Aktorzy, muzycy, tancerze, świadczący swoje „usługi" na kontraktach, nie występują już praktycznie od marca 2020 r., a tylko za występ mogą dostać pieniądze. To samo dotyczy obsługi technicznej. Rząd pozwolił się otworzyć teatrom, operom itd. tylko we wrześniu i październiku, a i wtedy działały one w bardzo ograniczonym zakresie.
Zamrożeni od marca
Z tego samego powodu mało który freelancer będzie mógł się starać o zwolnienie ze składek ZUS. Ulga ma objąć kontrakty zawarte od 1 stycznia do 31 marca, a przecież działanie branży wciąż jest zamrożone. Po co komu zwolnienie ze składek zarobku, jeśli żadnego nie osiągnie.
W bardzo złym położeniu są również osoby, których podstawą zatrudnienia w kulturze jest etat. Aktor, muzyk, tancerz na etacie w teatrze czy w operze, filharmonii, który nie występuje, nie zarabia norm za spektakle, czyli jest na gołej pensji. Ta goła pensja to zwykle minimalne wynagrodzenie za pracę. Tak samo jest z „etatowym" pionem technicznym, tj. inspicjentami, maszynistami, akustykami, elektrykami itd. Jeśli nie obsługują żadnych wydarzeń, dostają pensję ok. 2000 zł na rękę. I tak już od dziesięciu miesięcy. Co więcej, wszystkie te osoby są wykluczone z pomocy w postaci postojowego czy zwolnienia ze składek ZUS przez to, że mają etat. Nie ma znaczenia, że to głodowa stawka.
Artyści mogą się starać o pomoc socjalną z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w wysokości 1800 zł. Po pierwsze jednak wcale nie ma pewności jej uzyskania, mimo że obecnie sytuacja zatrudnionych w kulturze jest znacznie gorsza niż wiosną. Po drugie, czeka się na nią nawet do trzech miesięcy.
Nietrafione wsparcie
Wsparcie dla branży kultury, którym chwali się resort, jest wielowymiarowe – od dofinansowań przez vouchery i stypendia po zwolnienia z VAT i rekompensaty. Dotyczy ono jednak głównie instytucji kultury. Zatrudnieni w tej branży przymierają zaś głodem, szczególnie freelancerzy. Pomoc w postaci postojowego jest jednorazowa i mocno spóźniona, bo wprowadzona po prawie trzech miesiącach bez żadnego zarobku. Nawet jeśli ktoś ją dostanie, to będzie bardziej przypominać kieszonkowe niż wsparcie państwa.
Innej realnej pomocy nie ma. Jarosław Gowin co prawda deklaruje, że rząd przedłuży wsparcie z tarczy 6.0 na styczeń i luty, ale nie wiadomo jeszcze dla kogo i na jakich warunkach.