Wzrośnie ryczałt dla pracodawcy zatrudniającego więźniów

Zwiększone zainteresowanie pracą skazanych to efekt rządowego projektu budowy 40 hal produkcyjnych na terenie zakładów karnych - mówi mjr Elżbieta Krakowska, rzecznik Dyrektora Generalnego Służby Więziennej.

Publikacja: 02.12.2016 18:09

Rzecznik prasowy Dyrektora Generalnego Służby Więziennej mjr Elżbieta Krakowska

Rzecznik prasowy Dyrektora Generalnego Służby Więziennej mjr Elżbieta Krakowska

Foto: materiały prasowe

W ostatnim czasie można zaobserwować zwiększone zainteresowanie firm więźniami, jako pracownikami. Z czego to wynika?

W związku z realizacją rządowego programu pracy więźniów i intensywną kampanią społeczną w tym zakresie zatrudnienie skazanych przez kontrahentów zewnętrznych w ostatnim okresie znacząco wzrosło. Na koniec października ubiegłego roku kontrahenci zatrudniali 2666 skazanych. 31 października 2016 r. pracowało u nich już 4364 skazanych.

Większe zainteresowanie spowodowane jest m.in. rządowym projektem budowy 40 hal produkcyjnych na terenie zakładów karnych i aresztów śledczych, a także proponowanymi zmianami legislacyjnymi, skutkującymi zwiększeniem kwoty ryczałtu wypłacanego pracodawcy z tytułu zwiększonych kosztów zatrudnienia osób pozbawionych wolności, z poziomu 20 do 40 proc. kosztów wynagrodzenia.

Statystyki pokazują jednak, że praca wśród samych więźniów nie jest popularna. W niektórych krajach europejskich zatrudnienie znajduje 85 proc. osadzonych. U nas ten udział jest znacznie niższy.

Powszechność zatrudnienia więźniów kształtuje się obecnie na poziomie 43,2 proc. ogółu skazanych. Odpłatnie zatrudnionych jest niemal 12,5 tys. z nich. To 43,7 proc. wszystkich zatrudnionych, zarówno za wynagrodzeniem, jak i bez wynagrodzenia.

Jakiego rodzaju pracę więźniowie wykonują najczęściej?

To głównie prace ogólnobudowlane, remontowe, przy produkcji okien, drzwi, oświetlenia, pracują w przetwórstwie spożywczym, meblarskim. W zasadzie kontrahent może zgłosić zapotrzebowanie na zatrudnienie więźniów przy wykonywaniu dowolnych usług czy dowolnej produkcji. Obecnie w związku z realizacją przez Służbę Więzienną projektu podniesienia kwalifikacji zawodowych skazanych, w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój 2014-2020, kontrahenci mogą zgłosić również zapotrzebowanie na odpowiednie szkolenie kursowe. Skazani po uzyskaniu certyfikatów potwierdzających kwalifikacje zawodowe zatrudniani będą m.in. w powstających na terenie zakładów karych halach produkcyjnych.

Zatrudnienie więźnia jest korzystne dla firm. A czy tak jest również z punktu widzenia osadzonych?

Praca w procesie zmiany osób pozbawionych wolności, odwołując się do teorii i praktyki resocjalizacji, pozostaje jednym z najważniejszych środków oddziaływań resocjalizacyjnych. Możliwość podjęcia pracy daje szansę bezpłatnego przyuczenia do zawodu i przyuczenia do późniejszej aktywizacji zawodowej w warunkach wolnościowych. Zatrudnienie daje możliwość pozyskania środków finansowych przez osadzonych na własne potrzeby w sposób akceptowany społecznie, co może pozwolić na finansowe wspieranie rodziny przez przekazywanie jej zarobionej kwoty oraz może stanowić źródło pokrycia kar pieniężnych, np: alimentów lub grzywien.

Rozmawiał Michał Duszczyk

W ostatnim czasie można zaobserwować zwiększone zainteresowanie firm więźniami, jako pracownikami. Z czego to wynika?

W związku z realizacją rządowego programu pracy więźniów i intensywną kampanią społeczną w tym zakresie zatrudnienie skazanych przez kontrahentów zewnętrznych w ostatnim okresie znacząco wzrosło. Na koniec października ubiegłego roku kontrahenci zatrudniali 2666 skazanych. 31 października 2016 r. pracowało u nich już 4364 skazanych.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację