Adam Pers, wiceprezes mBanku: Tarcza chroni, ale są wątpliwości

Polskie firmy dobrze wykorzystały okres prosperity. Sporo z nich zbudowało poduszkę finansową pomagającą im przeżyć trudny okres – mówi Adam Pers, wiceprezes mBanku. Chwali tarczę finansową, ale zwraca uwagę na niedociągnięcia.

Publikacja: 26.05.2020 21:00

Adam Pers, wiceprezes mBanku: Tarcza chroni, ale są wątpliwości

Foto: materiały prasowe

Od prawie miesiąca działa tarcza finansowa PFR, z której pieniądze przekazywane są firmom za pośrednictwem banków. Jak ocenia pan ten program?

To przełomowe rozwiązanie, pierwszy program, z którego firmy mogą dostać szybko pieniądze od razu na swój rachunek w banku. Biorąc pod uwagę, że został przygotowany zaledwie w dwa tygodnie, działa bardzo dobrze. Częściowo to pomoc zwrotna, ale bez odsetek i dająca firmom realne wsparcie. Banki stanęły na wysokości zadania i pokazały, że w trudnych chwilach można na nie liczyć. Mobilizacja, głównie tych dużych banków, była ogromna, aby stworzyć klientom wygodne aplikacje i połączyć systemy bankowe z PFR. Przez dwa tygodnie wielu pracowników sektora pracowało intensywnie, także po godzinach. Nasi klienci zwracają jednak uwagę na parę niedociągnięć w tarczy.

Jakich?

Pojawiają się wątpliwości dotyczące interpretacji niektórych zapisów. Czy przez zatrudnionych rozumie się tylko pracowników na etacie czy także na umowach cywilnoprawnych? Czy jeśli ktoś ma cztery firmy, które konsoliduje, to powinien czekać na tarczę finansową dla dużych firm czy może korzystać z obecnej? Z rozmów z klientami wynika, że największym wyzwaniem jest niepewność. Niektórzy obawiają się, że za jakiś czas ktoś może kwestionować to, czy pomoc w ramach tarczy im się należała.

Skoro PFR przyznał subwencję, czemu ktoś miałby ją kwestionować?

Banki są pasem transmisyjnym w tym procesie: klient składa oświadczenie poprzez ich systemy do PFR, a ten wydaje decyzję, czy przyznać wsparcie. Jeśli firma coś błędnie oświadczyła, świadomie lub nie, a PFR to zaakceptował, pojawiają się poważne wątpliwości. Niektórzy nasi klienci wynajmują kancelarie prawne, aby sprawdzić, czy o wsparcie powinni wnioskować w ramach programu dla małych i średnich czy też dużych firm, i dostają sprzeczne interpretacje. Zdarzały się też firmy chcące zwracać środki, gdy okazało się, że wprawdzie pomoc im się należała, formalnie spełniały kryteria, ale powinny były poczekać na pomoc dla dużych firm.

Są opinie, że warunek stawiany firmom w postaci co najmniej 25-proc. spadku przychodów to zbyt wysoki limit i może należałoby go obniżyć.

Faktycznie część firm może uważać, że to zbyt dużo, bo nie spełniając tego warunku, nie dostaną wsparcia. Jednak gdzieś trzeba granicę ustalić. Gdyby było to 20 proc., pojawiłyby się głosy, że może trzeba obniżyć do 15 proc. itd. Nie docierały do nas sygnały od klientów, że poziom wymaganego spadku jest zbyt wysoki. Ważniejsze dla nich jest to, by nie było wątpliwości interpretacyjnych, komu i jakie wsparcie się należy, żeby w przyszłości ktoś nie oskarżał ich o niesłuszne pobranie subwencji.

Do tej pory przyznano już ponad 36 mld zł subwencji w ramach tarczy finansowej. Przyrost nadal będzie spory?

Ostatnio wniosków było dużo, bo sporo firm zostało dotkniętych ograniczeniami pandemicznymi w marcu i kwietniu. Tylko za pośrednictwem mBanku wsparcie otrzymało ponad 25 tys. firm, a kwota przyznanych subwencji przekroczyła 3,7 mld zł. Dalej sytuacja zależeć będzie od tempa wychodzenia gospodarki z zamrożenia. Są firmy, w przypadku których spadek przychodów jest poniżej 25 proc. i pewnie już się nie pogłębi. Sporo przedsiębiorstw nie będzie więc mogło złożyć wniosku w razie dalszego ożywiania gospodarki. Wniosków być może nie będą składać też firmy nienotujące straty na sprzedaży, bo wtedy część podlegająca umorzeniu jest mniejsza. Dopiero ewentualny nawrót dużej liczby zachorowań i dalsze przedłużenie zamrożenia gospodarki przyniosłoby drugą falę wniosków. W bazowym scenariuszu zakładam wzrost aktywności gospodarczej. Dlatego po dużej liczbie wniosków na początku, w najbliższych dniach ich liczba powinna spadać, być może z wyjątkiem początku czerwca, gdy niektóre firmy zanotują głębszy spadek majowej sprzedaży.

Co kwota udzielonego wsparcia mówi o kondycji firm?

To mocno zależy od branży, są te bardzo cierpiące, jak transport turystyczny. Ale ogólnie widać, że polskie przedsiębiorstwa dobrze wykorzystały długi okres prosperity. Sporo z nich osiągało wysokie dochody i zbudowało poduszkę finansową, dzięki której stać je na przeżycie dwóch–trzech czy więcej miesięcy z niższymi przychodami. Poza tym widać, że takie firmy mają dobrych menedżerów i właścicieli, którzy potrafią dostosować strategie biznesowe. Sam fakt, że firma jest dotknięta pandemią, nie oznacza, że zaraz upadnie czy zacznie zwalniać na potęgę.

Firmy złożyły do tej pory blisko 110 tys. wniosków o wakacje kredytowe. Liczba ta będzie jeszcze rosła?

Firmy nie rzuciły się na zawieszanie rat tak, jak klienci indywidualni, bo zdają sobie sprawę, że to nie jest darmowy przywilej. Dla firm ważniejsze jest to, aby przedłużyć zapadające w najbliższych miesiącach finansowanie na kolejne pół roku czy rok, a uproszczoną ocenę zdolności kredytowej w takich przypadkach umożliwiają nowe wytyczne KNF. Wspierają to także ważne gwarancje kredytowe BGK. Sporo wniosków o wakacje kredytowe jest w tych najbardziej dotkniętych branżach, jak galerie handlowe czy hotele.

CV

Adam Pers jest wiceprezesem mBanku od października 2017 r., odpowiada za bankowość inwestycyjną i korporacyjną. Wcześniej był w tej instytucji dyrektorem zarządzającym ds. rynków finansowych. Ma kilkunastoletnie doświadczenie, pracował m.in. w WBK i Raiffeisen Bank Polska. Absolwent Wydziału Ekonomii Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, w 2008 r. ukończył studia MBA organizowane przez Szkołę Główną Handlową w Warszawie.

Od prawie miesiąca działa tarcza finansowa PFR, z której pieniądze przekazywane są firmom za pośrednictwem banków. Jak ocenia pan ten program?

To przełomowe rozwiązanie, pierwszy program, z którego firmy mogą dostać szybko pieniądze od razu na swój rachunek w banku. Biorąc pod uwagę, że został przygotowany zaledwie w dwa tygodnie, działa bardzo dobrze. Częściowo to pomoc zwrotna, ale bez odsetek i dająca firmom realne wsparcie. Banki stanęły na wysokości zadania i pokazały, że w trudnych chwilach można na nie liczyć. Mobilizacja, głównie tych dużych banków, była ogromna, aby stworzyć klientom wygodne aplikacje i połączyć systemy bankowe z PFR. Przez dwa tygodnie wielu pracowników sektora pracowało intensywnie, także po godzinach. Nasi klienci zwracają jednak uwagę na parę niedociągnięć w tarczy.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację