Decyzje rządu hamują nasz rozwój

Reforma edukacji, nowe prawo wodne, które wprowadza podatek od deszczu czy podwyżki cen energii elektrycznej, które przełożą się na wzrost kosztów usług publicznych. To zagrożenia, którym trzeba stawić czoła – mówi Krzysztof Matyjaszczyk, prezydent Częstochowy.

Publikacja: 16.12.2018 20:25

Krzysztof Matyjaszczyk, prezydent Częstochowy. Absolwent Politechniki Częstochowskiej i studiów pody

Krzysztof Matyjaszczyk, prezydent Częstochowy. Absolwent Politechniki Częstochowskiej i studiów podyplomowych Executive MBA Wyższej Szkoły Biznesu. Wiceprzewodniczący rady miejskiej w Częstochowie, poseł na Sejm. Od 2010 r. prezydent Częstochowy, w ostatnich wyborach wygrał w I turze.

Foto: materiały prasowe

Rz:  Częstochowa wydaje się pełna politycznych paradoksów. To miasto kultu maryjnego, a wybory wygrywa lewica, na scenie politycznej w Polsce PiS bije się z PO, a tu korzysta ten trzeci – pan, czyli polityk SLD. Skąd to się bierze?

Krzysztof Matyjaszczyk: Nie przesadzajmy z tymi paradoksami, przecież mowa o wyborach samorządowych, w których zwykle wielka polityka nie odgrywa dużej roli. To wybory społeczności lokalnej, która widzi, czy ktoś jest dobrym gospodarzem, zaspokaja jej potrzeby i warto na niego zagłosować, czy też nie spełnia oczekiwań. Ja jestem prezydentem od końca 2010 r., wcześniej bywało już też, że Częstochową rządziła lewica, więc fakt, że wygrywa w tym roku, nie jest niczym nowym. Staram się być prezydentem wszystkich mieszkańców, kieruję się dobrem miasta.

Inaczej chyba uważa prezes PiS Jarosław Kaczyński, który podczas kampanii nazwał pana „zaciekłym komunistą". Odebrało to panu wyborców czy raczej przysporzyło sympatyków?

Wypowiedź była groteskowa, rozumiem, że sformułowana na potrzeby kampanii wyborczej, nie mająca żadnego oparcia w rzeczywistości. Bo co ja mam do zaciekłego komunisty, skoro w czasie zmiany ustroju miałem 15 lat? Podczas tegorocznej kampanii wyborczej opowiadano różne bzdury, byleby tylko mnie zdyskredytować. Ale jestem samorządowcem, więc to wszystko kładę na karb kampanii wyborczej. Szkoda tylko, że ludzie byli wprowadzani w błąd, choć skutek był raczej odwrotny do zamierzonego, bo wygrałem przecież w pierwszej turze z prawie 60-proc. poparciem.

PiS najwyraźniej pana nie lubi. Jak w takim razie układać się może współpraca ze Śląskim Urzędem Marszałkowskim, gdzie – po wolcie jednego z radnych Koalicji Obywatelskiej – będzie rządzić PiS?

Wychodzę z prostego założenia, że konkursy na projekty współfinansowane z funduszy UE, które organizuje urząd marszałkowski, będą przeprowadzone wedle uczciwych zasad. To znaczy dobre wnioski, pozytywnie ocenione przez niezależnych ekspertów, będą wygrywać. Na razie jesteśmy liderem w wykorzystaniu funduszy UE, w ramach instrumentu Regionalne Inwestycje Terytorialne zagospodarowaliśmy już jako subregion 80 proc. dostępnej alokacji, co jest najlepszym wynikiem w kraju, wśród wszystkich subregionów. I mam nadzieję, że tak zostanie.

A czy rząd podsypuje coś Częstochowie w ramach wielkiego, wartego ponad 50 mld zł Programu dla Śląska?

Tu jest pewien problem, bo Częstochowa jest pomijana w każdym programie dla Śląska, ogłaszanym przez kolejne rządy. Jakoś nikt nie kojarzy nas ze Śląskiem. Nie mamy więc szans skorzystać z pieniędzy dla śląskiej aglomeracji, musimy to nadrabiać z innych źródeł, a więc funduszy UE dostępnych w trybie konkursowym czy puli środków dla subregionu związanej ze wspomnianymi już RIT-ami.

No właśnie, Częstochowa nie kojarzy się z czarnym Śląskiem, tylko z Jasną Górą. Ale jednocześnie okazuje się, że oprócz okresu pielgrzymek, macie stosunkowo niewielu turystów.

