Tomasz Zieliński, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego: Branża chemiczna na hamulcu

Nasz przemysł należy uznać za strategiczny dla kraju – uważa Tomasz Zieliński, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego.

Publikacja: 27.05.2020 21:00

Tomasz Zieliński, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego: Branża chemiczna na hamulcu

Foto: RPTV

Jak przemysł chemiczny radzi sobie w czasie pandemii?

Bardzo różnie. Chemia to bardzo różnorodna branża, a w każdym podsektorze obserwujemy inne reakcje przedsiębiorstw. Są segmenty, w których na początku pandemii sytuacja była wręcz dramatyczna. Tak działo się chociażby w transporcie, który dla chemii jest niezwykle ważny. Na początku zamrożenia gospodarki dochodziło do tego, że ciężarówki z niebezpiecznym ładunkiem stały w kolejkach na granicach, towar, który powinien być terminowo dostarczony do klienta ze względu na ciągłość produkcji, nie dojeżdżał do fabryk, a kierowcy byli kierowani na kwarantannę. Pamiętam, że wielu kierowców nie stawiało się do pracy ze strachu. To paraliżowało część branży.

A więc zaczęło się od problemów z dostawami.

Odczuli to mocno importerzy surowców, np. w sektorze tworzyw. To ponad 7 tys. przedsiębiorstw w kraju, głównie mikro- i małych firm zatrudniających po kilka, kilkanaście osób, które przerabiają niewielkie ilości surowców chemicznych. Gdy zaczęły się pojawiać zatory w dostawach surowców, klienci zaczęli wypowiadać kontrakty, a wytwórcy ciąć produkcję albo nawet całkowicie ją wstrzymywać. Kolejną reakcją było wysyłanie pracowników na postojowe albo redukcja etatów. Obserwujemy wyhamowanie w przemyśle tworzyw sztucznych, choć jeszcze w pierwszym kwartale nie widzieliśmy jakiegoś potężnego załamania w tym sektorze.

A przyjdzie takie załamanie?

Wyhamowanie tej wielkiej machiny, jaką jest przemysł chemiczny, trwa. Tak skomplikowanej działalności nie da się natychmiast zatrzymać. Jeszcze na początku pandemii firmy realizowały bieżące kontrakty. Potem przyszło zamknięcie gospodarki, popyt na wiele produktów znacząco się zmniejszył i nie wiadomo, jak szybko się odbije. Więc ten efekt spowolnienia jest po prostu przesunięty w czasie.

A które sektory poradziły sobie najlepiej w tej sytuacji?

Sektor farmaceutyczny i producenci wyrobów chemicznych. W tych grupach już w marcu w wyniku pandemii obserwowaliśmy solidny wzrost sprzedaży – odpowiednio o 40 proc. i o 7 proc. rok do roku. Doskonale sprzedawały się wszelkie substancje potrzebne do ratowania zdrowia i do dezynfekcji. Wiele zakładów przestawiło się na produkcję środków do dezynfekcji, nawet jeśli wcześniej zajmowały się czymś zupełnie innym. Firmy zrobiły to, by zachować ciągłość produkcji w fabrykach i wykorzystać rynkową szansę. Jednak nawet tutaj dużo było zatorów logistycznych, problemów z dostępnością opakowań, zawirowań na cenach surowców. Te wąskie gardła już się udrożniły, a więc i ceny finalnych wyrobów poszły w dół.

Co dalej?

Polska Izba Przemysłu Chemicznego na przełomie marca i kwietnia zrobiła badanie wśród swoich członków, pytając właśnie o ich plany na przyszłość. Interesowało nas, jak pandemia wpłynie na obszary, takie jak sprzedaż, eksport, konkurencyjność czy zatrudnienie. Wtedy obowiązywała już pierwsza tarcza antykryzysowa i widzieliśmy też, co przyniesie druga tarcza. Aż 64 proc. ankietowanych firm odpowiedziało wówczas, że pandemia negatywnie wpłynie u nich na poziom zatrudnienia. A przecież sektor chemiczny to potężny pracodawca. W I kwartale zapewniał 328 tys. miejsc pracy. Był to wynik o 3 tys. lepszy niż w tym samym okresie 2019 r. Wiemy już jednak, że nie ma powodów do optymizmu, bo firmy już szykują się do zwolnień.

A co z produkcją? Jak duże będą cięcia?

Prawie 80 proc. firm wskazało, że obecna sytuacja odbije się negatywnie na produkcji i eksporcie. Na początku pandemii 18 proc. ankietowanych ograniczyło produkcję do 10 proc., a 30 proc. firm przykręciło moce o 10–30 proc. Natomiast niewielka grupa, stanowiąca 5 proc. badanych, musiała ograniczyć produkcję o ponad 50 proc. Ponad 60 proc. firm odpowiedziało też, że dalej będzie ograniczać moce wytwórcze. To z pewnością mocno wpłynie na wyniki całego sektora. Firmy przewidują też, że nastąpi redukcja lub odroczenie zamówień klientów. Połowa badanych spodziewa się takiego wpływu na zamówienia na poziomie 10–30 proc. Kolejny skutek pandemii to cięcie inwestycji. 30 proc. firm planuje redukcję nakładów do 20 proc. Natomiast aż 40 proc. ankietowanych zamrozi o ponad 50 proc. wydatki na inwestycje.

Czy odbije się to na konkurencyjności polskich firm na zagranicznych rynkach?

Wiele zależy od tego, na ile nasze pakiety pomocowe będą podobne do tych, które wprowadzają inne kraje Europy. Na ile inne kraje lepiej pomogą swojemu przemysłowi i w efekcie po odmrożeniu gospodarek nasi konkurenci wystartują z zupełnie innej pozycji.

Czy branży chemicznej potrzebne jest dodatkowe wsparcie?

My już przy tworzeniu pierwszej tarczy antykryzysowej wnioskowaliśmy, by tak wrażliwa branża, jaką jest chemia, została uznana za część infrastruktury krytycznej, a cały sektor jako strategiczny dla kraju, także w czasach epidemii. Branża ta ma ponad 17-proc. udział w krajowym przemyśle i dostarcza surowce lub gotowe produkty dla wielu innych sektorów gospodarczych, w tym także produkty potrzebne dla ratowania zdrowia i życia ludzi. To, że mamy kilka dużych zakładów o podwyższonym znaczeniu dla bezpieczeństwa gospodarki, to jest zupełnie co innego. Tu chodzi o cały sektor i łańcuchy dostaw – od paliw, przez środki do dezynfekcji i maseczki, aż po wyroby medyczne czy np. opakowania do żywności.

Jak to pomoże firmom?

Zależy nam na tym, by w sytuacjach nadzwyczajnych, takich jak wojna czy epidemia, firmy mogły szybko reagować, zapewnić ciągłość produkcji. Żeby nie musiały zastanawiać się, czy kierowca przewożący materiały niebezpieczne ma być na kwarantannie albo czy przy produkcji każdy musi nosić maseczkę, czy można pracowników badać. W naszym sektorze mamy ponad 320 tys. pracowników – to już pokazuje, jaka to skala. Na samym początku pandemii rząd USA uznał sektor chemiczny za część infrastruktury krytycznej, a w ślad za nim poszło też kilka krajów europejskich. Dzięki takiej decyzji łatwiej jest regulować działalność branży czy dostosowywać dla niej pakiety pomocowe.

Jakiego jeszcze wsparcia potrzebuje branża?

Firmy wskazują przede wszystkim na dużą niepewność prawa. Przy pierwszych pakietach pomocowych było bardzo dużo zawirowań, niejasności, kto może korzystać z rządowego wsparcia, a kto nie. Interpretacje przepisów pojawiały się dopiero później, a w międzyczasie niektóre terminy już przeleciały. Mamy sygnały od wielu firm, że nie chcą korzystać z pomocy, bo obawiają się skomplikowanych wniosków, a przez to możliwości popełnienia błędów. Innych zniechęca konieczność dostarczenia masy dokumentów, nie znają się na tym, nie mają do tego ludzi. Wprowadzenie prostszych instrukcji, uproszczenie procedur i całego systemu wsparcia byłoby dużym ułatwieniem dla firm.

A do tego dochodzą jeszcze unijne regulacje...

Jesteśmy pełni obaw, jak w tej sytuacji wpłynie na branżę Europejski Zielony Ład. Widzimy, jak ważna dla nas byłaby zmiana całego systemu handlu emisjami CO2. Innym problemem jest droga energia elektryczna i bardzo liczymy tutaj na wsparcie przemysłu energochłonnego. To, że zaczęliśmy powoli odmrażać gospodarkę, nie znaczy, że wszystko jest w porządku. Sytuacja niektórych przedsiębiorstw jest nadal dramatyczna i widzimy ogromne ryzyko, że po ustaniu pandemii nie wszyscy dźwigną się z tego kryzysu.

Tomasz Zieliński jest prezesem Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego od czerwca 2013 r. Doświadczenie zawodowe zdobywał m.in. w najważniejszych spółkach sektora chemicznego i petrochemicznego w Polsce i w sektorze doradczym. Od kilkunastu lat reprezentuje interesy krajowej branży chemicznej w kraju i za granicą. Doktor nauk technicznych z zakresu technologii chemicznej.

Jak przemysł chemiczny radzi sobie w czasie pandemii?

Bardzo różnie. Chemia to bardzo różnorodna branża, a w każdym podsektorze obserwujemy inne reakcje przedsiębiorstw. Są segmenty, w których na początku pandemii sytuacja była wręcz dramatyczna. Tak działo się chociażby w transporcie, który dla chemii jest niezwykle ważny. Na początku zamrożenia gospodarki dochodziło do tego, że ciężarówki z niebezpiecznym ładunkiem stały w kolejkach na granicach, towar, który powinien być terminowo dostarczony do klienta ze względu na ciągłość produkcji, nie dojeżdżał do fabryk, a kierowcy byli kierowani na kwarantannę. Pamiętam, że wielu kierowców nie stawiało się do pracy ze strachu. To paraliżowało część branży.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację