300 tys. zł zasiłku macierzyńskiego - ZUS kwestionuje wynagrodzenie ciężarnej pani prezes

Po urodzeniu dziecka współwłaścicielka firmy dostała łącznie 300 tys. zł zasiłku. Urzędnicy uznali, że to za dużo i zażądali zwrotu, podważając jej etat.

Aktualizacja: 10.01.2019 13:14 Publikacja: 10.01.2019 06:22

300 tys. zł zasiłku macierzyńskiego - ZUS kwestionuje wynagrodzenie ciężarnej pani prezes

Foto: 123RF

Kwestią sporną stało się potwierdzenie zatrudnienia na etacie, z pensją w wysokości 50 tys. zł miesięcznie, w firmie zajmującej się importem, dystrybucją i handlem dziecięcymi zabawkami. Spółka w tym czasie zatrudniała kilkunastu pracowników.

Kobieta początkowo pełniła w spółce, której była mniejszościowym współwłaścicielem, funkcję prezesa z pensją 7 tys. zł netto. Na początku 2013 r., większościowy (zagraniczny) udziałowiec zaproponował nowego prezesa i rozwinięcie działalności na nowe rynki: sprzedaż kosmetyków dla dzieci, artykułów szkolnych czy własną produkcję w Chinach.

Postanowiono utworzyć nowe stanowisko dyrektora generalnego. Rekrutacją na to stanowisko zajęła się prezes. Przedstawione przez nią łącznie osiem kandydatur okazało się niezadowalających. Spółka zdecydowała się więc na zatrudnienie na tym stanowisku samej pani prezes, ale już z pensją 50 tys. zł miesięcznie. W czasie podpisywania umowy była już w czwartym miesiącu ciąży. Do ostatniego momentu przed porodem podróżowała po świecie (Chiny, Hongkong, Londyn) i koordynowała działania spółki zmierzające do rozszerzenia jej działalności. W kolejnych latach przyniosło to dziesięciokrotny wzrost dochodów spółki.

Czytaj też: ZUS podważa wynagrodzenia z umów o pracę ciężarnych

Gdy po trzech miesiącach pracy na nowym stanowisku poszła na zwolnienie chorobowe, a następnie zasiłek macierzyński, ZUS wypłacił jej łącznie 300 tys. zasiłku. Potem jednak zażądał zwrotu tej kwoty, podważając zawartą z nią umowę o pracę. ZUS uznał, że umowa została zawarta dla pozoru, by uzyskać korzyści z systemu ubezpieczeń społecznych.

Ostatecznie sprawa dotarła do Sądu Najwyższego, który w wyroku z 5 grudnia 2018 r. uznał, że w takim przypadku ZUS nie ma prawa podważać istnienia umowy o pracę, gdyż nie budziła ona wątpliwości przy jej niższej pensji. Jedynie można by więc myśleć o obniżeniu podstawy wyliczenia zasiłku do 7 tys. zł, które pani prezes zarabiała poprzednio. SN wytknął także, że sam sąd apelacyjny potwierdził, iż ta praca była faktycznie wykonywana, a pensja wpływała przelewem na jej konto. Sprawa wróci więc do ponownego rozpoznania.

Sygnatura akt: III UK 193/17

Kwestią sporną stało się potwierdzenie zatrudnienia na etacie, z pensją w wysokości 50 tys. zł miesięcznie, w firmie zajmującej się importem, dystrybucją i handlem dziecięcymi zabawkami. Spółka w tym czasie zatrudniała kilkunastu pracowników.

Kobieta początkowo pełniła w spółce, której była mniejszościowym współwłaścicielem, funkcję prezesa z pensją 7 tys. zł netto. Na początku 2013 r., większościowy (zagraniczny) udziałowiec zaproponował nowego prezesa i rozwinięcie działalności na nowe rynki: sprzedaż kosmetyków dla dzieci, artykułów szkolnych czy własną produkcję w Chinach.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona