Poseł Konfederacji powiedział, że jego kampania wyborcza kosztowała niecałe 2 mln zł. Zgodził się z uwagą, że to "w porównaniu z asami" niewielka kwota. Krzysztof Bosak podziękował wszystkim darczyńcom. - Wszystkie banki odmówiły nam kredytu na kampanię wyborczą, więc mniej więcej połowa tej kwoty została sfinansowana przez darczyńców. Do końca kwietnia prowadziliśmy kampanię wyłącznie za darowizny od naszych sympatyków. Gdyby nie oni, właściwie tej kampanii by nie było - zaznaczył.
Krzysztof Bosak był pytany o niedawną deklarację kandydata KO w wyborach prezydenckich, prezydenta Warszawy i wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego, który powiedział, że chętnie by poszedł w tegorocznym Marszu Niepodległości, o ile nie będzie on wykorzystywany politycznie.
- Powinienem powiedzieć, że się cieszę z nawrócenia, ale prawda jest taka, że nie do końca w to nawrócenie wierzę. Pamiętam, kiedy Rafał Trzaskowski już był prezydentem Warszawy i zakazywał, zdaje się że Marszu Powstania Warszawskiego, w którym szedłem - odparł poseł. Dodał, że pamięta postawę poprzedniczki Trzaskowskiego Hanny Gronkiewicz-Waltz (PO), która, jak powiedział, "nadużyła przepisów (bo później przegrała w sądzie) i rozwiązywała Marsz Niepodległości czy zakazywała go w roku 2018 lub 2019. - To są sytuacje, które trudno zapomnieć - podkreślił Bosak.
"Trzaskowski i Duda odkrywają pilne pokrewieństwo z wyborcami Konfederacji"
- Wydaje mi się, że to, co w tej chwili się dzieje, to jest taki festiwal hipokryzji - żeby było jasne, z obu stron - i ze strony Rafała Trzaskowskiego i prezydenta Andrzeja Dudy, którzy w tej chwili odkrywają pilne pokrewieństwo z naszymi wyborcami - ocenił polityk Konfederacji.
Dopytywany, dlaczego ma wątpliwości co do "nawrócenia Trzaskowskiego", Bosak odparł: - Życzę Rafałowi Trzaskowskiemu, żeby został konserwatystą, wolnościowcem, polskim patriotą, może nawet narodowcem, natomiast prawdopodobieństwo tej przemiany oceniam jako bardzo niewielkie.