Choć Ministerstwo Rozwoju szacuje, że obniżenie składek okaże się korzystne dla małej grupy, bo ok. 181 tys. samozatrudnionych, nowe przepisy nie przewidują żadnych ograniczeń w korzystaniu z niższych składek przez osoby, które zrezygnowały z etatu.
– Takie regulacje funkcjonują obecnie w przypadku tzw. małego ZUS, czyli preferencyjnych składek, jakie może płacić samozatrudniony przez pierwsze dwa lata działalności – tłumaczy Andrzej Radzisław, radca prawny, współpracuje z kancelarią LexConsulting.pl. – Preferencje nie przysługują, gdy samozatrudniony współpracuje z firmą, w której wcześniej pracował na etacie. W nowych rozwiązaniach przewidzianych w projekcie ministerstwa takich ograniczeń nie ma. Może się więc okazać, że efekt zmian będzie inny od przewidywanego, bo wielu pracowników zostanie zmuszonych do założenia działalności – dodaje.
Dołożą się wszyscy
Obniżenie składek z działalności gospodarczej nie podoba się także związkowcom.
– Mamy spore wątpliwości co do tych rozwiązań – mówi Henryk Nakonieczny z Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. – Od lat postulujemy, aby prowadzący działalność gospodarczą płacili składki proporcjonalnie do swojego przychodu czy dochodu, ale bez ryczałtu, na którym korzystają najbogatsi przedsiębiorcy. Obniżenie składek dla osób z najniższymi przychodami spowoduje zaś, że nie uzbierają oni pieniędzy na przyszłą emeryturę i wszyscy ubezpieczeni będą musieli się dokładać do ich świadczeń gwarantowanych przez państwo.
Te wątpliwości nie są bezpodstawne. Już teraz osoby prowadzące działalność gospodarczą i opłacające co miesiąc minimalne składki na ubezpieczenia społeczne (obecnie 812 zł )należą do grupy z najniższymi emeryturami z ZUS. Dalsze obniżanie płaconych przez nich składek oznacza pogorszenie ich sytuacji na starość.