Pierwszy rozbiór Syrii

U progu upadku Mosulu, stolicy tzw. Państwa Islamskiego narasta, nerwowość uczestników wojny.

Aktualizacja: 26.06.2017 15:36 Publikacja: 25.06.2017 18:47

Mosul, „stolica Państwa Islamskiego” w Iraku, w każdej chwili może upaść.

Mosul, „stolica Państwa Islamskiego” w Iraku, w każdej chwili może upaść.

Foto: AFP

Każdy chce zająć i umocnić się w jak największych częściach kraju. – Syrię piłują na kawałki – mówi rosyjski ekspert w dziedzinie Bliskiego Wschodu Nikołaj Suchow.

Pierwszą, najbardziej widowiskową salwę w nowej fazie wojny oddał 19 czerwca amerykański myśliwiec, trafiając syryjski samolot Su-22. Syryjczyk próbował bombardować kurdyjskie oddziały zbierające się w pobliżu Rakki do jej ostatecznego szturmu. Zdobycie miasta oznaczałoby koniec tzw. Państwa Islamskiego – jego iracka „stolica" Mosul padnie lada chwila. Utraciwszy centralne dowództwo, oddziały bojówkarzy spadną do poziomu bandytów, napadających na drogach prowadzących przez pustynne pogranicze iracko-syryjskie.

W Syrii jednak upadek islamistycznego ruchu oznacza nową fazę konfliktu. Będzie w nią zaangażowanych co najmniej sześć mocarstw i trudna do policzenia liczba uzbrojonych grup wewnątrz kraju, z największą z nich armią kurdyjskich „peszmergów".

Na pierwszy ogień poszła syryjska prowincja Idlib leżąca w północno-zachodniej części kraju. Tworzy ona jedną z tzw. stref deeskalacji ogłoszonych przez Rosję, Turcję i Iran. Otoczona jest ze wszystkich stron przez syryjskie oddziały rządowe, armię turecką i oddziały kurdyjskie (które w tym rejonie współpracują z armią rosyjską). Najbardziej zainteresowani, czyli Ankara, Moskwa i Damaszek, zamierzają zamknąć Idlib, przeciągnąć na swoją stronę, ile się da różnych uzbrojonych grup znajdujących się tam, a te których się nie da – zniszczyć. Próbując już teraz opanować teren prowincji, Rosja i Turcja postanowiły tam wysłać wojska... Kazachstanu i Kirgizji (rosyjskich sojuszników, a jednocześnie państw tureckojęzycznych). Tyle że oba gwałtownie się temu sprzeciwiły.

Turecko-rosyjski sojusz na terenie prowincji podminowuje rosyjskie wsparcie wojskowe dla kurdyjskich oddziałów. Dla Ankary jest to nie do przyjęcia i prędzej czy później doprowadzi do konfliktu. Również USA są zaniepokojone kurdyjską współpracą z Rosjanami.

Kłopoty w prowincji Idlib są jedynie małym kawałkiem wielkiej układanki. W dodatku nie są jasne ostateczne cele wszystkich biorących udział w krwawej grze. Rosja i działający z nią w Syrii ramię w ramię Iran chcą odbudować kraj pod rządami prezydenta Assada, USA i jego sojusznicy chcą tego samego, ale bez Assada.

Jednak amerykańska koalicja zaczyna się kruszyć i przestaje być jasne, kto czego chce. Najsłabszym jej ogniwem okazała się Turcja. Już na początku roku jej politycy stwierdzili, że godzą się na obecnego prezydenta Syrii. – Sytuacja na miejscu zmieniła się radykalnie, dlatego Turcja dłużej nie upiera się przy rozwiązaniu konfliktu bez Assada. To byłoby nierealistyczne – powiedział w styczniu turecki wicepremier Mehmet Simsek.

Jako kolejna wyłamała się Francja. – Nowa perspektywa jest taka, że nie określam odejścia Baszara al-Assada jako wstępnego warunku wszystkiego (w Syrii), bo nikt nie pokazał mi jego prawowitego następcy – oświadczył w środę Emmanuel Macron. Od początku wojny domowej w Syrii to właśnie Paryż najbardziej domagał się odejścia syryjskiego prezydenta i to on najgłośniej oskarżał go o zbrodnie wojenne.

Za tym oświadczeniem powinno teraz pójść wycofanie znacznego, francuskiego wsparcia dla opozycji (finansowego i wojskowego), lecz w Syrii niczego nie można być pewnym. – Cała opozycja nadal dostaje wsparcie swoich tradycyjnych sponsorów. Każdy będzie próbował rozwiązywać swoje terytorialne problemy, urywając kawałek (terytorium) u innych. Przed nami długie targi. To jest Wschód – mówi Suchow portalowi Fontanka.ru.

Ale poza wymienionymi krajami są jeszcze inne. Zapleczem syryjskiej opozycji jest Arabia Saudyjska i kraje Zatoki Perskiej. Saudyjska monarchia zaś w zeszłym tygodniu otrzymała nowego następcę tronu, wojowniczego księcia Muhammada bin Salmana. Antysaudyjski Iran – tak, jak i Rijad – też jest bardzo zaangażowany w Syrii, tyle że po drugiej stronie. Według nieoficjalnych informacji Teheran wysłał tam około 10 tysięcy „ochotników" – przedstawicieli swych mniejszości narodowych pod dowództwem oficerów irańskich Strażników Rewolucji. Poza tym po stronie Damaszku walczą oddziały libańskiego Hezbollahu, również silnie związane z Iranem. Prezydent Assad jest bardzo uzależniony od nich, to wielka siła.

Przez pustynne tereny Iraku i Syrii zaś prowadzi tzw. sunnicki korytarz, który łączy Iran z zachodnią Syrią. Miesiąc przed zestrzeleniem syryjskiego samolotu lotnictwo USA zniszczyło we wschodniej Syrii konwój wojsk rządowych i irańskich „ochotników". Znalazł się zbyt blisko amerykańsko-brytyjskiej bazy Al-Tanf, tuż obok styku granic trzech państw: Syrii, Jordanii i Iraku. Amerykanie próbują stamtąd przeciąć „sunnicki korytarz", obronić zachodni Irak, ale też swoich sojuszników, którym „korytarz" zagraża: Jordanię i Izrael. To kolejne dwa kraje zainteresowane w rozwiązaniu konfliktu.

„Urzędnicy administracji Trumpa w oczekiwaniu klęski tzw. Państwa Islamskiego w jego faktycznej stolicy Rakce planują już to, co uważają za kolejny etap tej wojny – starcie, które doprowadzi do bezpośredniego konfliktu z syryjskim rządem i irańskimi wojskami, walczącymi o kontrolę nad ogromnym pasem pustyń we wschodniej części kraju" – napisał „Washington Post".

Każdy chce zająć i umocnić się w jak największych częściach kraju. – Syrię piłują na kawałki – mówi rosyjski ekspert w dziedzinie Bliskiego Wschodu Nikołaj Suchow.

Pierwszą, najbardziej widowiskową salwę w nowej fazie wojny oddał 19 czerwca amerykański myśliwiec, trafiając syryjski samolot Su-22. Syryjczyk próbował bombardować kurdyjskie oddziały zbierające się w pobliżu Rakki do jej ostatecznego szturmu. Zdobycie miasta oznaczałoby koniec tzw. Państwa Islamskiego – jego iracka „stolica" Mosul padnie lada chwila. Utraciwszy centralne dowództwo, oddziały bojówkarzy spadną do poziomu bandytów, napadających na drogach prowadzących przez pustynne pogranicze iracko-syryjskie.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762