Od stycznia minimalne wynagrodzenie w Polsce wyniesie 2800 zł brutto, czyli o 200 zł (7,7 proc.) więcej niż w br. Taką decyzję podjął rząd pomimo sprzeciwu zarówno związków zawodowych, jak i organizacji pracodawców. Te pierwsze domagały się spełnienia obietnic wyborczych z 2019 r., w myśl których płaca minimalna miała w przyszłym roku sięgnąć 3000 zł, aby już w 2024 r. dojść do 4000 zł. Pracodawcy z kolei apelowali o zamrożenie najniższego wynagrodzenia w związku z kryzysem wywołanym przez pandemię Covid-19. Jak ostrzegali, podwyższanie w takich okolicznościach kosztów pracy doprowadzi do zwolnień pracowników, wzrostu bezrobocia oraz wyższej inflacji. „To jest bardzo niebezpieczne igranie z ogniem, które zupełnie abstrahuje od sytuacji gospodarczej i grozi redukcją wielu miejsc pracy" – pisał w jednej z analiz Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.
O to, jakie mogą być konsekwencje podwyżki płacy minimalnej, która wyraźnie przekroczy prognozowany na 2021 r. wzrost przeciętnego wynagrodzenia (NBP w lipcu oceniał, że wyniesie on 5 proc.), zapytaliśmy uczestników naszego panelu ekonomistów. Większość obaw pracodawców nie podziela. Z tezą, że wskutek wzrostu najniższej dopuszczalnej płacy o 200 zł zatrudnienie będzie istotnie mniejsze, niż byłoby, gdyby pozostała ona na dotychczasowym poziomie, zgodziło się lub zdecydowanie zgodziło 35 proc. spośród 37 naukowców, którzy wzięli udział w ankiecie. Jednocześnie ponad 51 proc. nie zgodziło się lub zdecydowanie nie zgodziło z tym stwierdzeniem.
Pompowanie szarej strefy
– Zapoczątkowane w 2007 r. podwyżki płacy minimalnej nie miały dotąd istotnego wpływu na bezrobocie ani zatrudnienie w Polsce. Dla poziomu zatrudnienia w 2021 r. kluczowe będą szoki po stronie popytu na pracę, związane z przebiegiem kryzysu wywołanego przez pandemię. Jeśli, wbrew aktualnym prognozom, w 2021 r. wystąpi recesja, to zatrudnienie spadnie i wyższa płaca minimalna może ten efekt wzmocnić. Choć prawdopodobnie zwiększyłaby się skala jej nieprzestrzegania, co osłabiłoby wpływ na zatrudnienie. Jeśli jednak, zgodnie z prognozami, nastąpi odbicie wzrostu, to wyższa płaca minimalna nie powinna mieć istotnego negatywnego wpływu na zatrudnienie – skomentował swoją odpowiedź Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych.
To, że takie oceny wśród ekonomistów dominują, nie oznacza, że sporą podwyżkę płacy minimalnej w dobie kryzysu uważają oni za dobry pomysł. Część z nich wskazuje, że negatywny wpływ tej podwyżki na zatrudnienie zostanie złagodzony przez rozwój szarej strefy, co trudno uznać za zjawisko pożądane. – Istotnie mniejsze będzie przede wszystkim zatrudnienie legalne, część przeniesie się do szarej strefy, łagodząc rzeczywisty spadek zatrudnienia – tłumaczy prof. Witold Orłowski, wykładowca w Akademii Finansów i Biznesu Vistula oraz Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej. Dr hab. Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych (CenEA) i badacz w Instytucie Ekonomii Pracy (IZA) w Bonn, zwraca z kolei uwagę, że nawet jeśli w skali całego kraju podwyżka płacy minimalnej nie będzie miała wyraźnie negatywnych efektów, to lokalnym rynkom pracy może poważnie zaszkodzić. Inni naukowcy dodają, że ta podwyżka zagrozi miejscom pracy najmniej wykwalifikowanych pracowników, którzy i tak ponieśli największe koszty kryzysu wywołanego przez pandemię.