Rafał Brzoska: Wiele rzeczy zrobiłbym inaczej

To był najtrudniejszy rok w historii spółki. Udało się nam jednak zasypać lukę po przychodach z rynku listów wpływami z sektora e-commerce. Idziemy w dobrą stronę – przekonuje Rafał Brzoska, prezes grupy Integer, do której należy InPost.

Aktualizacja: 13.12.2016 06:52 Publikacja: 12.12.2016 18:48

Rafał Brzoska: Wiele rzeczy zrobiłbym inaczej

Foto: materiały prasowe

Rz: Wróci pan kiedyś na rynek listów?

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Słyszałem takie plotki, ale to nieprawda. Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żebyśmy przyszli klientom z odsieczą (w kontekście planowanych przez Pocztę Polską 20-proc. podwyżek cen usług – red.). Musielibyśmy mieć gwarancje wolumenu (liczby obsługiwanych przesyłek – red.) i rentownych cen na co najmniej trzy lata. A to mało realne. Obecnie koncentrujemy się na rynku e-commerce, w który wkładamy 100 proc. naszego zaangażowania. I wyniki już są. Rośniemy zdecydowanie szybciej niż rynek. Przyrosty liczby przesyłek w trzech najważniejszych segmentach sięgają od kilkudziesięciu do kilkuset procent kwartalnie.

Jak ocenia pan rok 2016?

Ten rok się jeszcze nie skończył. Przed nami najważniejszy okres, czyli świąteczny szczyt paczkowy. Ale nie ukrywam, że to był najtrudniejszy rok w historii spółki. Kwestie trudnych decyzji, restrukturyzacji, wyjścia z biznesu listów, odpisów stanowiły o tym, że nie było łatwo. Patrząc z perspektywy III kwartału czy liczby przesyłek, które obecnie notujemy, wydaje się, że strategia, jaką obraliśmy, jest słuszna. Nasze założenia, podjęte przy decyzji o wyjściu z rynku listów, czyli koncentracja na rynku e-commerce i walka o pozycję lidera w tym segmencie, są konsekwentnie realizowane. Udało się zasypać lukę po przychodach z rynku listów przychodami z sektora e-commerce. Czyli zrealizowaliśmy plan przyjęty w momencie wychodzenia z segmentu listów. To były trudne decyzje, ale jeżeli jeszcze raz mielibyśmy je podejmować, to wykonalibyśmy dokładnie takie same kroki. Nic bym nie zmienił. Żałuję tylko, że rada nadzorcza i zarząd spółki nie podjęły ich wcześniej. Pewnie kosztowałoby to nas mniej.

Zastanawiał się pan, co było przyczyną problemów Integera? Utrata ostatniego kontraktu sądowego, czy też paradoksalnie zwycięstwo w przetargu dla wymiaru sprawiedliwości w 2013 r. i pójście na wojnę z Pocztą Polską?

Nic bardziej mylnego. Paczkomaty, które wdrażaliśmy cztery, pięć lata temu, miały tzw. utylizację (poziom zapełnienia paczkami – red.) bliski zeru. Dziś wszyscy mówią, że nasza sieć automatów to gigantyczny sukces. Biznes kurierski, który uruchomiliśmy w czerwcu ub.r., nie zostałby „odpalony", gdybyśmy nie mieli zasięgu ogólnopolskiego. A zasięg ogólnopolski osiągnęliśmy właśnie dzięki wygraniu kontraktu sądowego. Nic w biznesie nie dzieje się bez przyczyny. Jestem ostatnią osobą, która zastanawiałyby się nad tym, co by było, gdybyśmy nie wystartowali w przetargu na obsługę sądów i prokuratur. Jestem przekonany, że nie mielibyśmy takiej pozycji na rynku e-commerce jak dziś.

Czyli gdyby mógł pan cofnąć czas, wystartowałby pan jeszcze raz w przetargu sądowym i poszedł na wojnę z Pocztą?

Zdecydowanie tak. Choć pewnie zrobilibyśmy to inaczej. Nie poszlibyśmy też tak szeroko w ekspansję zagraniczną, przez to nasza pozycja byłaby znacznie mocniejsza. Np. mielibyśmy niższe zadłużenie obligacyjne. Zapewne można byłoby wiele rzeczy przeprowadzić inaczej, ale na koniec i tak nie mielibyśmy gwarancji, że odniesiemy sukces.

Mocno modyfikujecie plany ekspansji zagranicznej. Wcześniej Integer mówił o pięciu kluczowych rynkach, dziś koncentrujecie się na Polsce, Wlk. Brytanii i Francji.

Włochy i Kanada znalazły się na liście rynków, na których na pewno teraz nie będziemy dostawiać nowych paczkomatów. Dzisiaj osią naszego biznesu są trzy wspomniane kraje. Nie da się zrobić biznesu na 200 maszynach w Kanadzie i 400 we Włoszech. Trzeba rozstawiać kolejne. A w sytuacji, gdy w Polsce brakuje nam prawie 1000 paczkomatów, by obsłużyć obecny szczyt paczkowy, wybór jest bardzo prosty. Urządzenia przeznaczone na Kanadę i Włochy rozstawiamy w Polsce, bo każda maszyna postawiona w naszym kraju przynosi od następnego dnia pozytywny cash flow (z ang. przepływ pieniężny – red.). Poziom użycia paczkomatów w Polsce w świątecznym szczycie sięga 140 proc. Średnio w ciągu roku ten wskaźnik przekracza 80 proc.

Ale czy Wielka Brytania nie generuje wam tylko kosztów?

No tak, ale tam liczba paczkomatów jest już tak duża, że pozwala szybciej dojść do progu rentowności. Na Wyspach na razie staramy się zbliżyć do średniego progu utylizacji na poziomie 10 proc. Przy 20 proc. osiągniemy już rentowność. W Kanadzie i we Włoszech liczba maszyn nam na to nie pozwalała. Działalność ograniczyliśmy więc do bieżącej obsługi i ograniczonego rozwoju. Kluczem dla nas jest dziś umocnienie pozycji w Polsce. Tu jesteśmy pretendentem do bardzo mocnej pozycji w sektorze logistyki dla e-commerce. Na rynkach zagranicznych najważniejsze pozostają Wielka Brytania i Francja, które obok Niemiec są najważniejszymi graczami w e-handlu w Europie. Jeśli uda nam się osiągnąć na tych rynkach choć w 1/3 to, co osiągnęliśmy w Polsce, będziemy rozglądać się za nowymi rynkami do inwestycji.

Kiedy Integer zacznie przynosić zyski?

Patrząc, skąd wyszliśmy i gdzie jesteśmy dzisiaj, widać, że na nowym, kluczowym biznesie (e-commerce – red.) spółka zaczyna zarabiać. Najważniejsze, że bardzo szybko rośniemy, bo kluczem jest efekt skali. Obcinamy obszary, które generują straty. Stąd zamknięcie biznesu w Rosji, na Ukrainie i w Malezji. Z każdym kwartałem będziemy w stanie pokazywać, że idziemy w dobrą stronę.

CV

Rafał Brzoska, współwłaściciel i prezes giełdowej grupy Integer.pl, do której należy InPost, do niedawna główny rywal Poczty Polskiej na rynku listów. Integer rozwija sieć paczkomatów i usługi kurierskie. Brzoska to jeden z najbogatszych Polaków. Ma 40 lat. Absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Rz: Wróci pan kiedyś na rynek listów?

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Słyszałem takie plotki, ale to nieprawda. Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żebyśmy przyszli klientom z odsieczą (w kontekście planowanych przez Pocztę Polską 20-proc. podwyżek cen usług – red.). Musielibyśmy mieć gwarancje wolumenu (liczby obsługiwanych przesyłek – red.) i rentownych cen na co najmniej trzy lata. A to mało realne. Obecnie koncentrujemy się na rynku e-commerce, w który wkładamy 100 proc. naszego zaangażowania. I wyniki już są. Rośniemy zdecydowanie szybciej niż rynek. Przyrosty liczby przesyłek w trzech najważniejszych segmentach sięgają od kilkudziesięciu do kilkuset procent kwartalnie.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację