Obecnie każdy przedsiębiorca, który prowadzi firmę dłużej niż dwa lata, musi co miesiąc odprowadzać do ZUS składki w wysokości  1232,16 zł, niezależnie od tego, czy jego przychody w danym miesiącu na to pozwalają. Mateusz Morawiecki, jeszcze jako wicepremier, chciał to zmienić i zaproponował uzależnienie wysokości składki od przychodu firmy. Pomysł wtedy upadł, bo minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska stwierdziła, że drastycznie obniżyłoby to wpływy do ZUS.

Jest szansa, że składki uzależnione od przychodu jednak staną się faktem. Minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz, minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska oraz minister finansów Teresa Czerwińska doszły do porozumienia w sprawie  zmiany przepisów i zróżnicowania obciążeń składkowych.

Zakłada ono, że od 2019 r.  firmy, których przychód nie przekracza 2,5-krotności minimalnego wynagrodzenia (obecnie 5,3 tys. zł), mają płacić do ZUS 520 zł miesięcznie. Firmy przekraczające ten próg zapłacą składki bez zmian.

Rząd liczy, że budżet na tym nie straci, ponieważ część małych firm wyjdzie z szarej strefy.