Szułdrzyński: Kronika dyplomatycznej katastrofy

Akcja „Tusk" nie była żadnym masterplanem PiS. To była spontaniczna gra ambicji, napięć w obozie władzy i niechęci wobec Donalda Tuska. Mieszanka okazała się wybuchowa.

Aktualizacja: 10.03.2017 06:18 Publikacja: 09.03.2017 19:12

Szułdrzyński: Kronika dyplomatycznej katastrofy

Foto: AFP

Pomysł, by Jacek Saryusz-Wolski był polskim kandydatem na przewodniczącego Rady Europejskiej, pojawił się już kilka miesięcy temu. Jako sposób, by wyjść z twarzą ze sprzeciwu wobec poparcia dla Donalda Tuska, wysunął go wicepremier Jarosław Gowin. Chodziło o grę na użytek wewnętrzny, dzięki której PiS miałby dwie korzyści – osłabiłby delegację Platformy Obywatelskiej w Parlamencie Europejskim, zabierając jednego posła, i mógłby pokazać, że rząd nie kieruje się irracjonalną niechęcią do byłego premiera, tylko ma lepszego, niezwiązanego z obozem władzy kandydata. Tyle tylko że gdy pod koniec ubiegłego roku koncepcja się pojawiła, nie przypadła do gustu Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Warto przypomnieć, że wtedy – choć zaostrzały się wypowiedzi prezesa PiS – prawdopodobnie nie było jeszcze decyzji o tym, co zrobić z Tuskiem. Jeszcze w połowie ubiegłego roku blisko związany z kierownictwem PiS europoseł Ryszard Czarnecki pisał na łamach „Rzeczpospolitej", że jeśli swym zachowaniem szef Rady Europejskiej nie przekreśli swoich szans, PiS nie złamie zasady, że Polska powinna popierać Polaka. Wraz z upływem czasu Kaczyński jednak coraz bardziej stanowczo artykułował swoją niechęć do Tuska. Gdy pod koniec stycznia w wywiadzie dla „Gazety Polskiej" prezes PiS po raz pierwszy definitywnie wykluczył możliwość poparcia Tuska na drugą kadencję, wszystko zaczęło przyspieszać. Kaczyński – jak wynika z naszych informacji – uwierzył grupie polityków (między innymi kilku europosłom PiS), którzy zaczęli go przekonywać, że zablokowanie Donalda Tuska jest realne.

W wywiadzie dla „GP", udzielonym w zeszłym tygodniu, Kaczyński stwierdził, że zgłoszenie Saryusz-Wolskiego uruchomi powstanie nowej giełdy nazwisk i pojawią się nowi kandydaci ze strony lewicy oraz że Tuska nie poprą Węgry.

Z dzisiejszej perspektywy widać, że decyzja podjęta przez prezesa oparta była na całkowicie nieprawdziwych przesłankach.

Równocześnie dały o sobie znać tarcia wewnątrz obozu władzy. Zaczęła się bowiem pojawiać nieufność, czy ośrodek rządowy będzie rzeczywiście wystarczająco gorliwie walczył z Tuskiem. Nie jest bowiem tajemnicą, że na posiedzeniach Rady Europejskiej Beata Szydło nie toczyła z nim żadnych wojen, w ogóle nie zachowywała się zbyt ofensywnie. Również dyplomaci – w przeciwieństwie do otoczenia Kaczyńskiego – nie wierzyli w powodzenie tej misji. Dlatego też Komitet Polityczny PiS przegłosował uchwałę, która zabraniała rządowi poparcia Tuska.

A tygodnik „W Sieci" napisał o wniosku o odwołanie ministra do spraw europejskich Konrada Szymańskiego. Z naszych informacji wynika jednak, że nie był to wniosek jedyny.

Wszystko dlatego, że zarówno Szydło, Szymański, jak i sam szef MSZ Witold Waszczykowski byli świadomi, że zgłoszenie kandydatury Jacka Saryusz-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej na cztery dni przed szczytem UE musi zakończyć się katastrofą.

Być może gdyby PiS wyszedł ze swoją inicjatywą wcześniej, mógłby próbować budować jakieś sojusze i przynajmniej doprowadzić do sytuacji, w której wybór Tuska nie byłby tak jednoznaczny. A tak wszystkie państwa poza Polską zagłosowały za przedłużeniem jego kadencji, a Polska znalazła się w bardzo trudnej sytuacji międzynarodowej.

Teraz więc paradoksalnie prezes PiS, mimo że przegrał rozgrywkę w Brukseli, w kraju ma sytuację wygodną. Może chwalić premier Szydło za twardą postawę na szczycie, gdy sprzeciwiła się innym państwom. Ale gdy zmieni zdanie, może dokonać zmian w obozie władzy i wykorzystać tą klęskę do tego, by domagać się dymisji np. w MSZ. By nikt nie mógł się czuć zbyt pewny swego stanowiska.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.szuldrzynski@rp.pl

Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii