Ponad 21 tysięcy dopłaty do najmu

Rząd planuje przez dziewięć lat dopłacać do czynszu osobom o niższych dochodach.

Aktualizacja: 29.03.2018 09:27 Publikacja: 29.03.2018 09:12

Foto: ROL

- Skala dopłat będzie jednak bardzo zróżnicowana. W dużych miastach budżet ma pokryć od 6 do 31 proc. wydatków na najem. Rząd przeznaczy na ten cel prawie tyle samo co na pomoc w zakupie mieszkania na własność - szacuje Bartosz Turek, analityk Open Finance. - Jeśli ktoś miał nadzieję, że zapowiadany program regularnego oszczędzania na cele mieszkaniowe pomoże jemu lub jego dzieciom uzbierać pieniądze na wkład własny, niestety musi obejść się smakiem. Z projektu ustawy o dopłatach do czynszów wynika, że rząd zarzucił pomysł na indywidualne konta mieszkaniowe.

Miały to być rachunki do regularnego oszczędzania na cele mieszkaniowe. - Po minimum pięciu latach zebrane pieniądze można by było wydać na przykład na budowę domu lub zakup mieszkania. Do zakładania kont miały zachęcać brak opodatkowania odsetek oraz bezpośrednie dopłaty z budżetu przypomina Bartosz Turek. - Poza tym dla budżetu państwa znacznie tańsze jest wspieranie oszczędzania niż dopłacanie do kredytów lub czynszu. Przykład? Z danych BGK wynika, że przeciętny beneficjent zakończonego niedawno programu dopłat do kredytów mieszkaniowych („Mieszkanie dla młodych") zainkasował 26,2 tys. zł. W uzasadnieniu do projektu ustawy o dopłatach do czynszu znajdujemy liczby, z których można oszacować, że przeciętny beneficjent tego planowanego programu zainkasuje około 21,6 tys. zł, czyli niewiele mniej.

Dla porównania, gdyby stworzyć program regularnego oszczędzania, koszt ten można by nawet kilkakrotnie obniżyć, a więc po prostu wydawać publiczne pieniądze w sposób bardziej efektywny.

- Spójrzmy na konkretny przykład. Załóżmy, że co miesiąc oszczędzamy po 500 złotych, a oprocentowanie z dopłatą wynosi 5 proc. i nie podlega ono opodatkowaniu. Po pięciu latach otrzymujemy solidną kwotę prawie 35 tys. zł, którą wydać można na własne potrzeby mieszkaniowe, a łączny koszt wsparcia tego celu przez budżet państwa wyniósłby w tym wypadku niecałe 2,5 tys. zł - opowiada Bartosz Turek. - Wróćmy jednak do projektu ustawy o dopłatach do czynszów. Wynika z niego, że najemcy będą mogli liczyć na dofinansowanie przez dziewięć lat. Okres ten będzie podzielony na trzy równe części. Najwyższe dopłaty otrzyma się na początku, po trzech latach zmaleje one o jedną trzecią, a w ostatnim okresie o kolejne 50 proc. Kwota dopłaty będzie zależna od liczby osób w gospodarstwie domowym oraz informacji na temat kosztu budowy nowego lokum w danej lokalizacji. Przykład? Gdyby ustawa dziś działała, to w Warszawie, jak szacuje Bartosz Turek, singiel mógłby co miesiąc liczyć na dopłatę w kwocie 173 złotych przez pierwsze trzy lata. Potem miałaby ona stopnieć do 115 zł, aby przez ostatnie trzy lata wynieść 58 złotych miesięcznie.

- W przypadku rodziny z jednym dzieckiem mogłoby to być odpowiednio 432, 288, a na końcu 144 złotych miesięcznie. Rodzina z trójką dzieci mogłaby natomiast liczyć przez trzy lata na 691 złotych miesięcznie - szacuje analityk Open Finance. - Od roku czwartego do szóstego kwota miałaby stopnieć do 461 złotych, aby przez ostatnie trzy lata opiewać na 230 zł - podaje Turek.

Czy to dużo? - Dziś za wynajem 50-metrowego lokum w Warszawie trzeba zapłacić stawkę rynkową prawie 2,2 tys. złotych. Trzyosobowa rodzina mogłaby więc przez trzy lata pokryć pieniędzmi z dopłaty 20 proc. czynszu - podaje analityk Open Finnace. - Potem jednak dopłata stopniałaby do 13 proc. comiesięcznego zobowiązania, aby przez ostatnie trzy lata opiewać na skromne 7 proc. czynszu i to tylko przy założeniu, że przez dziewięć lat stawki te by się nie zmieniły.

Kto może liczyć na dopłaty? - Przede wszystkim osoby, które nie mają nieruchomości. Do tego ważne są zarobki. Nie mogą być one ani za niskie, ani za wysokie. Przy każdej inwestycji dolna granica wynagrodzenia będzie określana indywidualnie, ale w ustawie określono już górną granicę. Ma to być 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia w przypadku singla plus dodatkowe 30 proc. tegoż wynagrodzenia na każdego kolejnego członka rodziny - podaje Turek.

Policzmy więc o jakich kwotach mówimy. - Zgodnie z danymi GUS statystyczny pracownik inkasował w 2017 roku kwotę 4271,51 złotych brutto. 60 proc. to prawie 2563 zł brutto, czyli bez mała 1853 zł na rękę - podaje Turek. - Właśnie tyle mógłby maksymalnie zarabiać ubiegający się o dopłaty singiel gdyby dziś działała projektowana ustawa. Wraz ze wzrostem liczebności gospodarstwa domowego kwota ta oczywiście by rosła. W przypadku małżeństwa z dzieckiem maksymalny dopuszczalny dochód opiewałby na prawie 3706 zł, a dla rodziny z trójką pociech bez mała 5559 zł netto miesięcznie - wynika z szacunków Open Finance.

- Poza tym w proces naboru najemców i określanie warunków otrzymania dopłaty do czynszu angażowane będą gminy. Będą one mogły zastosować preferencje dla emerytów, osób wychowujących dzieci, niepełnosprawnych, osób, które utraciły dach nad głową, czy osób przeprowadzających się w celu podjęcia pracy czy nauki - mówi Bartosz Turek. - Obostrzeń jest więc wiele, a gdyby tego wszystkiego było mało, to na dopłaty będą mogli liczyć tylko najemcy, którzy pierwsi wprowadzą się do nowo wybudowanych lub zrewitalizowanych mieszkań zbudowanych po podpisaniu stosownych umów ze specjalnie po to powołanym gminnym pośrednikiem. Mieszkania te będą mogli budować wszyscy zainteresowani – TBS-y, spółdzielnie, osoby fizyczne czy firmy. Dopiero praktyka pokaże jednak czy deweloperzy lub inwestorzy (np. fundusze lub REIT-y) będą skłonni partycypować w tym programie. To ważne, bo wszystko wskazuje na to, że bez ich partycypacji w Narodowym Programie Mieszkaniowym nie powstanie tak wiele mieszkań jak zakłada rząd. Bez tego trudno liczyć na to, że ceny mieszkań w Polsce staną się bardziej przystępne dla kieszeni przeciętnego Kowalskiego.

- Skala dopłat będzie jednak bardzo zróżnicowana. W dużych miastach budżet ma pokryć od 6 do 31 proc. wydatków na najem. Rząd przeznaczy na ten cel prawie tyle samo co na pomoc w zakupie mieszkania na własność - szacuje Bartosz Turek, analityk Open Finance. - Jeśli ktoś miał nadzieję, że zapowiadany program regularnego oszczędzania na cele mieszkaniowe pomoże jemu lub jego dzieciom uzbierać pieniądze na wkład własny, niestety musi obejść się smakiem. Z projektu ustawy o dopłatach do czynszów wynika, że rząd zarzucił pomysł na indywidualne konta mieszkaniowe.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu