Takie stanowisko zajął Sąd Najwyższy w wyroku z 25 października 2016 r. (I UK 471/15).
Stan faktyczny
Robotnik był zatrudniany przez podwykonawcę budowlanego na umowy o dzieło w celu wykonania wykopów pod gazociąg na określonym terenie. Wynagrodzenie przysługiwało mu za metr bieżący wykonanego wykopu. Swoją pracę wykonywał w tych samych godzinach co pracownicy zatrudniani przez podwykonawcę, gdyż dostosowywał swoje czynności do prac związanych z kładzeniem rur. Majster wskazywał zainteresowanemu, jaki odcinek jest do wykopania, jakiego rodzaju podsypkę należy stosować, a następnie zlecał wykonanie prac i sprawdzał, czy robotnik prawidłowo wykonał zadanie.
W wyniku kontroli przeprowadzonej u podwykonawcy ZUS wydał decyzję, w której stwierdził, że robotnik w rzeczywistości wykonywał pracę na podstawie umów o świadczenie usług (a nie umów o dzieło), co wiązało się z koniecznością odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne. Podwykonawca wniósł odwołanie do sądu.
Orzeczenia sądów
Sądy obu instancji potwierdziły prawidłowość decyzji ZUS, wskazując, że sposób wykonywania spornych umów jednoznacznie wskazywał, że były to umowy o świadczenie usług, do których stosuje się odpowiednio przepisy o umowie zlecenia.
Sąd Najwyższy nie zgodził się jednak z takim stanowiskiem sądów i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania sądowi apelacyjnemu. Stwierdził przy tym, że przedmiotowe umowy powinny być zakwalifikowane jako umowy o roboty budowlane, a nie jako umowy o dzieło czy umowy zlecenia. Wskazał również, że umowa, w której strony zmierzały do osiągnięcia konkretnych rezultatów, uzależnionych od wykonania przez robotnika wykopów o konkretnych wymiarach pod sieć gazową, współdziałania przy jej układaniu przez wykonanie podsypki gazociągu, a następnie zasypania ułożonych rur gazowych i uporządkowania terenu, jest tzw. umową rezultatu. Stąd współwykonawcy tej umowy nie podlegają obowiązkowi ubezpieczenia społecznego w charakterze zleceniobiorców.