Co robi ZUS, żeby napisać jasne przepisy? Nic! Za to wysyła na Sycylię i na Florydę pracowników, by „miejscowej Polonii pomóc w materii ubezpieczeń społecznych". Polonia legalnie przybywająca w USA ma ubezpieczenie społeczne. Jeśli potrzebuje wyjaśnień polskich przepisów, to na pewno nie od pracowników ZUS. (Polacy tam mieszkający z reguły takich szkoleń nie potrzebują, bo im świadczenia w Polsce nie przysługują).
Nie słyszał nauk papieża
Czytam zatem wyjaśnienia rzecznika prasowego ZUS. Arogancki ton wypowiedzi mnie poraża. (Na marginesie – jest absolwentem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Najwyraźniej nie słyszał nauk papieża o dobroci i miłowaniu, nawet nieprzyjaciół). Wypowiedź rzecznika można streścić tak: Nie będziecie nam pismaki mówić, co robić z majątkiem, którym zarządzamy. A cytując zwroty, które znalazły się w wyjaśnieniach:
„(...) Po raz kolejny wybuchła afera pod jakże nośnym tytułem »ZUS wysłał pracowników na Florydę«. ZUS moimi ustami (sic!) tłumaczy, że wybraliśmy się (sic!) i na Florydę, i na Sycylię po to, by pomóc miejscowej Polonii w materii ubezpieczeń społecznych (...) Otóż miejsca, do których się udajemy, by pomóc Polakom w niełatwej ubezpieczeniowej materii, są nam dokładnie wskazywane (...). Proszę więc, wybaczcie nam, nasi dobrzy doradcy z prasy i internetu, ale informacje o tym, gdzie jest Polonia, nadal będziemy pozyskiwać z naszych placówek dyplomatycznych (...)".
Pan rzecznik mógłby nie zawracać głowy i tak nad miarę obciążonym dyplomatom, lecz jedynie skonsultować, gdzie są największe skupiska Polonii. Wówczas by wiedział, że w USA jest około 10 mln Polaków. Najwięcej w Chicago, Nowym Jorku i Detroit, a nie na Florydzie! W Niemczech około 2 mln, głównie w Berlinie. W Kanadzie około 900 tys., głównie w Toronto, Winnipeg i Montrealu. We Włoszech około 110 tys., głównie w Rzymie i Katanii (a nie na Sycylii). Za to na Białorusi prawie 400 tys. Ale wyjazd, wycieczka na Białoruś czy do Berlina nie ma tego samego wydźwięku jak szkolenie na Sycylii czy Florydzie.
A w Biłgoraju...
Wszyscy podatnicy, a już zwłaszcza emeryci i renciści, na pewno przyjęli z dużym zadowoleniem informację o tym, że w 2013 r. ZUS w Biłgoraju „w ramach pogłębiania wiedzy o systemie ubezpieczeń społecznych" rozpisał przetarg (inaczej nie można) na wycieczkę do Rzymu. W ramach szkolenia było zaplanowane zwiedzanie (z pilotem): Panteonu, Koloseum, bazyliki św. Jana na Lateranie, bazyliki Santa Maria Maggiore, bazyliki Santa Pietro in Vincelo, placu św. Piotra, Bazyliki św. Piotra, Grobów Papieskich, Kaplicy Sykstyńskiej, Forum Romanum, Palatynum i Kapitolu. W sprawozdaniu (po powrocie) powinno się znaleźć, że obejrzane obiekty sztuki wymagają solidnego remontu, tylko nie jest to w gestii ZUS w Biłgoraju.
Czego mogli się nauczyć wycieczkowicze we włoskich kościołach, a czego nie uczą w polskich? Niech zwiedzają, to miłe! Tylko nie za pieniądze podatników, zwłaszcza gdy według innego źródła matka 15 dzieci dostaje specjalną emeryturę – 1200 zł brutto! Ilość imprez organizowanych przez ZUS dla pracowników jest bez porównania większa od tych z poprzedniego ustroju. Za pieniądze podatników, gdy tragiczna sytuacja finansowa ZUS jest wszystkim znana. Mówiło się, że za komuny PZPR traktowała Polskę jak swój folwark. Jak zatem nazwać to, co robią obecnie zarządzający miliardami przeznaczonymi na zabezpieczenie materialne wszystkich Polaków? Jedno jest pewne: stawiam dolary przeciw orzechom, że każdy wyjazd i wybryki finansowe padającego ZUS pan rzecznik prasowy jakoś wytłumaczy. Nie mówiąc już o tym, że jego przełożeni zawsze mają rację. I tak w koło Macieju, bez różnicy, jaki rząd, jakiej proweniencji przy władzy. ZUS i tak rządzi kasą. A ustalenia NIK? Zawsze można znaleźć pretekst, by je utajnić.