Historię samochodu używanego trzeba dokładnie sprawdzać

Chcemy przekonać kupujących, że mają prawo poznać historię używanego auta – mówi Agnieszka Czajka, general manager Otomoto.

Publikacja: 30.07.2021 01:00

Historię samochodu używanego trzeba dokładnie sprawdzać

Foto: materiały prasowe

Materiał powstał we współpracy z OTOMOTO

Pandemia zmieniła rynek motoryzacyjny. Na nowe auta trzeba się zapisywać. Dlaczego?

Przed pandemią zaczęliśmy odchodzić od mobilności indywidualnej, czyli korzystania z własnych samochodów, na rzecz komunikacji zbiorowej czy car sharingu. Większa świadomość wpływu motoryzacji na środowisko, w tym także na jakość powietrza w miastach, sprawiła, że zaczęły powstawać parkingi park and ride, umożliwiające pozostawienie auta na obrzeżach aglomeracji i dojechanie do centrum metrem, tramwajem czy autobusem. Podczas pandemii to podejście uległo wyhamowaniu. Ponieważ przebywanie w dużych skupiskach ludzi zaczęło kojarzyć się z narażeniem zdrowia, odwróciliśmy się od transportu publicznego i coraz częściej sięgamy po samochody osobowe. Własne auto daje poczucie bezpieczeństwa, pewność, że dotrzemy z punktu A do punktu B bez narażania siebie i innych, że będziemy mogli bezpiecznie przewieźć rodzinę. Jednocześnie wiele osób przeszło na pracę zdalną bądź hybrydową, ich dzieci również uczą się zdalnie. Samochód stał się jeszcze bardziej potrzebny do codziennego przemieszczania się. Pozwala wyjechać za miasto, gdzie można pracować zdalnie. Jest równie potrzebny, co przed pandemią, jeśli nie bardziej. Wiele wskazuje na to, że trendy rezygnacji z transportu publicznego jeszcze jakiś czas z nami pozostaną, bo nie wiadomo, ile potrwa pandemia.

Czy to dlatego tak trudno dziś kupić samochód, zarówno nowy, jak i używany?

Nie tylko dlatego. Pandemia wywołała spore turbulencje na rynku samochodów nowych. Zmalał on rok do roku o blisko 20 proc., a w niektórych krajach Unii Europejskiej nawet o blisko 30 proc. To sprawiło, że dotychczasowy cykl życia samochodów uległ zaburzeniu.

Jako że samochody nowe wypychają na rynek używane, dzisiejsze dysproporcje spowodowały, że brakuje również aut używanych. Samochody z drugiej ręki pojawiają się na rynku zazwyczaj dlatego, że ich poprzedni – pierwsi – właściciele kupili nowe auto. Ponieważ w pandemii produkcja nowych samochodów spadła, spadła też ich sprzedaż, a osoby, które chciały wymienić pojazd na nowy, musiały dłużej jeździć dotychczasowym.

Od czerwca 2020 r. do lutego 2021 r. popyt na samochody używane wzrósł o 12 proc. przy jednoczesnym spadku podaży od kilkunastu nawet do 50 proc. Znacząco zmniejszył się także import samochodów, choć od paru miesięcy widoczny jest trend wzrostowy. Co roku w Polsce odnotowuje się około 3 milionów transakcji zakupu samochodów, z czego 2,5 miliona dotyczy samochodów używanych, jeszcze niedawno prognozowaliśmy, że na rynku może zabraknąć nawet miliona aut! Dziś wiemy, że aż takiej dziury nie będzie, ale utrzymujący się wysoki popyt i ograniczona podaż mają wyraźny wpływ na rynek.

Ceny aut pójdą więc w górę?

Już poszły, na rynku wtórnym tylko od stycznia tego roku wzrost cen mieści się w przedziale od 8 do 12 procent! W dodatku cena coraz częściej nie odzwierciedla prawdziwej wartości używanego auta.

Na rynku pojawia się coraz więcej samochodów nie tylko droższych, ale i starszych. Średni wiek pojazdów sprowadzanych do Polski w czasie pandemii wzrósł z 11 do 11,5 roku, a jeszcze kilka lat temu wynosił zaledwie 8. W ofercie jest więc więcej samochodów starszych, w potencjalnie gorszym stanie, w przypadku których obserwujemy coraz częstszą niechęć do dzielenia się danymi umożliwiającymi weryfikację historii pojazdu. Jako Otomoto postanowiliśmy to zmienić i za cel postawiliśmy sobie doprowadzenie do większej transparentności na rynku.

W jaki sposób?

Z badania Kantara przeprowadzonego w 2019 r. na zlecenie Otomoto wynika, że 79 proc., czyli czterech na pięciu, kupujących auta używane jest zdania, że powszechną praktyką rynkową jest, że sprzedawca świadome nie informuje nabywcy o ukrytych wadach auta. Z kolei ponad połowa – 56 proc. – uważa, że sprzedawcy wykorzystują niewiedzę kupującego do zawyżania ceny samochodu. Trzy czwarte kupujących samochody używane (76 proc.) twierdziło, że atrakcyjność ogłoszenia o sprzedaży auta podniosłoby wprowadzenie jako stałego elementu numeru tablic rejestracyjnych i VIN, 17-znakowego identyfikatora, który identyfikuje każdy egzemplarz samochodu wyprodukowanego po roku 1981, gdy w życie weszła norma ISO. Dlatego wiosną 2020 r. wprowadziliśmy obowiązek udostępniania numeru VIN, dzięki któremu zarówno za pośrednictwem wyszukiwarek komercyjnych, jak i rządowych (historiapojazdu.gov.pl) można sprawdzić losy auta od momentu jego wyprodukowania i dowiedzieć się o jego historii więcej, niż może chcieć ujawnić sprzedający.

Z kolei jesienią ubiegłego roku wdrożyliśmy rekomendację podawania numerów tablic rejestracyjnych i daty pierwszej rejestracji, zamieszczając ją na samym początku procesu dodawania ogłoszenia sprzedaży. Takie rozwiązanie się sprawdziło. Na początku liczba ogłoszeń z wszystkimi trzema danymi wynosiła 8,9 proc., ale już w maju tego roku wzrosła trzykrotnie, do 28 proc.

Dlaczego weryfikacja tych zmiennych jest taka ważna?

Polska w zdecydowanej większości pozyskuje samochody używane z rynków zachodnich, szczególnie z Niemiec (60 proc.), a dilerzy sprzedają samochody używane szybciej i mają ich mniej. W ofercie jest więcej samochodów starszych, w potencjalnie gorszym stanie. Zauważyliśmy, że sprzedający coraz częściej nie chcą dzielić się danymi umożliwiającymi weryfikację historii pojazdu, a kupujący nie są jeszcze przyzwyczajeni, by tego wymagać. W 2005 r. Otomoto postawiło sobie za cel wyprowadzić sprzedaż aut z giełd pod miastem do internetu. To się udało. Dziś samochody używane kupujemy albo u dilerów, albo za pośrednictwem ogłoszenia w internecie. Teraz jako platforma która stawia sobie za cel wsparcie całego rynku i edukację konsumentów, namawiamy do jeszcze jednej ważnej zmiany – ujawnianie historii pojazdu. Uważamy, że jeżeli zakup samochodu jest drugim najpoważniejszym po mieszkaniu wydatkiem w życiu Polaków, mają prawo do pewności, że ich ciężko zarobione pieniądze zostały wydane w sposób właściwy.

Jak ryzykowny jest zakup auta używanego bez podania jego historii?

A wyobraża sobie pani zakup domu bez sprawdzenia ksiąg wieczystych? Auta w dobrym, jak i w złym stanie oferowane są po takich samych cenach, bo z zewnątrz wyglądają praktycznie tak samo, tego oko zwykłego zjadacza chleba nie ma szans wychwycić. Na rynku wciąż zdarzają się także tzw. auta cytryny (z angielskiego lemon cars), czyli pojazdy z wadami, zarówno fizycznymi, jak i prawnymi, takimi jak cofnięcie licznika.

Po ostatnich powodziach w niemieckich landach do internetu trafił mem przedstawiający podtopione auto z podpisem sugerującym, że za tydzień ten sam pojazd zostanie wystawiony w Polsce z podpisem „bez wad", chociaż gołym okiem widać, że ma zalany silnik. Biorąc to pod uwagę, rozsądniej jest dokładnie sprawdzić historię używanego auta.

Za ostrożnością przemawiają też nasze analizy, według których liczba ogłoszeń z jakościowym (czyli prawdziwym) VIN spadła w ostatnim czasie o 7,8 proc., przy czym wśród profesjonalnych sprzedających o 9,8 proc., a w szarej strefie o 13,4 proc. Pocieszające są stabilne wyniki dla prywatnych sprzedających, ale nie oznacza to, że nie należy weryfikować ich ogłoszeń. Jeśli podany numer identyfikacyjny pojazdu jest ciągiem zer, jedynek czy jakąkolwiek inną kombinacją znaków wskazujących na jego fałszywość, sugeruję we własnym sumieniu rozważyć, czy to jest oferta warta rozważenia. Powtórzę, że weryfikacja historii pojazdu, jego stanu technicznego, prawnego to absolutna podstawa, bo mówimy najczęściej o niemałym wydatku. Dzięki takim działaniom, jak wprowadzanie obowiązkowego VIN, narzędzi szacujących wartość pojazdu względem mu podobnych, umożliwienie dodawania nawet kilkudziesięciu zdjęć, filmów, prowadzenia telekonferencji ze sprzedającymi czy już wkrótce narzędzia ocen dla sprzedających, chcemy dawać konsumentom pełnię możliwości do podjęcia jak najbardziej wyważonej decyzji.

Unia chce do 2035 r. wycofania aut z tradycyjnymi silnikami. Czy podaż aut używanych, sprowadzanych z krajów zachodnich przez to wzrośnie?

Prawdopodobne jesteśmy świadkami rewolucyjnych zmian na rynku motoryzacyjnym, które będą podobnie nieodwracalne jak te z lat 80. w USA, gdy nastąpił odwrót od tzw. muscle cars i otwarcie rynku na import samochodów. Wiele wskazuje na to, że polski rynek zmieni się nie do poznania i dlatego tak ważna jest walka o transparentność. Zanim jednak to nastąpi nadal będziemy świadkami wysokiego poziomu importu samochodów z drugiej ręki, które w Europie Zachodniej będą wypierane przez elektryki czy inne pojazdy o ekologicznych napędach. Tu pozostaje zatem kwestia, czy tylko godzimy się na taki stan rzeczy, czy również szukamy własnych wewnętrznych rozwiązań wspierających zmiany. Jedne, ale wciąż marginalne, to system dopłat do samochodów elektrycznych. Dla rynku pierwotnego niedawno taki ogłoszono. Brakuje jednak pomysłu na zachęty dla konsumenta do kupowania elektryków na rynku wtórnym. A patrząc w znacznie szerszej skali – czyli wracamy do szarej rzeczywistości spalinowego rynku samochodów używanych – możemy szukać też rozwiązań, które wykorzystują najnowsze technologie i minimalizują lub wręcz likwidują problem asymetrii informacji, o której cały czas dyskutujemy. To ona powoduje że decydujemy się na zakup auta tańszego, często starszego i w gorszym stanie technicznym, skoro gołym okiem nie widać różnicy pomiędzy dwoma z pozoru identycznymi pojazdami.

Mowa o teorii Georga Akerloffa, za którą zdobył zresztą nagrodę Nobla. Według niej istnieją rynki, na których likwidacja tych barier jest niezwykle trudna i jednym z najbardziej wyraźnych przykładów jest właśnie rynek samochodów używanych.

Głęboko wierzymy, że jesteśmy w stanie obalić barierę wiedzy o samochodzie używanym. Rzecz w tym, że chcemy dać naszym użytkownikom możliwość zakupu samochodu za pośrednictwem Otomoto w modelu online'owym. Naszym kluczowym wyzwaniem, oczywiście, było podzielenie się pełną wiedzą na temat stanu takiego samochodu. Dlatego wszystkie auta które trafiają do tego kanału sprzedaży, Otomoto Klik, przechodzą gruntowną inspekcję zgodną z normami ISO i Dekra, ich efekty są przedstawiane w dokumencie, który nazwaliśmy Cyfrowym Paszportem Pojazdu i który zapisywany jest w technologii blockchainowej. Co raz zostało zweryfikowane w stanie danego auta, pozostanie w jego dokumentacji na zawsze.

I nie mówi tylko o jego historii, od tego nie brakuje odpowiednich portali. Tu przedstawiamy aktualny stan pojazdu i nie ma mowy o ukrywaniu informacji, bo całą odpowiedzialność bierzemy na siebie, dając na samochody sprzedawane w tym modelu biznesowym 12-miesięczną gwarancję. Na razie to jeszcze rozwiązanie niewielkiej skali, ale w zamyśle rewolucyjne.

I wierzymy, że z biegiem czasu będzie zaskarbiać sobie rzesze zwolenników.

Agnieszka Czajka. General Manager OTOMOTO. Od początku kariery związana z branżą automotive, w szczególności ze sferą zarządzania i sprzedaży. W latach 2012–2018 związana z Volkswagen Group Polska, w której m.in. prowadziła zespoły sprzedażowe odpowiedzialne za markę Porsche. Od ponad trzech lat w OTOMOTO. Do marca 2021 r. w roli dyrektor ds. operacyjnych i dyrektor sprzedaży w 3-2-1 SPRZEDANE!

Materiał powstał we współpracy z OTOMOTO

Pandemia zmieniła rynek motoryzacyjny. Na nowe auta trzeba się zapisywać. Dlaczego?

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację