Wybory we Francji: Obrona na życzenie Paryża

Macron oczekuje premii za zatrzymanie Marine Le Pen. Najszybciej będzie mógł się pochwalić europejską obroną.

Aktualizacja: 10.05.2017 16:23 Publikacja: 09.05.2017 19:36

Francja po wystąpieniu Wielkiej Brytanii będzie jedynym krajem UE mogącym się poważnie zaangażować m

Francja po wystąpieniu Wielkiej Brytanii będzie jedynym krajem UE mogącym się poważnie zaangażować militarnie w światowe konflikty. Na zdjęciu francuscy żołnierze z unijnej misji w Czadzie, 2008 r.

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

Dźwięki „Ody do radości" w momencie, gdy zwycięski kandydat wychodził do wiwatujących na jego cześć tłumów przed Luwrem, to najbardziej symboliczny moment proeuropejskiej kampanii Emmanuela Macrona. Był jedynym z 11 kandydatów na prezydenta Francji, który nie tylko nie atakował Unii Europejskiej w swojej kampanii, ale ją eksponował i zapowiadał poparcie dla większej integracji.

Jego główna konkurentka przez wiele miesięcy zapowiadała referendum w sprawie wyjścia ze strefy euro, a nawet z UE. Dopiero na ostatniej prostej zaczęła kluczyć w tej sprawie, jakby zdając sobie sprawę, że Francuzi nie są aż tak antyeuropejscy, jak początkowo myślała.

I rzeczywiście okazało się, że proeuropejskość może być atutem. Ale teraz Macron musi udowodnić, że jego europejskie uczucia będą odwzajemnione i unijni partnerzy zgodzą się na francuskie postulaty.

Jest jedna dziedzina, w której Macron szybko będzie się mógł pochwalić korzystnymi dla Francji rozwiązaniami. – Będzie miał prezent w postaci europejskiej obrony. To powinno mu na razie wystarczyć – mówi nam nieoficjalnie wysoki rangą dyplomata jednego z państw UE.

Już w czerwcu na szczycie w Brukseli unijni przywódcy mają zdecydować o stworzeniu PESCO, czyli przewidzianej w traktacie lizbońskim stałej współpracy strukturalnej w dziedzinie obrony dla grupy zainteresowanych krajów o wyższych zdolnościach wojskowych. Największą rzeczniczką integracji obronnej jest tradycyjnie Francja, która w ostatnich miesiącach bardzo aktywnie, i z sukcesem, przekonywała do tego Niemcy, Włochy i Hiszpanię.

W gospodarce na razie nic

– Po Brexicie Francja będzie jedynym krajem w UE, który ma świadomość zagrożeń międzynarodowych i może na nie samodzielnie odpowiedzieć. Dlatego tak ważna jest dla niej w tej chwili współpraca w ramach Unii – mówi Manuel Lafont Rapnouil, szef paryskiego biura think tanku European Council on Foreign Relations.

Przyznaje, że nie jest to pierwszy problem Francuzów, bo jednak głównym ich zmartwieniem jest gospodarka. Ale w sondażach opinii publicznej widać, że drugim czy trzecim jest właśnie bezpieczeństwo.

– A na to składa się zarówno walka z terroryzmem, jak i z innymi zagrożeniami w środowisku międzynarodowym – wyjaśnia ekspert. Szczegóły ściślejszej współpracy w dziedzinie wojskowej mają być przedstawione w Brukseli w czerwcu. Nie chodzi o unijną armię, ale z jednej strony o wspólne europejskie projekty w przemyśle zbrojeniowym, a z drugiej – szybsze i wspólne reagowanie na konflikty, w które Unia, a głównie Francja, już teraz się angażują, jak np. w Mali.

I to na razie tyle, bo w sprawach gospodarczych nic się w najbliższych miesiącach nie wydarzy – przewidują nasi rozmówcy w Brukseli.

– Najpierw trzeba poczekać na wyniki wyborów jesienią w Niemczech. Poza tym sprawy są skomplikowane, idą swoim rytmem i nie ma powodu, żeby nagle przyspieszać – mówi jeden z dyplomatów.

