Rz: Czy pracownicze plany kapitałowe (PPK), flagowy pomysł premiera Mateusza Morawieckiego, to dobry pomysł na dodatkowe oszczędzanie na emeryturę?
Paweł Wojciechowski:
Zdecydowanie będzie zachęcał do dodatkowego oszczędzania. System zachęt, w tym te najbardziej nowoczesne, jak dopłaty roczne czy opcja domyślnego zapisu, będzie motywował do oszczędzania dużo skuteczniej niż ulgi w istniejących już pracowniczych programach emerytalnych, IKE i IKZE. Wciąż będzie to jednak tylko uzupełnienie systemu emerytalnego. Głównym celem jest budowa kapitału dobrowolnych oszczędności Polaków, które mają pomóc naszej gospodarce. Pozostaje otwarte pytanie, w jakim stopniu te oszczędności przekształcą się w inwestycje krajowe. O tym zdecyduje polityka inwestycyjna prywatnych podmiotów rynku kapitałowego, które mają decydować, czy inwestować oszczędności w polskie akcje, papiery skarbowe czy w zagraniczne akcje.
Kto zyska na nowym systemie?
Przede wszystkim rynek kapitałowy i towarzystwa funduszy inwestycyjnych, które będą zarządzały oszczędnościami. Zyska także klasa średnia, bo to ich głównie stać na oszczędzanie w nowym systemie. Myślę, że osoby, których zarobki wynoszą poniżej 3 tys. zł miesięcznie, nie przystąpią do programów. To może być nawet kilka milionów Polaków. Skoro teraz ledwo wiążą koniec z końcem, to nie pomniejszą bieżących dochodów z myślą o odległej przyszłości. Nawet te kilkadziesiąt złotych składki miesięcznie to dla nich za dużo. Zostaną skazani na ubóstwo na starość. Państwo będzie musiało im pomóc, np. dopłacając do najniższej emerytury.