Stachowiak - Różecka: Wrocław trochę jak matrix

Ani Schetyna, ani Dutkiewicz nie mieli nigdy tego miasta i nie jest ono ich prywatną własnością, choć zachowują się jakby było zgoła inaczej- mówi Mirosława Stachowiak- Różecka, kandydatka PiS na prezydenta Wrocławia.

Aktualizacja: 29.07.2018 14:25 Publikacja: 26.07.2018 19:05

Stachowiak - Różecka: Wrocław trochę jak matrix

Foto: Fotorzepa, Adrian Grycuk

Podczas poprzednich wyborów samorządowych otarła się pani o prezydenturę Wrocławia, ale jednak nie udało się pani zostać prezydentem stolicy Dolnego Śląska. Dlaczego miałoby się udać tym razem?

Mirosława Stachowiak- Różecka, kandydatka PiS na prezydenta Wrocławia: W poprzedniej kampanii udało się wprowadzić do dyskusji o Wrocławiu tematy, które wcześniej władze miasta ignorowały. To był sukces i warto było na to pracować. Bo niestety pochylanie się nad potrzebami Wrocławian nie należy do priorytetów obecnej administracji. Wymagałoby to odłożenia na półkę wyćwiczonej latami arogancji wobec mieszkańców. Jest to kwestia wiarygodności wobec Wrocławian, którzy co raz aktywniej i stanowczo zgłaszają swoje potrzeby. Obecna kampania wyborcza, jeszcze bardziej niż poprzednia, będzie się ogniskować na codziennych problemach i przyszłości naszego miasta.

Pod jakim hasłem idzie pani do wyborów?

Nie wystarczą już „ad hoc" pisane hasła, którymi szafuje się w mediach. Do tego trzeba wiedzy, wykonanej pracy i wiarygodności. Moja kandydatura to gwarantuje. Moja wiedza o Wrocławiu, program dla Wrocławia i wizja przyszłości tego miasta wynikają z lat pracy z ekspertami i rozmowami z mieszkańcami, interweniowania w ich sprawach i patrzeniu na ręce włodarzom miasta. Ten kapitał sobie wypracowałam i to on zdecyduje o wyniku w wyborów.

Co chce pani zrobić dla Wrocławia?

Punkt, w którym znalazł się obecnie Wrocław wymaga nowego podejścia. Pora na miasto jako przestrzeń do życia. Nie tylko fajne knajpy, festiwale, imprezy sportowe ale mówiąc najkrócej życie codzienne na wysokim poziomie. A to oznacza stworzenie we Wrocławiu komunikacji publicznej z prawdziwego zdarzenia: budowa nowych linii tramwajowych, nowy tabor autobusowy, kolej aglomeracyjna. Komunikacja publiczna musi być sprawna, punktualna i atrakcyjna.

Transport?

Korki we Wrocławiu – najwyższy czas uporać się z tym problemem. A to wiąże się z inwestowaniem w infrastrukturę drogową i przebudowę niektórych skrzyżowań. Pora też przestać konfliktować ze sobą wszystkich uczestników ruchu drogowego, kierowców z rowerzystami a rowerzystów z pieszymi. W kwestii smogu miasto musi odejść od kampanii reklamowych i przejść do konkretnych działań i nakładów finansowych. Należy po prostu wymieniać piece, zwłaszcza w mieszkaniach komunalnych. Podobnie z zielenią. Zieleń nie pojawi się w mieście z powodu zgłoszenia miasta do „Europejskiej Stolicy Zieleni". Zieleń trzeba planować, sadzić, w nią inwestować i dbać o to co już jest. Po prostu pilnować zbilansowania zwartej zabudowy zielonymi płucami dla miasta. To się robi, a nie reklamuje.

Wrocław jawi się jako idealne miasto do życia.

Komfortowego życia na osiedlu nie zrealizuje się za pomocą dokumentów i portali, czy niszowych przedsięwzięć dla wybranych. Szkoły trzeba budować, remontować i powiększać tam gdzie tego wymaga sytuacja. Żłobki budować, a nie kupować miejsca w prywatnych instytucjach, bądź rozprowadzać po mieście skazując ludzi na dojazdy. Na osiedlach trzeba dostarczać usługi dla seniorów, niepełnosprawnych, wykluczonych a nie ogłaszać centralne programy, z których trudno skorzystać, bo nie ma jak dojechać. Chcę prawdziwego dialogu z mieszkańcami. Miasto powinno towarzyszyć mieszkańcom w rozwiązywaniu ich problemów a nie narzucać modele wymyślone przez biurokratów. Trzeba wzmocnić wpływ Rad Osiedla na kształt miasta. Jest jeszcze wiele obszarów wymagających zmiany i wsparcia. To wszystko będzie można znaleźć w moim programie. To co nie wymaga naprawy, to kapitał społeczny Wrocławian, po prostu ludzie. Pozwólmy im działać.

Czy również we Wrocławiu powinno dojść do rozliczeń w sprawie reprywatyzacji?

We Wrocławiu problemu reprywatyzacji takiego jak w Krakowie czy Warszawie na szczęście nie ma. Natomiast poważnym problemem społecznym, bulwersującym opinie publiczną, jest los mieszkańców lokali zakładowych, które jak się okazuje uległy dzikiej prywatyzacji i sprzedaży, niestety wraz z mieszkańcami. Ludzie są bezsilni. Postulowałam rozwiązanie tego problemu przy udziale Miasta, Wojewody Dolnośląskiego oraz Banku Gospodarstwa Krajowego. Jednak Miasto nie skorzystało z oferty. A przecież sprawa wróci rykoszetem. Eksmitowani emeryci muszą mieć zapewnione lokale socjalne.

Czy Wrocław potrzebuje rozliczenia z czasów prezydentury Dutkiewicza?

Wrocław potrzebuje planu na przyszłość i na tym należy się skupić. A jeśli chodzi o przeszłość, to jest wiele inicjatyw, przetargów oraz inwestycji, które wymagają zgodnej z prawem kontroli. Takim przykładem są choćby błędy konstrukcyjne Narodowego Forum Muzyki, zgłoszone zresztą do NIK. Tym powinny zajmować się odpowiednie instytucje. Miasto prowadzi wiele sporów sądowych z wykonawcami inwestycji. Może okazać się, że przyszły prezydent zamiast budować żłobki, szkoły, drogi będzie musiał płacić za błędy poprzednika. W niektórych przypadkach są to setki milionów złotych. Wrocławianie mają prawo o tym wiedzieć. Reasumując – należy wykonać audyt, a następnie wdrożyć plan naprawy.

A czy nie jest tak, że Wrocław jest antypisowski i problemem dla mieszkańców może być nie pani, ale szyld, który za panią stoi?

Są osoby, które zaczynają i jednocześnie kończą rozmowę ze mną słowami „Nie, bo pani jest z PiS". Tak jestem kandydatką Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Wrocławia. Byłam dwie kadencje radną z ramienia tej partii. Obecnie jestem parlamentarzystką. I wiele uczyniłam, aby zmusić władze Wrocławia do zajęcia się sprawami mieszkańców. Jeśli ktoś decyduje o swoim poparciu na podstawie etykietek partyjnych - to jego prawo. Pragnę jednak przypomnieć, że problemy miasta nie mają barw partyjnych. Wiem jedno. Moi przeciwnicy, którzy ostatnio zmieniają kandydatów i szafują rekomendacjami też należą do partii. To partia „Jest świetnie, niczego nie zmieniajmy".

Co po sobie pozostawia Rafał Dutkiewicz, który namaszcza swojego następcę? Co oznacza dla miasta, że pan Sutryk będzie kontynuatorem Dutkiewicza?

Rafał Dutkiewicz pozostawia po sobie pewien styl rządzenia, dobry na starcie, ale z biegiem lat ewoluujący w niebezpiecznym kierunku. Mamy rozpoznawalne miasto z piękną starówką. Choć warto zaznaczyć, że część kluczowych tematów zapoczątkował Bogdan Zdrojewski. Wiele inicjatyw takich jak: rewitalizacja Nadodrza czy początki rewitalizacji Przedmieścia Oławskiego godne są pochwały i kontynuacji. Ambicje władz miasta zmaterializowane wielkimi inwestycjami budowlanymi zrodziły wiele problemów. Pomniki ery Dutkiewicza będą balastem dla budżetu, a pozostawienie rozwoju miasta na łasce i niełasce inwestorów, bez planu i strategii komunikacyjnej, bez rozwoju sieci placówek oświatowych, przedszkolnych i żłobkowych kładzie się cieniem na tych 16 latach. Przy wielkich sprawach gubią się małe rzeczy, znika perspektywa codziennego życia mieszkańca. To trochę jak Matrix. Z jednej strony mamy wielkie, naprawdę światowe inicjatywy, budynki, imprezy. Mówi się o naszym miejscu w Europie, porównuje do zachodnich zamożnych miast. A z drugiej, codzienna walka w korkach, jazda wysokopodłogowym i często psującym się tramwajem, walka o miejsce w żłobku, żmudne wożenie dzieci do szkoły.

Sutryk to nowa jakość?

Niestety Jacek Sutryk oznacza kontynuację tego co była najsłabsze w rządach Rafała Dutkiewicza. Jest to m.in. polityka społeczna, za którą odpowiada jako dyrektor Departamentu Spraw Społecznych. Za każdym razem, kiedy mówi „trzeba zmienić, albo należy zrobić" powinien dodać – „przepraszam, że przez lata nie zrobiłem, nie zmieniłem".

PO wycofała się z kandydatury Kazimierza M. Ujazdowskiego.

Przecież Kazmierz M. Ujazdowski to nie jedyny wycofany kandydat. A prof. Alicja Chybicka? A Michał Jaros? Nie zdziwię się, gdy ten ostatni dołączy do nich za chwilę pod pretekstem wspólnoty programowej. I wszyscy oni nagle w towarzystwie SLD stworzą wspólny program? Ich program to utrzymanie władzy za wszelką cenę.

Schetyna i Dutkiewicz nie oddadzą PiS swojego miasta bez walki.

Ani Schetyna, ani Dutkiewicz nie mieli nigdy tego miasta i nie jest ono ich prywatną własnością, choć zachowują się jakby było zgoła inaczej. Mieszkańcy w wyborach decydują kto ma realizować trudne zadanie zarządzania Wrocławiem. Panowie z koalicji „Jest świetnie niczego nie zmieniajmy" nie mają co oddać, bo niczego nie mają. Pełnią swoją funkcję, aż w następnych wyborach zostaną wyłonione inne osoby. To bardzo ważne, żeby o tym pamiętać. Wrocław należy do Wrocławian. A partie prezentują programy, rozwiązania, plany, które wyborcy oceniają. Oczywiście, jeśli ten program mają, bo hasło „Nie oddamy miasta!" nie jest przecież programem. Prawo i Sprawiedliwość ma we Wrocławiu swoich członków, sympatyków, wyborców, ale też przeciwników. Problemy, które poruszam w kampanii nie są problemami politycznymi. Oczywiście to wspaniałe uczucie, jak ma się poparcie wszystkich. Ale przecież tak nigdy nie jest. W poprzednich wyborach przekonałam wielu Wrocławian do swojego pomysłu na miasto. W tej kampanii kontynuuję i rozwijam program, który cztery lata temu dał początek nowej dyskusji o Wrocławiu. Rozwinęłam nowy projekt dla Wrocławia w oparciu o setki godzin rozmów podczas spotkań z mieszkańcami. Pomagają mi w tym eksperci, sympatycy, ale też ludzie z różnych środowisk, za co jestem wdzięczna. To daje mi impuls do działania, ale też wzbudza poczucie odpowiedzialności. Przyszły prezydent Wrocławia musi być prezydentem wszystkich Wrocławian i zarządzać miastem tak, aby mieszkańcy mogli czuć, że ich potrzeby są zaspokojone a miasto słucha i działa.

Podczas poprzednich wyborów samorządowych otarła się pani o prezydenturę Wrocławia, ale jednak nie udało się pani zostać prezydentem stolicy Dolnego Śląska. Dlaczego miałoby się udać tym razem?

Mirosława Stachowiak- Różecka, kandydatka PiS na prezydenta Wrocławia: W poprzedniej kampanii udało się wprowadzić do dyskusji o Wrocławiu tematy, które wcześniej władze miasta ignorowały. To był sukces i warto było na to pracować. Bo niestety pochylanie się nad potrzebami Wrocławian nie należy do priorytetów obecnej administracji. Wymagałoby to odłożenia na półkę wyćwiczonej latami arogancji wobec mieszkańców. Jest to kwestia wiarygodności wobec Wrocławian, którzy co raz aktywniej i stanowczo zgłaszają swoje potrzeby. Obecna kampania wyborcza, jeszcze bardziej niż poprzednia, będzie się ogniskować na codziennych problemach i przyszłości naszego miasta.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Tusk po konsultacjach ze Szmyhalem: Posunęliśmy się krok do przodu
Polityka
Marek Jakubiak: Najazd na dom Zbigniewa Ziobry. Mieszkanie posła to poseł
Polityka
Jacek Sutryk: Rafał Trzaskowski zwycięzcą debaty w Warszawie. To czołówka samorządowa
Polityka
Czy w Polsce wróci pobór? Kosiniak-Kamysz: Zasadnicza służba wojskowa tylko zawieszona
Polityka
Dlaczego Koła Gospodyń Wiejskich otrzymywały pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości?