- Skala dopłat będzie jednak bardzo zróżnicowana. W dużych miastach budżet ma pokryć od 6 do 31 proc. wydatków na najem. Rząd przeznaczy na ten cel prawie tyle samo co na pomoc w zakupie mieszkania na własność - szacuje Bartosz Turek, analityk Open Finance. - Jeśli ktoś miał nadzieję, że zapowiadany program regularnego oszczędzania na cele mieszkaniowe pomoże jemu lub jego dzieciom uzbierać pieniądze na wkład własny, niestety musi obejść się smakiem. Z projektu ustawy o dopłatach do czynszów wynika, że rząd zarzucił pomysł na indywidualne konta mieszkaniowe.
Miały to być rachunki do regularnego oszczędzania na cele mieszkaniowe. - Po minimum pięciu latach zebrane pieniądze można by było wydać na przykład na budowę domu lub zakup mieszkania. Do zakładania kont miały zachęcać brak opodatkowania odsetek oraz bezpośrednie dopłaty z budżetu przypomina Bartosz Turek. - Poza tym dla budżetu państwa znacznie tańsze jest wspieranie oszczędzania niż dopłacanie do kredytów lub czynszu. Przykład? Z danych BGK wynika, że przeciętny beneficjent zakończonego niedawno programu dopłat do kredytów mieszkaniowych („Mieszkanie dla młodych") zainkasował 26,2 tys. zł. W uzasadnieniu do projektu ustawy o dopłatach do czynszu znajdujemy liczby, z których można oszacować, że przeciętny beneficjent tego planowanego programu zainkasuje około 21,6 tys. zł, czyli niewiele mniej.
Dla porównania, gdyby stworzyć program regularnego oszczędzania, koszt ten można by nawet kilkakrotnie obniżyć, a więc po prostu wydawać publiczne pieniądze w sposób bardziej efektywny.
- Spójrzmy na konkretny przykład. Załóżmy, że co miesiąc oszczędzamy po 500 złotych, a oprocentowanie z dopłatą wynosi 5 proc. i nie podlega ono opodatkowaniu. Po pięciu latach otrzymujemy solidną kwotę prawie 35 tys. zł, którą wydać można na własne potrzeby mieszkaniowe, a łączny koszt wsparcia tego celu przez budżet państwa wyniósłby w tym wypadku niecałe 2,5 tys. zł - opowiada Bartosz Turek. - Wróćmy jednak do projektu ustawy o dopłatach do czynszów. Wynika z niego, że najemcy będą mogli liczyć na dofinansowanie przez dziewięć lat. Okres ten będzie podzielony na trzy równe części. Najwyższe dopłaty otrzyma się na początku, po trzech latach zmaleje one o jedną trzecią, a w ostatnim okresie o kolejne 50 proc. Kwota dopłaty będzie zależna od liczby osób w gospodarstwie domowym oraz informacji na temat kosztu budowy nowego lokum w danej lokalizacji. Przykład? Gdyby ustawa dziś działała, to w Warszawie, jak szacuje Bartosz Turek, singiel mógłby co miesiąc liczyć na dopłatę w kwocie 173 złotych przez pierwsze trzy lata. Potem miałaby ona stopnieć do 115 zł, aby przez ostatnie trzy lata wynieść 58 złotych miesięcznie.
- W przypadku rodziny z jednym dzieckiem mogłoby to być odpowiednio 432, 288, a na końcu 144 złotych miesięcznie. Rodzina z trójką dzieci mogłaby natomiast liczyć przez trzy lata na 691 złotych miesięcznie - szacuje analityk Open Finance. - Od roku czwartego do szóstego kwota miałaby stopnieć do 461 złotych, aby przez ostatnie trzy lata opiewać na 230 zł - podaje Turek.