Przyczółek to bardzo celne określenie. Sam bardzo często go używam. Ale to nie jest kwestia tego, że już dziś zrobisz tam wielki pieniądz. W biznesie bardzo często trzeba umieć zainwestować czas, pieniądze, żeby móc je ze znakomitym zyskiem odebrać w przyszłości. To jak kokietowanie ukochanej kobiety. Dziś taką możliwość oferuje właśnie Kirgizja. Bo tam rynek funkcjonuje inaczej niż np. w Kazachstanie czy Azerbejdżanie – nie jest jeszcze podzielony, te klocki nie są jeszcze poukładane. To ogromna szansa także dla polskich firm. Dotąd tylko rynek złota jest zdominowany przez Kanadyjczyków, inne branże dają wielkie możliwości. Niedawno odkryto wielkie pokłady metali rzadkich, a Kirgizi nie mają technologii do ich wydobycia. I choćby to jest perspektywa. Ale podkreślam, że korzyści z tego nie będą z dnia na dzień. Należy pamiętać również o dużych złożach węgla. Inna możliwość: niedawno jeden z wiceministrów poprosił, bym zainteresował Kirgistanem fabryki produkujące sprzęt dla rolnictwa. To kraj górzysty, głównie rolniczy, potrzebują dużo dobrego sprzętu. Osobnym tematem jest dynamicznie rozwijająca się turystyka i cała infrastruktura z nią związana. Mam stały dostęp do gabinetu prezydenta kraju, członków rządu. Staram się ze wszystkich sił działać na rzecz naszego kraju. Cały czas aktywnie działam. Dla mnie np. śniadanie w Odessie, obiad w Warszawie i kolacja w Gliwicach to norma.
Co uważa pan teraz za najważniejsze w tych kontaktach?
Postawiłem sobie za punkt honoru doprowadzenie do współpracy naukowej i kulturalnej. A to wiąże się też z biznesem. Chciałbym utworzyć taki niewidzialny most powietrzny prowadzący do Kirgizji - mam na myśli stworzenie młodym Kirgizom możliwości studiowania w Polsce. Z tego będą profity dla obu stron. Nawet jeśli tylko 50 proc. studentów wróci do kraju, będą znali polski, naszą mentalność, to będzie wielka korzyść, bo z czasem będą wchodzić do administracji, do biznesu i to też będzie forma tego przyczółku. To już następuje, już zdarza się, że minister czy wiceminister na oficjalnych spotkaniach zaczyna przemawiać po polsku. Oni właśnie u nas studiowali. Także np. ambasador Kirgistanu w Berlinie, któremu podlegam, pięknie mówi po polsku. I to jest ten niewidzialny most.
Doprowadziłem do podpisania umowy między Politechniką Śląską w Gliwicach i podobnym instytutem w Biszkeku. Podobną umowę podpisujemy z Wyższą Szkołą Biznesu w Dąbrowie Górniczej. Bardzo zainteresowany taką współpracą jest też Uniwersytet Wrocławski. Proszę pamiętać, że działam również charytatywnie. Staram się np. o pomoc dla Domu Dziecka w Kirgistanie. Pieniądze trzeba umieć zarobić, ale i podzielić.
Jest jeszcze polski rynek pracy, który gwałtownie potrzebuje nowych ludzi. Najpierw przyczółek na nim utworzyli, a potem niemal go zdominowali Ukraińcy, ale teraz te drogi się wydłużają, coraz więcej jest przybyszów z Indii czy Bangladeszu. Czy Kirgizi są zainteresowani szukaniem u nas pracy?