie wymieniono ich nazw ani tym bardziej nie zapewniono źródeł finansowania. W 2015 r. stwierdzono, że system stworzą „inne podmioty", ale również ich nie wskazano i w żaden sposób nie określono finansowania.

Plany trzeba zmienić

Utrzymywanie obniżonego poziomu wody kosztuje rocznie ok. 2 mln zł, ale grozi degradacją umocnień skarp. Wszystko razem może spowodować kolejną katastrofę osuwiskową, bo woda wciąż napiera. Mimo to nie zweryfikowano planu utworzenia w wyrobisku terenów wodno-rekreacyjnych. Nie zrobili tego ani kopalnia, ani nadzorujący ją samorząd, ani kolejni ministrowie sprawujący nad kopalnią nadzór: gospodarki, rozwoju, a następnie energii. Zdaniem ekspertów pracujących dla NIK plany trzeba zrewidować. Trwałe usunięcie skutków działalności wyrobiska Piaseczno jest realne, ale potrwa wiele lat i pochłonie znaczne nakłady. Na odnowienie całego systemu melioracji potrzeba wielkich sum.

– Tych pieniędzy gminy nie mają. Bez wsparcia państwa nic się nie da zrobić – mówią w świętokrzyskich samorządach.

We wniosku do resortu energii NIK uznała, że ze względu na skalę problemów to Skarb Państwa powinien odzyskać wiodącą rolę w całej sprawie, a także nadzór właścicielski nad gminną spółką, jaką jest kopalnia.

– Rozproszone kompetencje i podporządkowanie kopali gminie nie zdały egzaminu – ocenia prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.

Oprócz strony samorządowej w rozwiązaniu tego pata powinni wziąć udział naukowcy oraz prywatni właściciele gruntów przyległych do wyrobiska Piaseczno.

Ministerstwo Energii poinformowało „Rzeczpospolitą", że działania kopalni będą wymagały nakładów 4,8 mln zł rocznie. O przywróceniu melioracji na razie cisza. ©?

Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się postępom w rekultywacji terenu po byłej kopalni Piaseczno w Świętokrzyskiem. Leży on nad Wisłą, między Tarnobrzegiem a Sandomierzem. Do lat 70. działała tam kopalnia siarki. Teraz miejscowe samorządy chcą tu urządzić sztuczny zbiornik wodny i tereny rekreacyjne. Wynik oceny NIK jest negatywny, a za powód problemów uznano ciąg błędnych decyzji z minionych lat, spory kompetencyjne samorządu, jego spółek i państwa oraz brak pieniędzy.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe