Iwona Hartwich w rozmowie z Polsat News powiedziała, że nie myślała o wstąpieniu do żadnej partii. Pomysł ten miał się zrodzić po zakończeniu protestu w Sejmie. - We wszystkich mediach powiedziałam, że jeżeli dostanę propozycję godna rozważenia, to po prostu ją przyjmę - powiedziała.

Kandydatka KO mówiła również o swoim trzecim miejscu na toruńskiej liście Koalicji Obywatelskiej. Początkowo Hartwich miała startować z 7. miejsca, ale po ogłoszeniu list poinformowała o swojej rezygnacji. Zdanie zmieniła po rozmowie z liderem PO Grzegorzem Schetyną. 

- W tej sprawi żadnych sensacji nie zobaczymy. Nie ma o czym rozmawiać, a sytuacja została rozwiązana. Jestem po rozmowie z Grzegorzem Schetyną i myślę, że wszystko tam zostało powiedziane - powiedziała. 

Hartwich porównała również dwa organizowane przez nią protesty w Sejmie. Pierwszy z nich odbył się w 2014 roku, drugi w ubiegłym. 

- Pomimo, że za czasów Platformy było ciężko, to za każdym razem gdy protestwaliśmy, to coś dostawaliśmy. To 100 złotych, 200 złotych. Nikt w 2014 r. nie zamykał nam okien, nie włączał nocą zimnych nawiewów. Dla mnie ten rząd został zdyskwalifikowany, gdy skończył się nasz protest, gdy matki zostały poszarpane przy oknie - oceniła.