Obecny system oskładkowania zleceniobiorców stworzył grupę ubezpieczonych przekraczającą milion osób, którzy z tego powodu są gorzej traktowani na rynku pracy. W większości to obecni 40-latkowie. W przyszłości będą mieli niższe emerytury wynika z raportu z Fundacji Instrat Zdaniem ekspertów z tej fundacji przepisy należy jak najszybciej zmienić, gdyż naruszają konstytucyjną zasadę sprawiedliwości społecznej. O zmiany apeluje nie tylko ZUS, ale także Ministerstwo Rodziny.
Idą zmiany
– Obecne ubezpieczenia społeczne zleceniobiorców mogą negatywnie odbić się na wysokości ich świadczeń emerytalnych i rentowych. Kłóci się to z polityką prospołeczną rządu Zjednoczonej Prawicy. Dlatego rozmawiamy o reformie, szukamy jak najlepszych rozwiązań, które przyniosą korzyść Polakom – mówi Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej. – Dążymy do tego, by Polacy otrzymywali jak najwyższe świadczenia emerytalne, które pozwolą godnie przeżyć jesień życia. Obecne rozwiązania tego nie gwarantują, dlatego analizujemy różne warianty i rozmawiamy z naszymi partnerami społecznymi.
Czytaj też: ZUS od każdej złotówki - rząd chce oskładkować umowy zlecenia
To już kolejna przymiarka do pełnego oskładkowania zleceniobiorców, bo prace nad tym trwają już od kilku lat. Wszystko wskazuje, że zmiany mogą wejść w życie od 2022 r., ciągle jednak brakuje wyraźnej deklaracji ze strony rządu, który obawia się niezadowolenia społecznego po nałożeniu składek na zleceniobiorców. Z raportu Instratu wynika jednak, że ponad połowa osób opłacających niższe składki to pracownicy zatrudnieni na etacie, najczęściej z minimalnym wynagrodzeniem, a kolejna jedna trzecia z miliona zleceniobiorców dorabia bez składek do działalności gospodarczej.
– Zapisana w polskim prawodawstwie możliwość odprowadzania niższych składek w sytuacji osiągania dochodów z dwóch lub więcej form zatrudnienia pogłębia niesprawiedliwość na rynku pracy i jest rozwiązaniem niespotykanym w skali europejskiej – mówi Michał Hetmański, ekonomista i współautor raportu.