Rz: Zebrali państwo blisko 500 mln euro na nowy fundusz, który ma inwestować w spółki w Europie Środkowo-Wschodniej. Kim są inwestorzy?
Jacek Siwicki: Mówiąc żartem: rodzina i przyjaciele. A na poważnie, pieniądze pochodzą od inwestorów, którzy współpracują z nami od lat, głównie z Europy Zachodniej. Dzięki temu odpowiednią kwotę zebraliśmy w zaledwie trzy miesiące i to w okresie wakacyjnym. Nie musieliśmy nikomu tłumaczyć, gdzie jest Wisła, Nysa Łużycka czy Odra. Ci ludzie znają region, przyjeżdżają tutaj od lat, raz lub dwa razu do roku.
Nowi inwestorzy nie byli zainteresowani naszym regionem czy w ogóle ich nie szukaliście?
Tym razem, inaczej niż przy poprzednim funduszu, który zbieraliśmy w 2012 r., nie jeździliśmy po świecie i nie szukaliśmy nowych kontaktów. Ale wtedy ostatecznie większość pieniędzy też pochodziła od znanych nam już inwestorów, przekonanych o potencjale Europy Środkowo-Wschodniej. Założyliśmy więc, że teraz nie będziemy nikogo przekonywać, popytamy najpierw uczestników naszych istniejących funduszy i dopiero gdy to nie wystarczy, będziemy podejmowali kolejne kroki. Nie było to jednak potrzebne, co dobrze świadczy o zainteresowaniu inwestorów naszym regionem. Tym bardziej że w tym samym czasie pieniądze zbierał też inny fundusz (Abris – red.).
Z czego wynika to zainteresowanie? Jesteśmy atrakcyjnym regionem czy po prostu na świecie jest bardzo dużo wolnego kapitału?