Zmianę krytykują zarówno pracodawcy, jak i związki zawodowe. Dla pracodawców, szczególnie z branż nowych technologii, oznacza ona skokowy wzrost kosztów zatrudnienia informatyków, menedżerów wysokiego szczebla, którzy mogą znaleźć zatrudnienie także poza granicami naszego kraju. Część wyższych składek zostanie potrącona z wynagrodzeń tych pracowników, co odczują w swojej kieszeni. Zapewne upomną się wtedy o podwyżki, by zrekompensować te straty. Pracodawcy zapłacą więc podwójnie.
Z kolei związki zawodowe krytykują taki pomysł na zapewnienie większych wpływów do ZUS przez to, że wysokie składki płacone obecnie dadzą tym pracownikom prawo do bardzo wysokich emerytur w przyszłości. W skrajnych przypadkach liczonych w dziesiątkach tysięcy złotych miesięcznie.
Dlatego ta nowelizacja jest też postrzegana jako najdroższa chwilówka, którą rząd będzie musiał spłacić już za kilkanaście lat w postaci podwyższonych świadczeń. Co gorsza, prawo do tych świadczeń będą mieli najbogatsi, których stać na lepszą opiekę zdrowotną. Statystycznie żyją więc dłużej, zatem dłużej będą pobierali bardzo wysokie świadczenia. Koszt tej nowelizacji może więc wpłynąć na zasady wypłacania niższych świadczeń należnych osobom ze znacznie niższymi zarobkami. Zdaniem NSZZ Solidarność zniesienie limitu składek do ZUS doprowadzi do powstawania kominów emerytalnych i pogłębiania różnic między najgorzej i najlepiej zarabiającymi Polakami.
Choć projekt do Sejmu wniosła grupa posłów PiS, widać, że był długo przygotowywany. Wszystko wskazuje, że pracowano nad nim pod egidą rządu – o czym pisała już „Rzeczpospolita", alarmując, że pomimo licznych deklaracji różnych przedstawicieli rządu składanych przed wyborami parlamentarnymi wciąż toczą się prace nad tymi zmianami.
Korzystniejsze obliczanie świadczeń
Co ważne dla przyszłych emerytów, którzy zapłacą wyższe składki, projekt przewiduje wprowadzenie systemu ważenia emerytur i rent po zmianach, tak by podwyżka składek przełożyła się na wyższe emerytury i renty. Nowela przewiduje więc dodanie do ustawy o emeryturach i rentach nowych artykułów 15a i 15b. Opisana w nich procedura zakłada, że inaczej będzie się liczył staż emerytalny przed 1 stycznia 2020 r. i po 31 grudnia 2019 r. Wcześniejszy staż ma być liczony z zachowaniem dotychczasowych ograniczeń, a po zmianach te ograniczenia mają zostać zniesione. W finale wskaźnik wysokości podstawy wymiaru emerytury lub renty będzie stanowił sumę cząstkowych wskaźników podstaw wymiaru tych świadczeń przed i po zmianie przepisów ważonych udziałem liczby lat kalendarzowych przyjętych do obliczenia obu wskaźników.
– Ta zmiana to nic innego jak odblokowanie wysokości świadczeń, jakie będą liczone na podstawie wyższych składek płaconych po zmianach – ocenia dr Tomasz Lasocki z Katedry Ubezpieczeń na Uniwersytecie Warszawskim. – Otwiera to drogę do wysokich świadczeń w przyszłości, i to nie tylko emerytur, ale też rent, które dotąd były ograniczone limitem.