Rz: Jaka dzisiaj jest pozycja Polski na europejskim rynku producentów roślin ogrodowych?
Adam Marosz: Pod względem powierzchni upraw wyprzedzają nas Holandia oraz Niemcy i z nimi konkurujemy w dostawach sadzonek do polskich ogrodów. Więcej produkują także Francuzi i Włosi. Ostatecznie więc Polska znajduje się na piątej pozycji wśród krajów Unii Europejskiej. To oznacza, że na rynku roślin szkółkarskich, bylin i roślin cebulowych jesteśmy naprawdę mocni. Przy tym Francuzi i Włosi produkują sadzonki z zupełnie innego klimatu. W tej chwili w naszym kraju uprawy takich roślin ogrodowych i balkonowych zajmują ok. 7,8 tys. hektarów (z roślinami cebulowymi i rabatowymi).
Polscy szkółkarze także sporo eksportują. Jakie są dla nich najważniejsze rynki?
Przede wszystkim Europa Środkowo-Wschodnia, głównie Rosja i Białoruś. Wiadomo, że relacje handlowe, zwłaszcza z Rosją, są dość trudne, a w ciągu ostatnich lat ze strony rosyjskiej surowy zakaz importu z Polski produktów roślinnych, a więc także sadzonek. W tej chwili jednak ta wymiana odbywa się bez przeszkód. Naturalnie Rosjanie mają wymagania fitosanitarne wobec materiału szkółkarskiego, więc duże firmy eksportujące na ten rynek przyjmują kontrolerów z Rosji, w pełni z nimi współpracują, uzyskują odpowiednie certyfikaty, ale eksport mają w ten sposób zapewniony. Kilka lat temu mocno ruszył także eksport na Ukrainę, ale obecnie sprzedaż na tym rynku znacznie zmalała. Natomiast w Unii największymi naszymi partnerami handlowymi są Holandia i Niemcy, a za nimi Dania, Belgia, Holandia, Szwecja, Włochy oraz Francja.
Mamy jakąś polską specjalność?