We wtorek Rada Ministrów zajmie się projektem budżetu państwa na 2019 r. Pracodawcy bardzo negatywnie oceniają przewidziane w nim plany rządu co do wykorzystania pieniędzy zebranych na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Cudowna skarbonka
Znalazło to zresztą wyraz w zeszłotygodniowej uchwale Rady Rynku Pracy, która nie jest jednak wiążąca dla rządu. Wszystko wskazuje więc na to, że zostanie przez władze zignorowana.
– W przyszłym roku dojdzie do prawdziwego drenażu Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, na który zostaną przeniesione koszty związane z wypłatą wynagrodzeń dla lekarzy rezydentów i pielęgniarek w trakcie specjalizacji czy staży podyplomowych – mówi Arkadiusz Pączka, dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP. – Koszt wypłaty tych świadczeń wyniesie ponad 2,2 mld zł, podczas gdy wpływy do funduszu w przyszłym roku to tylko 476 mln zł.
Jak to możliwe, żeby tak mały fundusz obarczać tak dużymi kwotami wypłat na rzecz personelu medycznego?
Zdaniem ekonomistów sprawa jest bardzo prosta. Po podwyżce wynagrodzeń dla lekarzy i pielęgniarek w trakcie specjalizacji wydatki ze środków publicznych wzrosły prawie dwukrotnie. Ten koszt został przeniesiony przez rząd do FGŚP, bo ten państwowy fundusz nie podlega tzw. regule wydatkowej. Ogranicza możliwości gwałtownych podwyżek wypłat ze środków publicznych i nie wlicza się do deficytu budżetu państwa.