Kto popiera Donalda Trumpa? Viktor Orban, Milosz Zeman i to prawie wszyscy

Niewielu ważnych polityków na świecie odważyło się wyrazić poparcie dla republikańskiego kandydata na prezydenta USA. Nie zrobił tego i Putin, choć Trump wydaje się dla Rosji lepszym rozwiązaniem niż Clinton.

Aktualizacja: 06.11.2016 14:30 Publikacja: 06.11.2016 14:10

Donald Trump

Donald Trump

Foto: AFP

Donald Trump jako prezydent najważniejszego państwa – ta wizja przeraża światowe elity. Wielu polityków, choć trzeba przyznać, że raczej tych, co nie zajmują już wysokich stanowisk, daje temu wyraz, nawołując Amerykanów do głosowania na Hillary Clinton i strasząc katastrofą w wypadku zwycięstwa miliardera. Z czołowych urzędujących przywódców najdalej w krytyce Trumpa poszedł chyba prezydent Francji Francois Hollande, który stwierdził, że jego wybór byłby zagrożeniem dla demokracji na całym świecie. Tak zapewne myśli wielu innych przywódców liberalnego Zachodu, ale kibicują kandydatce demokratów po cichu.

W Unii Europejskiej za Trumpem oficjalnie opowiedziało się dwóch przywódców, obaj z naszego regionu, ale z innych obozów politycznych.

Najpierw uczynił to prawicowy Viktor Orban podczas lipcowego wystąpienia w Baile Tusnad w Rumunii. Premierowi Węgier spodobało się zwłaszcza to, jak Trump ma zamiar walczyć z zagrożeniem terrorystycznym, odgradzając się od muzułmanów. - Lepiej sam bym tego nie wymyślił, biorąc pod uwagę interes Europy – mówił Orban, krytykując przywódców Zachodu za interwencje w krajach arabskich, które doprowadziły do wojen domowych, destabilizacji i rozkwitu dżihadyzmu.

Orban postawił na Trumpa zapewne także dlatego, że ma w pamięci ostrą krytykę władz Fideszu ze strony sekretarz stanu Hillary Clinton. Wypowiedzi prominentnych zwolenników Trumpa sugerują, że gdyby on został prezydentem, to jego administracja nie rozliczałaby innych rządów z praworządności. Tym bardziej nie byłaby do tego skłonna – można dodać - wobec rządów, które udzieliły mu poparcia w czasie, gdy wymagało to odwagi.

W ślady Orbana poszedł we wrześniu lewicowy prezydent Czech Milosz Zeman. W wywiadzie dla czeskiego portalu oświadczył, że gdyby był obywatelem USA, to oddałby głos na Trumpa, przede wszystkim dlatego że Clinton kontynuowałaby złą politykę bliskowschodnią Obamy. Wypowiedź była tym bardziej zaskakująca, że premier Czech (również lewicowy) Bohuslav Sobotka oficjalnie poparł wcześniej Clinton. Zareagował w ten sposób na podważanie przez Trumpa zobowiązań sojuszniczych wobec państw NATO, które uchylają się od ponoszenia odpowiednich kosztów obrony.

Poza Orbanem i Zemanem w Europie na republikańskiego kandydata stawiają oficjalnie tylko liderzy ugrupowań populistycznych, tkwiących od zawsze w opozycji – tacy jak Brytyjczyk Nigel Farage (który pojawił się nawet na wiecach Trumpa) i szefowa francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen. - Byle nie Clinton. A mamy do wyboru tylko ją, i jego. On, i to chciałabym przekazać Amerykanom, jest niezależny od Wall Street, od rynków i lobby finansowych, a nawet od własnej partii – powiedziała Le Pen w wywiadzie dla mocno prawicowego tygodnika Valeurs Actuelles.

Poparcia miliardera można by się spodziewać po premierze Izraela. Trump obiecał nawet Benjaminowi Netanjahu uznać Jerozolimę za „niepodzielną stolicę” państwa żydowskiego. A Clinton kojarzy się z bliskowschodnią polityką Obamy, źle postrzeganą przez izraelską prawicę. Jednak Netanjahu robił wszystko, by nie powiązano go z Trumpem (tak jak cztery lata temu skojarzono go z kandydatem republikańskim Mittem Romneyem, którego przyjął parę miesięcy przed wyborami w swojej rezydencji). Podczas wrześniowej wizyty w USA spotkał się najpierw z Hillary Clinton, a potem z Donaldem Trumpem. Oświadczenie po rozmowie z kandydatką demokratów było nawet dłuższe, co niektórzy analitycy interpretowali jako nieoczekiwane poparcie dla byłej sekretarz stanu.

Na Trumpa postawił też, w swoisty sposób, białoruski przywódca Aleksander Łukaszenko. Stwierdził, że Amerykanie nie są jeszcze gotowi do wyboru kobiety na najważniejsze stanowisko. Nawet takiej jak żona Billa Clintona, „mojego najlepszego przyjaciela w USA”. Słowa te padły we wrześniu. Kilka miesięcy wcześniej, gdy nie było jeszcze pewne, czy Trump wygra republikańskie prawybory, Łukaszenko chwalił go w czasie spotkania z dziennikarzami jako „człowieka, którego Ameryka potrzebuje”.

Kilka tygodni przed wyborami poparcie dla Trumpa nadeszło z Indochin. - Naprawdę chcę, by wygrał – powiedział na uroczystości w akademii policyjnej w Phnom Penh, Hun Sen, rządzący od trzech dekad w Kambodży. Hun Sen, oskarżany przez Waszyngton o łamanie praw człowieka, dodał, że zwycięstwo Trumpa byłoby dobre dla świata, bo jako biznesmen jest przeciwnikiem wojen, a to może oznaczać przyjaźń z Putinem.

I w ten sposób doszliśmy do prezydenta Rosji, którego prawie powszechnie uważa się za zwolennika Trumpa. Bo jest to polityk, który zrealizuje wielkie marzenie Moskwy - osłabi amerykańskie wpływy w Europie i rozmontuje NATO. Putin oficjalnie nie podkreśla jednak poparcia dla Trumpa. Choć pod koniec zeszłego roku świat obiegła informacja, że nazwał go wspaniałym, błyskotliwym i utalentowanym.

- Przekręca pan fakty – powiedział Putin amerykańskiemu publicyście Fareedowi Zakarii podczas czerwcowego forum ekonomicznego w Petersburgu, który spytał go o tamtą wypowiedź – Powiedziałem, że Trump jest barwny, żadnych innych cech nie wymieniałem. A co, nie jest on barwną postacią? – prezydent Rosji zasugerował, że Amerykanie źle przetłumaczyli słowo, którego użył („jarkij” - czyli właśnie „barwny”).

Potem dodał: - Trump zapowiedział, że jest gotów do przywrócenia pełnowymiarowych stosunków z Rosją. Nie widzę w tym nic złego.

I tego można się obawiać.

Donald Trump jako prezydent najważniejszego państwa – ta wizja przeraża światowe elity. Wielu polityków, choć trzeba przyznać, że raczej tych, co nie zajmują już wysokich stanowisk, daje temu wyraz, nawołując Amerykanów do głosowania na Hillary Clinton i strasząc katastrofą w wypadku zwycięstwa miliardera. Z czołowych urzędujących przywódców najdalej w krytyce Trumpa poszedł chyba prezydent Francji Francois Hollande, który stwierdził, że jego wybór byłby zagrożeniem dla demokracji na całym świecie. Tak zapewne myśli wielu innych przywódców liberalnego Zachodu, ale kibicują kandydatce demokratów po cichu.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762