Włodzimierz Albin: Walczymy o więcej czytelników

Wydawcy książek chcą dla czytelników ulgi podatkowej od kupowania książek. Strasznie mi się ten pomysł podoba, bo moim zdaniem dałaby ludziom impuls do odwiedzania księgarni - mówi Włodzimierz Albin, prezes Polskiej Izby Książki.

Aktualizacja: 07.02.2017 18:54 Publikacja: 07.02.2017 18:33

Włodzimierz Albin: Walczymy o więcej czytelników

Foto: materiały prasowe

Rz: - Jakim wynikiem branża wydawnicza zamknęła rok?

Włodzimierz Albin: - Nie mamy jeszcze pełnych danych. Duże firmy, które mają mocne systemy finansowo-księgowe, już są nam w stanie podać takie dane, ale małe firmy takich systemów nie mają i u nich zamykanie roku trwa dłużej. Nie mam jednak wrażenia, że to był zły rok. Być może był taki dla wydawnictw edukacyjnych, ale nie pod względem obrotów, a dochodowości, która im mocno spadła. Myślę, że całościowo utrzymane zostanie status quo.

- Jaką część sprzedaży będą stanowiły w tym roku e-booki i co się będzie działo z ich sprzedażą?

Z najnowszych danych z amerykańskiego rynku wynika, że szybciej rośnie tam dziś znowu sprzedaż papierowych książek niż e-booków. USA są zresztą jedynym państwem, w którym elektroniczne książki mają spory udział w rynku, być może z uwagi na popularność Kindle'a. U nas ten udział będzie się nadal utrzymywał na poziomie 2-3 proc., a przy takim jego poziomie nawet szybki wzrost tej części rynku szybko sytuacji nie zmieni. Ciekawe jest za to to, że firmy zajmujące się e-bookami, jak Legimi czy Audioteka, zaczęły ekspansję na rynkach międzynarodowych, np. na chińskim. Poszły w tym kierunku zapewne właśnie dlatego, że polski rynek nie rośnie tak szybko, jakbyśmy się tego mogli spodziewać.

- Z czego to wynika? Przecież ceny e-booków nie są już dla czytelników zaporowe.

Oczywiście, że nie są i nawet nas to czasem martwi, bo jeśli to zjawisko się jeszcze pogłębi, zacznie nam niszczyć rynek książek papierowych. Problem z e-bookami jest chyba natury technologicznej – z jakiegoś powodu ludzie już przestali tak chętnie kupować wszelkie pady, które umożliwiają czytanie takich książek. E-booki oczywiście będą się jakoś nadal sprzedawać, ale dopóki nie będzie jakiegoś wyraźnego przełomu technologicznego i nie będzie można ich czytać np. na poręcznym elektronicznym papierze, który można sobie zwinąć i schować do kieszeni, w najbliższych latach w Polsce nie przekroczą więcej niż 5-10 proc. przychodów całego rynku.

- Może ma znaczenie to, że ludzie zaczęli się wymieniać elektronicznymi książkami np. poprzez maile czy na specjalnych pozamykanych forach w mediach społecznościowych? To w ogóle legalne?

Jeśli na takich forach jest ograniczona liczba osób, które się znają, to prawie jak użytek prywatny i ja bym z tym nie walczył. Prawo autorskie jest tu jednoznaczne: jeśli do takiej wymiany dochodzi w kręgu rodziny, osób bliskich lub znajomych, to wszystko jest ok. Ludzie od zawsze wymieniali się książkami, to też promuje czytelnictwo. Wydawcom chodzi o to, by nie dochodziło do tzw. powtórnej publikacji, czyli do przekazywania takich zasobów dużej liczbie osób, łącznie z jakąś przyczepioną do tego reklamą. Lub w modelu, jaki oferuje internautom np. portal Chomikuj.pl.

- Co dzieje się z Państwa działaniami przeciwko Chomikuj?

Sprawa wróciła do sądu okręgowego. Naszym głównym problemem z prawem autorskim w Polsce jest teraz to, że nie implementowaliśmy do polskiego prawa w całości europejskiej dyrektywy o ochronie praw autorskich. Jej artykuł 8.3 daje możliwość zablokowania strony www, na której znajdują się pirackie treści, poprzez operatora sieci, czyli np. w naszym wypadku we współpracy z takimi firmami, jak Orange czy Netia. W związku z tym, że Chomikuj jest firmą „nieuchwytną" – raz zarejestrowaną na Cyprze, raz w Belize, a jej serwery wciąż zmieniają lokalizację, chcieliśmy zabezpieczyć nasze roszczenia, czyli mieć sądową decyzję o konieczności zamknięcia tego portalu na czas trwającego sporu. Sąd odpowiedział nam jednak, że nie ma takiej prawnej możliwości, właśnie dlatego, że nie zaimplimentowaliśmy do polskiego prawa wspomianego artykułu 8.3. Tymczasem nasze władze twierdzą, że artykuł nie został zaimplementowany, bo w Polsce analogiczne mechanizmy można uruchomić, korzystając z przepisów kodeksu prawa cywilnego. To oczywiście wydłuża całą procedurę do kilku lat. Widać więc, że polskie prawo autorskie wymaga w tym zakresie poważnych zmian. Sprawa przeciwko Chomikuj toczy się dalej, składamy w sądzie kolejne wnioski, Chomikuj na nie odpowiada i oczekujemy, może już w tym roku, na wyrok.

- Jest szansa, że w tym roku zakończą się Państwa starania o zrównanie VAT na e-booki i papierowe książki?

Jest. Ta kwestia jest ciągle dyskutowana w Brukseli i chyba jeszcze nie weszła nawet na forum Komisji Europejskiej. Dzieje się tak mimo dużego zaangażowania europejskich wydawców. Przyznam, że po tylu obietnicach i rozumianej przez wszystkich absurdalności tej sytuacji, nie rozumiem takiego postepowania.

- Czy wydawcy rozliczali się już za ubiegły rok z Empikiem i Matrasem? Jak wygląda sytuacja w obu tych sieciach?

Ustabilizowała się sytuacja Empiku, który wedle słów wydawców płaci regularnie i terminowo, natomiast z Matrasem część wydawców doszła po porozumienia i odzyskała swoje roszczenia, a część nad tym pracuje. Upadek Matrasa oznaczałby dla branży wiele milionów złotych strat. My jako Izba nie pośredniczymy w rozmowach wydawców z Matrasem.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że powstało w ostatnim czasie kilka prężnie się rozwijających polskich sieci księgarni. Jedna to jest Book Book, która liczy 90 księgarni, druga to Bukszpan, trzecia to Książnica Polska, jest też sieć księgarni Olesiejuków. Łącznie te sieci mają ponad 200 punktów.

- Czy związku z tym liczba księgarni będzie w tym roku stabilna?

Myślę, że tak, obecnie jest ich ok. 1,8 tys.

- A co dzieje się z ustawą o jednolitej cenie książki?

Szczerze mówiąc, wydawało mi się, że ustawa o jednolitej cenie książki bardzo pasuje do „dobrej zmiany", bo chcemy nią promować małe rodzinne księgarnie mieszczące się w mniejszych miastach. I mamy ze strony polityków pozytywny odzew, ale nadal nic się w tej sprawie nie dzieje. Mamy mieć w tej sprawie spotkanie z ministrem kultury. Ale mamy już inny pomysł powiązany z ustawą o książce.

- Jaki?

Zapożyczony z rynku włoskiego, zgłosiła się z nim do nas grupa mniejszych wydawców. Zakłada on, by dać czytelnikom ulgę podatkową od kupowania książek. Np. 200 lub 300 zł rocznie. To musiałyby być książki kupowane w księgarniach tradycyjnych i papierowe. Strasznie mi się ten pomysł podoba, bo moim zdaniem dałby ludziom impuls do odwiedzania księgarni. Proszę pamiętać, że my walczymy o tych Polaków, którzy w ogóle nigdy nie wchodzą do księgarni i tym bardziej nie szukają książek w Internecie. Trzeba by było wtedy jednak stworzyć definicję księgarni, by nie obejmowała małych stoisk z książkami w supermarketach, takich jak Biedronka. Chyba że Biedronka rzeczywiście stworzy zamknięte działy z książkami z prawdziwego zdarzenia, zawierające z tysiąc tytułów.

- Takie jak działy monopolowe?

Właśnie takie. Bo kluczowe jest, żeby ludzie w ogóle wśród tych książek przebywali. Z badań czytelnictwa, jakie przeprowadzają osobno Biblioteka Narodowa i Polska Izba Książki wynika, że osoby, które nie czytają, jako główny powód podają „brak czasu", co jest oczywiście nieprawdą, oraz to, że zwyczajnie czytanie ich nie interesuje. I tu już nie kłamią. Wysokie ceny i inne przeszkody są wymieniane znacznie rzadziej. Tylko 15 proc. osób podaje taki powód, poza tym średnia cena książki wynosi między 30 i 40 zł, wiec zaporowa nie jest.

- Jakich jeszcze zmian w prawie, jakie będą mieć wpływ na działalność wydawców, spodzewa się Pan w tym roku?

Na pewno będzie mieć znaczenie wdrażanie tzw. Jednolitego Rynku Cyfrowego, który natychmiast wpłynie na rynek e-booków i audiobooków. Czekamy też na pomysły ministra Morawieckiego dla małych firm, bo to obejmie przecież także wydawnictwa. Zmian w prawie autorskim się nie spodziewam. Niektórzy moi koledzy twierdzą, że zamiast wszystkich planowanych przez nas zmian na wydawniczym rynku wystarczyłoby znieść całkowicie VAT na książki, ale myślę, że to nie byłoby remedium na wszystko, co się w branży dzieje. Przede wszystkim staramy się o to, by weszła w życie ustawa o jednolitej cenie książki.

CV

Włodzimierz Albin jest prezesem Polskiej Izby Książki od 2012 roku. Równolegle jest też prezesem wydawnictwa Wolters Kluwer, Polska. Został nim, gdy holenderska grupa Wolters Kluwer wcieliła w swoją strukturę współzałożony przez niego Dom Wydawniczy ABC. Wcześniej pracował w Instytucie Państwa i Prawa. Jest prawnikiem, ukończył Wydział Prawa i Administracji na Uniwersytecie Warszawskim.

Rz: - Jakim wynikiem branża wydawnicza zamknęła rok?

Włodzimierz Albin: - Nie mamy jeszcze pełnych danych. Duże firmy, które mają mocne systemy finansowo-księgowe, już są nam w stanie podać takie dane, ale małe firmy takich systemów nie mają i u nich zamykanie roku trwa dłużej. Nie mam jednak wrażenia, że to był zły rok. Być może był taki dla wydawnictw edukacyjnych, ale nie pod względem obrotów, a dochodowości, która im mocno spadła. Myślę, że całościowo utrzymane zostanie status quo.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację