Okazuje się jednak, że od Nowego Roku przedsiębiorcy nie tylko dostaną oddzielne konto, na które będą wpłacać składki jednym przelewem. ZUS zaliczy też bieżącą wpłatę na poczet zaległości. To oznacza, że powstanie kolejna zaległość. I gdy taki zadłużony w ZUS właściciel firmy trafi po sylwestrowej zabawie do szpitala, to nie dostanie zasiłku chorobowego. Skoro nie zapłacił składki w terminie, a nie zapłacił, bo przelane przez niego pieniądze pokryły jedynie wcześniej zaciągnięty dług, traci prawo do świadczeń. Dura lex, sed lex. Nie otrzyma więc zasiłku chorobowego, a także macierzyńskiego, opiekuńczego i rehabilitacyjnego. A według ZUS zaległości na 14,5 mld zł ma 646 tys. firm. 31 grudnia może być ich jeszcze więcej.

Co więcej, przedsiębiorcy nie dostaną informacji o potrąceniu aktualnej wpłaty na stare zaległości. I koło się zamyka. Jedyne wyjście, to sprawdzić w ZUS, czy nie mamy zaległości. Inaczej pewnego dnia przedsiębiorczy Polak może stać się nie tylko ofiarą wypadku, ale i ZUS-u. Dlatego ZUS powinien wydłużyć swoje spoty o jedno zdanie: i sprawdź, czy nie masz zaległości, albo i drugie: możesz w oddziale lub przez Internet.

Zmiany w ZUS to jednak nie jedyny problem rządzących. Od 1 stycznia 2018 r. wszyscy przedsiębiorcy będą musieli prowadzić elektroniczną ewidencję VAT i wysyłać ją do fiskusa w tzw. jednolitym pliku kontrolnym. Skończy się epoka papieru. Ci, którzy ciągle wolą tradycyjne deklaracje, będą musieli porzucić je na rzecz elektronicznych. I analogowe księgowe też muszą polubić cyfrowe rozwiązania. Co prawda Ministerstwo Finansów udostępni im na swoich stronach narzędzia, ale... konia z rzędem temu, kto je zrozumie. I o ile ZUS reklamuje część zmian, o tyle fiskus już nie. Co prawda w listach z ZUS jest tez informacja o zmiana wach w VAT, ale... jedno zdanie to za mało. Może się więc okazać, że w lutym rząd nie zmartwi się strajkiem rezydentów, tylko przedsiębiorców. Nie zdziwiłabym się, gdyby w końcu zwarli szeregi i zażądali od rządu jasnych i klarownych informacji: co, jak i dlaczego mają robić. I zamiast wydawać miliony na billboardy o niesprawiedliwych sądach, można by pokazać jak unikać sądowych sal. Bo i za zaległości w ZUS, i błędy w Jednolitym Pliku Kontrolnym można do nich trafić. Z najnowszego raportu NBP wynika zaś, że ponad 80 proc. przedsiębiorców czuje się niepewnie właśnie przez zmiany legislacyjne oraz złe relacje z administracją. I jeśli rząd nie zadba o nich, to na nic uszczelnianie budżetu i walka z patologami.

Nikt bowiem nie ma wątpliwości, że z przestępcami podatkowymi trzeba walczyć. Nie wolno jednak strzelać z armaty do wróbli. Wróblom trzeba pomóc, inaczej stracą zaufanie do rządu. A jest ich w sumie trzy miliony.