W wydanym w poniedziałek apelu strona zarówno pracodawców, jak i pracowników Rady Dialogu Społecznego, wyrażają głębokie zaniepokojenie sposobem procedowania tak istotnego społecznie i gospodarczo tematu z pominięciem konsultacji z partnerami społecznymi.
Organizacje uznają, iż sposób procedowania tej zmiany podważa zasady zaufania do instytucji państwa. Na niespełna 50 dni przed końcem roku kalendarzowego ponownie zapowiada się wprowadzenie reformy, która oznacza zmniejszenie dochodu netto znacznej części pracowników oraz wiąże się z gigantycznymi problemami finansowymi i organizacyjnymi po stronie pracodawców (konieczność korekt budżetów na 2020 rok).
Sygnatariusze apelu zauważają, iż w stosunku do sytuacji z 2017 r. zaszły zasadnicze zmiany na rynku pracy, w krajowej gospodarce, co wiąże się z koniecznością uaktualnienia przeprowadzonej ówcześnie dyskusji. Problemy ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników, obniżenie atrakcyjności Polski jako kraju do rozwoju i pozyskiwania utalentowanych pracowników, brak stabilności systemu prawnego oraz niska stopa inwestycji to najczęściej wskazywane bariery rozwoju polskiej gospodarki. Jednocześnie pracodawcy muszą uwzględnić inne rosnące koszty, m.in. wzrost wynagrodzeń, w tym płacy minimalnej oraz wdrożenie Pracowniczych Planów Kapitałowych. Warunki zmieniły się zatem na tyle, że nie ma absolutnie żadnego usprawiedliwienia dla tego, aby projekt był procedowany w ramach „ścieżki poselskiej" i nie stanowił przedmiotu konsultacji społecznych.
W apelu organizacje wyrażają głębokie rozczarowanie brakiem pogłębionej i rzetelnej oceny skutków regulacji, o przeprowadzenie której wnosiła od kilku miesięcy strona społeczna. Wytykają brak analizy obejmującej, w szczególności, skutki dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w perspektywie 30-40 lat (wypłaty kilkunastu i kilkudziesięciu tysięcznych świadczeń emerytalnych z uwzględnieniem wydłużenia wieku pobierania emerytury) oraz skutki „arbitrażu" na rynku pracy. - W uzasadnieniu projektu pojawiają się lakoniczne stwierdzenia, iż zniesienie limitu spowoduje wzrost wpływów składkowych do FUS, co spowoduje wzrost wydatków na emerytury, a poziom oddziaływania proponowanego rozwiązania uzależniony jest również od zachodzących zmian na rynku pracy - wskazują organizacje.
W apelu zwrócono uwagę, iż zniesienie limitu 30-krotności podstawy składek spowoduje w perspektywie długofalowej, problem wynikający z rozwarstwienia wysokości świadczeń emerytalnych. Zjawisko to, które można określić jako powstanie „kominów emerytalnych", jest sprzeczne z zasadą solidarności społecznej i szkodliwe z punktu widzenia długofalowej stabilizacji wydatków z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. - Powstawanie dużych rozbieżności wysokości świadczeń emerytalnych w przyszłości, będzie rodziło presję na zmianę sposobu waloryzacji świadczeń emerytalnych, co z kolei przyczyni się do braku możliwości adekwatnej waloryzacji najniższych świadczeń emerytalnych. Zrodzi to w przyszłości frustracje i niepokoje społeczne. Projektowana zmiana może zmniejszyć deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w najbliższych latach, jednak w przyszłości doprowadzi do znacznego jego zwiększenia, pogłębiając nierównowagę dochodów i wydatków FUS - ostrzegają organizacje.