Jaki jest pana plan, jeśli chodzi o kampanię, która już się zaczęła oficjalnie? Pierwsze sondaże dają panu poparcie w granicach 1,5 proc. Jaki jest pana plan, żeby się przebić?

Jakub Stefaniak: Może na początek o tych sondażach. Gdy jeszcze nie było kampanii i rozmawialiśmy wstępnie o możliwości mojego kandydowania, mówiono wówczas, że kandydat PSL miał 0,5 proc. i to było najwięcej w historii. Teraz jest więcej, więc podchodzę do tego z olbrzymim spokojem, ale i z pokorą. Ta kampania na pewno będzie miała wiele frontów i etapów, istotnym frontem będzie aktywność w internecie, i to się już dzieje, ale za tym idzie oczywiście świat realny i spotkania face to face. Bo jak dobrze wiemy. PSL nie będzie miało łatwo jeśli chodzi o dostęp do mediów, zwłaszcza publicznych. Od początku września planujemy ofensywę spotkaniową, chociaż nie jest tak, że te spotkania nie mają już miejsca.

Ofensywę spotkaniową w jakim charakterze? W takim jak Rafał Trzaskowski? Będzie pan chodził door to door i spotykał się z wyborcami, czy tak jak Patryk Jaki...

Nie chcę nikomu wchodzić z butami do mieszkania, zakłócać miru domowego. Natomiast mam pomysł na to, by spotykać się w miejscach, gdzie jest wielu ludzi. Na razie nie chcę zdradzać szczegółów. Mamy też zaplanowanych kilka ciekawych akcji, ponieważ w przeciwieństwie do innych mamy zamiar rozmawiać z warszawiakami, nie tylko stawiać teorie, uczyć ich, wyciągać linijkę i tłuc po łapach, ale również z nimi rozmawiać.

Patryk Jaki rozmawia przed blokiem, Rafał Trzaskowski w dzielnicach, lub jaki widzieliśmy wczoraj - w mieszkaniach, zarzut o brak rozmów z wyborcami jest chyba nietrafiony.

Myślę, że to jest bardziej dialog tych dwóch panów, bo raczej wymieniają oni ciosy między sobą. Nie chcę w to wchodzić, mnie naprawdę mało interesuje, kto pojechał na wycieczkę do Bułgarii i po co, albo kto naprawiał szybę, dobrze, że nie młotkiem. Interesuje mnie przede wszystkim pokazanie, że PSL jest realną alternatywą dla tych dwóch plemion. Wczoraj przed Halą Mirowską, podczas zbierania podpisów pod  projektem "Emerytura bez podatków" - bo to jest bardzo ważny obywatelski projekt...

Ile już jest tych podpisów?

W okolicach 47 tysięcy, więc jest nieźle. Pamiętajmy, że są wakacje. Wracając do tematu: byłem bardzo miło zaskoczony, ile osób, z którymi tam rozmawialiśmy, ma bardzo dobre podejście do PSL. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że od dłuższego czasu starano się o zbudowanie takiego zaklętego dla PSL rewiru, jakim miałaby być choćby Warszawa. Otóż nie. PSL również w Warszawie może mieć poparcie, ale nigdy wcześniej nikt realnie o to poparcie nie zawalczył. Dziś mamy w nosie gadanie, że PSL jest partią rolników. Nie jest, będziemy walczyć również o te głosy.

Patryk Jaki rozmawia przed blokiem, Rafał Trzaskowski w dzielnicach, lub jak widzieliśmy wczoraj - w mieszkaniach, zarzut o brak rozmów z wyborcami jest chyba nietrafiony.

Myślę, że to jest bardziej dialog tych dwóch panów, bo raczej wymieniają oni ciosy między sobą. Nie chcę w to wchodzić, mnie naprawdę mało interesuje, kto pojechał na wycieczkę do Bułgarii i po co, albo kto naprawiał szybę, dobrze, że nie młotkiem. Interesuje mnie przede wszystkim pokazanie, że PSL jest realną alternatywą dla tych dwóch plemion. Wczoraj przed Halą Mirowską, podczas zbierania podpisów pod projektem "Emerytura bez podatków" - bo to jest bardzo ważny obywatelski projekt...

Ile już jest tych podpisów?

W okolicach 47 tysięcy, więc jest nieźle. Pamiętajmy, że są wakacje. Wracając do tematu: byłem bardzo miło zaskoczony, ile osób, z którymi tam rozmawialiśmy, ma bardzo dobre podejście do PSL. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że od dłuższego czasu starano się o zbudowanie takiego zaklętego dla PSL rewiru, jakim miałaby być choćby Warszawa. Otóż nie. PSL również w Warszawie może mieć poparcie, ale nigdy wcześniej nikt realnie o to poparcie nie zawalczył. Dziś mamy w nosie gadanie, że PSL jest partią rolników. Nie jest, będziemy walczyć również o te głosy.


Wracając do sondaży. Czy te pierwsze wyniki nie pokazują, że teren Warszawy jest dla PSL zbyt trudny?

Nie. Te pierwsze sondaże pokazują tendencje. Proszę mi podać przykład, czy ktoś kiedyś próbował, bo ja nie przypominam sobie, by PSL w ostatnich latach jakoś spektakularnie próbowało przejąć inicjatywę w Warszawie. Może to był błąd, może tak wyszło - trudno, nie chcę tego rozstrzygać. Dzisiaj uważam, że stoimy przed olbrzymią szansą udowodnienia, że PSL jako partia chadecka, powszechna, ma możliwość choćby wprowadzenia radnych do Rady Miasta. Dlaczego to ma być taki zaklęty krąg i skakanie z kwiatka na kwiatek między PiS a PO? Nie budujmy tego duopolu.

Ale wybór radnych przy obecnej ordynacji i układzie sił potrzebne jest co najmniej kilkanaście procent...

Nic nie obiecuję. Jedyne, co mogę zadeklarować, to że będę wspierać tych, którzy będą chcieli do tych rad z list PSL startować. Jeżeli podejmą takie wyzwanie i ryzyko, bo nikt nie powiedział, że dostaną coś w prezencie i za darmo, to jest szansa, żeby powalczyć. Nie od razu Kraków zbudowano. Jeśli nie w tych wyborach, to może w następnych. Ale będzie jakiś początek, a  jednocześnie będzie też aktywność PSL w Warszawie i pokazanie propozycji programowych, które mogą być propozycjami w każdym mieście w Polsce.

 Według sondaży polaryzacja jest bardzo silna.

Myślę, że to jest tendencja budowana od wielu lat przez te dwie partie, które wyszły z tego samego członu AWS i taka sytuacja jest dla nich wygodna. Natomiast, tak jak powiedziałem, w wielu miejscach spotykaliśmy się i rozmawialiśmy z warszawiakami, którzy wcale nie są zachwyceni wyborem między Jakim a Trzaskowskim. Dlatego chcemy pokazać alternatywę, chcemy pokazać Warszawę nie elitarną, nie wulgarną, tylko normalną.

To Patryk Jaki jest wulgarny, a Rafał Trzaskowski elitarny?

Może pan sobie to w ten sposób zinterpretować, może być odwrotnie, mało mnie to interesuje. Chcę powiedzieć, że nie można robić rewolucji i mówić, że wszystko było źle. Jeśli ktoś mówi, że Hanna Gronkiewicz-Waltz robiła wszystko źle, to kłamie. Te dobre rozwiązania i wzorce, które wprowadziła, trzeba kontynuować, to, co zrobiła źle - skrytykować. My mamy tutaj czystą kartę. Możemy powiedzieć jasno: to i to się nie udało, trzeba to poprawić, natomiast jest mnóstwo rozwiązań i pomysłów, które mogą służyć temu, by warszawiakom żyło się lepiej, wygodniej, przyjaźniej, taniej i takie propozycje zgłasza i będzie zgłaszać PSL. Nie będziemy się wymieniać ciosami, mówić, kto jest brzydszy, ładniejszy, kto ma bardziej odstające uszy, proste cy krzywe zęby, chodzi w trampkach czy w skarpetkach. Nieważne. Nas interesuje to, żeby zaproponować warszawiakom systemowe rozwiązania.

Kiedy je poznamy?

Cały czas je prezentujemy. Od karty parkingowej dużej rodziny począwszy, przez obiady za piątkę dla seniora, darmowe siłownie dla seniorów, do spraw, które w najbliższy piątek zaprezentujemy z panią Bożeną Gołotą, mamą słynnego pięściarza, która chce powalczyć o miejsce w Radzie Warszawy. Będzie to kolejne rozwiązanie systemowe bardzo ważnego problemu dotyczącego seniorów, a mamy ich w Warszawie 400 tysięcy. To jest problem związany z infrastrukturą i pewnymi ogólnymi zagrożeniami, które dotyczą wszystkich.

Skoro mowa o infrastrukturze. Zgadza się pan z tezą Patryka Jakiego, że na tle innych miast metro w Warszawie powstaje zbyt wolno?

Pan Jaki mógłby równie dobrze powiedzieć w kampanii, że wybuduje metro z Warszawy do Opola, żeby mu się wygodnie wracało do domu.

Patryk Jaki mieszka od wielu lat w Warszawie.

Z tego, co wiem, zameldował się pół roku przed wyborami, albo przynajmniej o to został posądzony, nie wiem, czy to sprostował. Nieważne. Dzisiaj można wszystko skrytykować i wszystko ludziom obiecać. Natomiast jaki, nomen omen, mamy na to wpływ? Pewne inwestycje są już zaplanowane. Jeśli miałbym się skupiać na czymś od razu po wygranych wyborach, to pierwsze, co bym zrobił, to rzucił siły i środki i spróbował przyspieszyć te inwestycje, które są zaplanowane na finał w 2033 roku. Żeby ten czas skrócić. Natomiast porównywanie metra warszawskiego z  innymi miastami? Można porównywać Warszawę z Szanghajem, ale w Warszawie mieszkają 2 miliony ludzi, a w Szanghaju 40, to bez sensu. Zastanawiam się też, czy i na ile w tym jest realnej możliwości działania. Jeżeli słyszę jednego z potencjalnych kandydatów, który mówi o tym, że nie mamy w stolicy autobusów na LNG, to nóż się w kieszeni otwiera, bo takich autobusów jeździ już kilkadziesiąt, zamówionych jest kolejnych 100. Tak naprawdę widać, że dużo jest w tym wszystkim populizmu i oszustwa. Oczywuście każdy chcoałby, żeby metro było budowane jak najszybciej. Ale, jak powiedziałem, dla mnie najważniejsze jest, by stąpać po ziemi realnie i nie oszukiwać ludzi.

Kampania jest szybka i w dużej mierze toczy się w internecie, gdzie czasami drobne sprawy albo zdarzenia urastają do gigantycznych rozmiarów, wałkowanych wiele godzin. Na przykład pokazany wczoraj klip, w którym Rafał Trzaskowski naprawia okno taśmą klejącą. Ale to sa klipy,  w których coś robi albo Rafał Trzaskowski, albo Patryk Jaki i nic innego się nie przebija.

Internet rzeczywiście będzie odgrywał bardzo dużą rolę, a czy nic innego się nie przebija? Mam wrażenie, że większość kandydatów, nie tylko ja, stoi przed takim wyzwaniem, że aby się przebić, trzeba się napracować dwa razy więcej niż ci wspomniani. Powiem o sobie: jeśli ktoś mnie rozpoznaje na ulicy, to dlatego, że kojarzy mnie z dzialałnością w klubie PSL, niewielu ma świadomość, że jestem kandydatem na prezydenta Warszawy. To jest dla mnie wyzwanie. Wynika to oczywiście z tego, że pewnie część mediów też działa na rzecz polaryzacji. Jeśli spojrzeć na telewizję publiczną, to mam wrażenie, że non stop emituje klipy wyborcze PiS, a nie rzetelne materiały, mwóię o działce newsowej. Ale jak powiedziałem: spokojnie, to wszystko dopiero rusza, nie mozna wszystkich spisywac na straty. Myślę, że pierwszy wiarygodny sondaż będzie w połowie września, bo te dzisiejsze są jeszcze takie wakacyjne, pokazują jedynie tendencje.

Pytanie o kampanię ogólnokrajową. W niedzielę w Sandomierzu odbył się wiec PiS z udziałem premiera Morawieckiego. Kampanię PiS liczycie państwo chyba od konwencji w Kraśniku, w styczniu. Jaki jest ten początek? Wydaje się, że wiele spraw dotyczy problemów wsi.

Mam wrażenie, że to wszystko wynika z tego, że rządzący mają obecnie gigantyczny problem. Odwróciły się od nich miasta i odwraca się wieś. Ja bym nie dzielił Polaków na mieszkających na wsi i w mieście, natomiast jedno jest pewne: PiS zaczyna się bać. Chyba te wewnętrzne sondaże, na które wydają ogromne pieniądze, pokazały im, że największym wrogiem w tych wyborach jest dla nich PSL. Stąd ten zmasowany atak i wylew kłamstw, bo przecież pan Morawiecki kłamał już wielokrotnie.

Jakie to były kłamstwa?

Choćby takie, że PSL sprywatyzował Hortex. To kłamstwo, Hortex został sprywatyzowany w 1999 roku, kiedy rządziła AWS. A co ciekawe, pan Morawiecki był wówczas radnym z ramienia AWS, więc to jego koledzy prywatyzowali Hortex.

PiS pyta o wiarygodność PSL. O to, co PSL zrobiło dla wsi przez 8 lat rządów koalicji PO-PSL.

 Może ja nie jestem jakimś wielkim ekspertem o tych tematów, ale mogę powiedzieć na podstawie wiedzy powszechnej, dostępnej również w internecie, o którym pan wspominał. Wynika z niej, że to właśnie PSL wynegocjowało w UE takie warunki, że polscy rolnicy dostali o wiele większe pieniądze niż to początkowo planowano - mówię o dopłatach bezpośrednich. I również to PSL wygrało proces w trybie wyborczym w 2014 roku z PiS, które nakłamało, że  udało im się wynegocjować większe środki. Nie przeprosili do tej pory.

Mówi pan o 2014, ale w 2015 między innymi dzięki poparciu wsi PiS zdobyło władzę.

Tak, bo wieś została wyzyskana i oszukana. Faryzeusze z PiS pojechali tam i naopowiadali bajek, naobiecywali...

Obiecali 500+. I jest 500+.

Nie. Obiecali podwojone dopłaty bezpośrednie, których nie ma i nie będzie - już się do tego przyznali. Morawiecki kłamał o rzekomych kontrolach, które dotyczą sprzedaży bezpośredniej. Ponad 200 kontroli w ubiegłym roku, we wrześniu, w okresie festynów dożynkowych. Najwyższa kara 4 tysiące. I wie pan, co jeszcze jest ciekawe? Ludzie się z tego  śmiali, że jak brygady antyterrorystyczne w kominiarkach babciom konfiskowali nalewki. Jedna rzecz na koniec tego wątku. Ardanowski, który jest Jurgielem 2.0, wie pan, jaką w jednej ze stacji daje radę rolnikom, których hodowle dotknęło ASF? Jak sobie nie radzą, to niech zlikwidują hodowle i się przebranżowią. Zmień pracę, weź kredyt. Trzeba się było ubezpieczać - jak to ktoś kiedyś powiedział.

Mówi pan o prawdziwej twarzy PiS, ale podczas wiecu w Sandomierzu minister Ardanowski mówił wiele o planie dla wsi, jest tam wiele konkretnych propozycji. Holding spożywczy, dopłaty do paliwa rolniczego, i tak dalej, i tak dalej.

Dyzma miał bank zbożowy, a Morawiecki holding spożywczy.

Ale nie uważa pan, że gdy rolnicy zobaczą te propozycje, bo zapowiadana wokół nich kampania ma być intensywna...

Mogą się na tym nieźle przejechać. PiS wciąż myśli, że polscy rolnicy są głupi i dadzą się nabrać drugi raz. Nie, nie dadzą. Raz się nabrali. I nawet to, że przyjechali na wiec aby rozmawiać z Morawieckim, i na ten wiec nie zostali wpuszczeni...

Sam widziałem, że minister Ardanowski z nimi rozmawiał...

Ale oni nie chcieli rozmawiać z ministrem Ardanowskim, bo uważają, że swoją szansę już zmarnował. Dostał kredyt zaufania i palcem nie kiwnął, kiedy trzeba było to zrobić.. W momencie, kiedy widzimy taką sytuację - bo pokazały to chyba wszystkie telewizje oprócz TVPiS - jak premier odgradza się od nich kordonem policji, to znaczy, że się boi.

Ten kordon to była kontrola pirotechniczna, obecna na każdym spotkaniu z premierem.

Kontrola pirotechniczna kontrolą pirotechniczną. Gdyby się nie bał, to by do nich wyszedł. I proszę mi nie opowiadać, że tak się nie działo wcześniej, bo się działo. Wielokrotnie miały miejsce sytuacje, że prezydent czy premier z różnych formacji, jak nie miał sobie nic do zarzucenia, to wychodził i rozmawiał. Tutaj wiedział, że mają argumenty przeciw niemu i dlatego się schował. Wysłał Ardanowskiego, który dużo mówi, ale nic nie robi.

O tym, jak będzie się toczyła kampania, zarówno w mieście, jak i na wsi, będziemy teraz często mówić. Dziękuję za rozmowę.