W Senacie już za chwilę zdecydują się losy nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Decyzja senatorów będzie decyzją o przyszłości polskiej gospodarki. Chodzi o to, że jeden z przepisów nowelizacji, sprzeczny z prawem, jest finansową bronią masowego rażenia o ogromnym zasięgu. Został dopisany do ustawy w ostatniej chwili, w sposób sprzeczny z prawem, a jeśli wejdzie w życie – będzie niszczyć polską przedsiębiorczość.
Państwo zawiniło, przedsiębiorcy zapłacą
Broń, której miałby używać Zakład Ubezpieczeń Społecznych, została „zaszyta" w projekcie ustawy w zaledwie pięciu słowach art. 38a ust. 1. W całości brzmi on następująco: „Jeżeli w związku z przeprowadzonym postępowaniem wyjaśniającym lub kontrolą wykonywania przez płatników składek obowiązków z zakresu ubezpieczenia społecznego zachodzi konieczność wydania decyzji, o której mowa w art. 83 ust. 1 pkt 1a, Zakład wydaje decyzję podmiotowi zgłaszającemu ubezpieczonych do ubezpieczeń społecznych oraz płatnikowi składek ustalonemu przez Zakład".
Właśnie tych pięć ostatnich słów – „płatnikowi składek ustalonemu przez Zakład" – może wykończyć polską przedsiębiorczość. Co tak naprawdę oznacza ten fragment? To, że ZUS będzie mógł wyznaczyć firmę, która jego zdaniem powinna zapłacić składki za pracownika - nawet jeśli firma tego pracownika nigdy nie zatrudniała! Absurdalność tego pomysłu ilustrować może sytuacja: kontrolerzy ZUS wchodzą do sklepu i nakazują wszystkim stojącym w kolejce zapłacić składki ekspedientki.
Ten przepis nie powstał bez powodu. Są nim jak zwykle pieniądze, a konkretnie ich brak. W kasie ZUS jest dziura. Nowelizacja stosuje najprostszą metodę jej wypełnienia – wystarczy sięgnąć do kieszeni przedsiębiorców. Skandalem jest nie tylko to, że mamy do czynienia z bezprawiem. To właśnie państwo jest najbardziej winne dzisiejszym kłopotom ZUS. Widać to wyraźnie, jeśli prześledzimy, jak powstawały braki w kasie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Gwoli przypomnienia
Outsourcing usług stał się powszechny w sektorze publicznym i prywatnym w wyniku dwóch decyzji rządu PO–PSL. W 2008 r. w zamówieniach publicznych zablokowano możliwość waloryzacji cen. Tymczasem w trakcie wykonywania zawartych już kontraktów rząd zaczął podnosić płacę minimalną. Pracodawcy musieli coraz więcej płacić pracownikom – nie mogąc zwaloryzować kontraktów z instytucjami publicznymi, bo nie dopuszczały do tego przepisy prawa. Zaczęto wówczas stosować? umowy-zlecenia.