Dla Macrona może to być problemem. – Nie jest w desperacji, nie obiecywał – jak w przeszłości Chirac czy Jospin – renegocjacji traktatów. Nie musi więc dostać natychmiast oferty zmian w gospodarce. Ale jednak jest to potrzebne, żeby odzyskać zaufanie Francuzów – uważa ekspert ECFR. – Na pewno Macron nie może liczyć na żadne obietnice przed wyborami parlamentarnymi w czerwcu. Ale jeśli okaże się, że jest w stanie rządzić Francją i realizować reformy, to UE powinna odpowiedzieć pozytywnie. Bo trzon jego programu jest bardzo europejski. On chce szukać europejskich rozwiązań na problemy Francuzów związane z globalizacją – dodaje Lafont Rapnouil.

To wymagałoby od Unii przede wszystkim reformy zarządzania strefą euro.

W pół drogi

– W tym miesiącu Komisja Europejska ma przedstawić analizę na ten temat. Ale tam nic nowego nie będzie. Trzeba poczekać do przyszłego roku – mówi nam wysoki rangą dyplomata jednego z państw UE. Chodzi o takie propozycje, jak budżet strefy euro, wspólny parlament czy minister finansów. Poza tym Macron krytykuje zbyt wysoką nadwyżkę handlową Niemiec, która sprawia problemy reszcie strefy euro.

Nie jest w tym odosobniony, ale Berlin do tej pory alergicznie reaguje na takie uwagi. Również teraz Martin Schulz, lider socjaldemokratów i potencjalnie większy sojusznik Macrona niż Angela Merkel, odrzucił zarzuty w tej sprawie.

Podobnie nie należy się spodziewać szybkich zmian w polityce społecznej. Nie tylko Polska nie chce harmonizacji w tej dziedzinie. Z innych powodów również takie kraje, jak np. Szwecja czy Dania, nie zgodzą się na zbyt daleko idącą legislację, bo mają zaawansowane modele społeczne i chcą je chronić. – Może się skończyć na koordynacji tylko w strefie euro. Ale to też zajmie trochę czasu. Takich decyzji nie należy podejmować z dnia na dzień, nie jesteśmy w stanie kryzysu – argumentuje dyplomata.

Pytanie więc, kiedy i gdzie spotkają się zamiary Francji i Unii Europejskiej. Ze strony niektórych ekspertów słychać, że Unia, a w szczególności Niemcy (bo to w Berlinie leży klucz do reformy strefy euro), powinna wyjść Macronowi naprzeciw i spotkać się z nim w pół drogi.

– Niemcy powinny odejść od swojej dotychczasowej ortodoksji i pójść na poważne ustępstwa – twierdzą Thorsten Brenner (Niemiec) i Thomas Gommart (Francuz), którzy opublikowali wspólny tekst na ten temat na łamach pisma „Foreign Affairs". Według nich powinny one zawierać fundusze inwestycyjne na poważne projekty infrastrukturalne czy w dziedzinie edukacji, finansowane z budżetu strefy euro, a także ustąpić w sprawie wspólnego funduszu gwarantowania depozytów bankowych.

Macron powstrzymał populistów, ma poważne zamiary reformowania Francji i nie chce prezentów za darmo. Jeśli jemu nie uda się przekonać Berlina do zmiany ekonomicznych dogmatów dla strefy euro, to nie uda się nikomu innemu. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: a.slojewska@rp.pl

Korespondencja z Brukseli

Dźwięki „Ody do radości" w momencie, gdy zwycięski kandydat wychodził do wiwatujących na jego cześć tłumów przed Luwrem, to najbardziej symboliczny moment proeuropejskiej kampanii Emmanuela Macrona. Był jedynym z 11 kandydatów na prezydenta Francji, który nie tylko nie atakował Unii Europejskiej w swojej kampanii, ale ją eksponował i zapowiadał poparcie dla większej integracji.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia