Myślę tu o podstawowej kwestii, jaką jest uchylanie się przez nas, pracodawców, od zawierania umów o dzieło w miejsce umów o pracę. Świadomie piszę „o nas pracodawcach", żeby nie oglądać się na boki, patrząc na innych. W większości tych przypadków, a zwłaszcza w zawodach białokołnierzykowych, element podporządkowania jest mniej oczywisty niż przy taśmie produkcyjnej, a element własnego twórczego wkładu jest wyraźniejszy. Nie zmienia to jednak faktu, że większość umów o dzieło, jak kraj długi i szeroki, jest wykonywanych w warunkach podporządkowania i z bardzo ograniczonym elementem twórczego wkładu. Innymi słowy, nawet jeśli nie ma pełnego podporządkowania, to jest go znacznie więcej niż nie-podporządkowania.
Czytaj także: Uznanie dzieła za etat: czy zaległe składki ZUS zapłaci także pracownik
Prawdziwy problem socjalny jest wtedy, gdy wszyscy wiemy, że on istnieje, ale zamykamy oczy i go nie widzimy. W praktyce oznacza to przyzwolenie społeczne na to, przyjmijmy roboczo, nadużycie (które jest jeszcze nadużyciem lub już nim nie jest – zależnie od wyznawanych poglądów na temat roli prawa w tzw. społeczeństwie). To zarazem oznacza, że ci, którzy mieliby to sprawdzać, nie mają ani mocy, ani odpowiedniego przekonania, żeby to robić. Władza (ta czy inna) za jedyne rozwiązanie uważa zwykle zwiększenie represyjności systemu, ale i tak tego nie robi. Co by bowiem nie powiedzieć, władza wywodzi się z ludu, więc podziela to samo przekonanie o beznadziejności podejmowanych wysiłków przy tak dużych obciążeniach socjalnych umowy o pracę i przy tak dużej rozpiętości między wynagrodzeniem netto z umowy o pracę i umowy o dzieło.
Pewna wiara bywa pokładana niekiedy w samoregulacyjne właściwości systemu, tzn. że pracownicy-wykonawcy (termin z kodeksu cywilnego dla strony umowy o dzieło) sami będą ścigać pracodawców z powództwem o ustalenie stosunku pracy. Przez to zaś pracodawcy będą się bali umów o dzieło, bo w momencie, gdy się okaże, że jest to jednak umowa o pracę, będą musieli mnóstwo dopłacić do ZUS i urzędu skarbowego.
Sądy pracy na ogół przychylnie patrzą na roszczenia o ustalenie stosunku pracy, bo „wiedzą jak jest". System jednak, z różnych powodów, takiej samoregulacyjnej właściwości nie ma.