Rzeczywiście, jeszcze do niedawna brakowało nam odpowiedniej bazy. Nie mieliśmy przykładowo czterogwiazdkowego hotelu, czy innej infrastruktury, gdzie moglibyśmy organizować ciekawe imprezy kulturalne czy sportowe. Ale dzięki naszym zabiegom udaje się nadrabiać te zaległości, miasto i okoliczne jurajskie gminy mają też coraz więcej do zaoferowania, jeżeli chodzi o możliwości rekreacji i aktywnej turystyki.

Z roku na rok liczba klasycznych turystów, nocujących u nas, powinna więc się zwiększać.

Czy turystyka jest w ogóle waszym priorytetem, dziedziną, która mogłaby być podstawą rozwoju miasta?

Poprzednie władze miasta były nastawione na ruch turystyczno-pielgrzymkowy, ze szczególnym naciskiem na ten drugi człon, czyli obsługę pielgrzymek. Niestety, okazało się, że lokalny biznes mało na tej obsłudze korzystał. Mój priorytet, który określiłem na początku pierwszej kadencji, to rozwój sektora akademicko-przemysłowego. I to się udaje. Na nowych terenach specjalnych stref ekonomicznych, które powstały m.in. dzięki naszym staraniom w 2014 r., prywatny biznes zainwestował już 1,4 mld zł. To tyle, ile roczny budżet naszego miasta. Z drugiej strony podnoszony jest status naszych uczelni, ostatnio Akademia im. Jana Długosza przekształciła się w Uniwersytet Jana Długosza. Politechnika też święci sukcesy, np. wygrała rywalizację z uczelniami z całego świata w ostatnich prestiżowych międzynarodowych zawodach łazików marsjańskich w USA.

Jeśli mowa o przemyśle, to jakim? Tym ciężkim czy raczej o szeroko pojętym biznesie, w tym związanym z usługami?

W strefach inwestują firmy różnych branż, ale jeśli mówimy o dzisiejszym przemyśle w Częstochowie, to jest to przede wszystkim przemysł motoryzacyjny, branża automotive. Mamy też nowoczesne huty szkła, w tym prężnie rozwijającą się u nas firmę Guardian produkującą płaskie szkło budowlane wykorzystywane m.in. w elewacjach szklanych wieżowców. Mamy też dużą hutę produkującą opakowania szklane. Ciekawostką jest, że produkuje też butelki dla markowych alkoholi, kufle na najsłynniejszy festiwal piwa Oktoberfest czy flakony dla najlepszych marek perfum. Oczywiście jesteśmy też dobrą lokalizacją dla usług, które są w mieście szeroko reprezentowane.

Ale w swojej strategii rozwojowej postawiliście na nowoczesne centra usług dla biznesu. Udaje się przyciągać tego typu inwestorów?

Oczywiście, ten sektor bardzo szybko i dynamicznie się rozwija. Zaczęło się od centrum usług finansowych firmy ZF TRW, ten sam koncern rozwinął jeszcze centrum zakupowe, IT, ale pojawiają się też inne firmy, budujące biurowce. Ze swojej strony, by zachęcić do takich inwestycji, przygotowaliśmy – chyba jako jedyni w kraju – zwolnienie z podatku od nieruchomości dla deweloperów, którzy inwestują w powierzchnie biurowe o standardzie B+, przeznaczone właśnie dla centrów usług. I to wszystko przynosi efekty, co widać zresztą w rosnącym u nas zatrudnieniu w tej branży i relokowaniu specjalistów z innych miast.

Stopa bezrobocia spadła poniżej 4 proc., do rekordowo niskiego poziomu...

To rzeczywiście rekord, osiem lat temu borykaliśmy się z ponad 11-proc. bezrobociem. Dziś raczej firmy miewają problemy z dostępnością wykwalifikowanych pracowników. Radzimy sobie posiłkując się pracownikami z okolicznych powiatów, cały czas też rozwijamy szkolnictwo zawodowe, które trzeba profilować pod kątem potrzeb lokalnego rynku pracy.

Czy to są działania, którymi chcecie zatrzymać młodych ludzi i powstrzymać proces depopulacji miasta?

Zmniejszanie się liczby ludności jest procesem, który dotyczy praktycznie wszystkich miast w Polsce, ale i tak trzeba robić wszystko, by młodzi ludzie chcieli tu zostawać, by nasi mieszkańcy czuli się w mieście dobrze, wiązali z nim swoją przyszłość, by było to „ich" miejsce do pracy, nauki i wypoczynku.

Traktuję miasto jak firmę, a więc, tak jak firma powinna zabiegać o swoich klientów, tak miasto powinno dbać o swoich mieszkańców. Mieszkańcy muszą czuć wsparcie ze strony samorządu, muszą widzieć, że ktoś się o nich troszczy, dba o ich potrzeby w różnych obszarach. Mamy wiele autorskich projektów, które te cele realizują i wydaje się, że mieszkańcy to doceniają. Zresztą nie tylko nasi mieszkańcy, bo otrzymuję np. pytania z sąsiednich gmin, czy np. jakaś firma mogłaby skorzystać z naszej ulgi od podatku od nieruchomości. Niestety, miejskie bonusy, zgodnie z prawem, mogą dotyczyć tylko biznesu działającego w granicach miasta.

Dopytam, czy chodzi o tę ulgę dla deweloperów, bo macie jeszcze inny program związany z ulgami, Teraz Lepsza Praca.

To szerszy, ciekawy program pobudzania przedsiębiorczości w mieście w połączeniu z interesem wszystkich mieszkańców, którym chcemy zapewnić lepszą pracę. Ulgi mogą – zgodnie z nim – uzyskać firmy, które inwestują i rozbudowują swoje zakłady i tworzą miejsce pracy. Wysokość ulg może być związana z kosztami inwestycji lub kosztami utworzonych miejsc pracy, ale pod warunkiem, że wynagrodzenia zatrudnianych osób będą wynosić co najmniej 150 proc. minimalnego wynagrodzenia, a przynajmniej 80 proc. pracowników jest zatrudnionych na umowę o pracę. Podnosimy więc poprzeczkę, wspieramy firmy odpowiedzialne i wiarygodne, które dbają też o swoich pracowników.

Mamy też liczne projekty wprost skierowane do mieszkańców. W ramach programu Teraz Lepsza Praca są projekty pomagające podnosić kompetencje zawodowe częstochowian. Poza tym, np. jako pierwsi w kraju wprowadziliśmy program finansowania zabiegów in vitro, co odbiło się szerokim echem. Mamy kilkanaście innych programów profilaktyki zdrowotnej, darmowe przedszkola i komunikację miejską dla uczniów... Jest też projekt „niania", w którym finansujemy miejsca w żłobkach oraz opiekunki dzieci dla mam, które chcą wrócić do pracy, a także wiele innych.

Czyli można powiedzieć, że Częstochowa to miasto innowacji społecznych?

Na pewno, nie tylko zresztą społecznych, tych technologicznych także, bo wdrażamy różnego rodzaju rozwiązania z zakresu smart cities. Zresztą nie tylko to nas wyróżnia. Bardzo wiele zadań zlecamy organizacjom pozarządowym. Nie po to, by w ten sposób oszczędzać, ale po to, by pewne zadania społeczne były lepiej realizowane, a nasze mieszkanki i mieszkańcy czuli się bardziej „zaopiekowani".

A jak radzicie sobie z wielkim problemem związanym ze zbyt rozproszoną zabudową miasta, rozrzuconą po dużej powierzchni? Infrastruktura Częstochowy projektowana była pod potrzeby 300 tys. mieszkańców, a dziś jest ich 200 tys.

To rzeczywiście problem, bo gdy miasto obsługuje mniejszą lub nawet podobną liczbę mieszkańców, ale rozproszoną na coraz większym terenie, to koszty rosną. Więcej kosztuje komunikacja miejska, dostarczanie mediów i innych usług. To trudne wyzwanie, ale podejmując decyzje związane z zagospodarowaniem przestrzennym czy rozwojem infrastruktury, staramy się wszystko tak organizować, by zachęcić ludzi do osiedlania się w większych skupiskach, żeby nowa zabudowa nie rozlewała się na tereny jeszcze niezagospodarowane, a jednocześnie np. średnio nadające się pod budownictwo mieszkaniowe.

Jak przekonać ludzi, by nie budowali się na peryferiach, tylko w centrum miasta, co jest jednak droższe?

Twardych instrumentów oprócz zapisów w miejscowych planach zagospodarowania czy studium przestrzennym, nie mamy, ale możemy uświadamiać, że lepsze usługi publiczne są realizowane w obszarach już zurbanizowanych. Po prostu trudno nam dotrzeć np. z linią tramwajową na tereny peryferyjne, gdzie mało kto mieszka, czy od razu zbudować tam szkołę. Oczywiście staramy się wspierać także te nowe, nawet rozproszone, osiedla np. w ramach tzw. lokalnych inicjatyw obywatelskich, zadań budżetu obywatelskiego czy realizując wnioski radnych. Dofinansowujemy przykładowo budowę sieci kanalizacyjnej, jeśli „skrzyknie się" grupa sąsiadów i przeznaczy na inwestycję także własny wkład. Wiele mieszkańców z tego korzysta, zapotrzebowanie przekracza nawet pulę środków na te zadania. W budżecie obywatelskim nie trzeba z kolei wykładać własnych pieniędzy, ale trzeba przekonać innych mieszkańców, że nasz projekt jest rzeczywiście potrzebny w danej części miasta.

Kolejny problem w mieście to smog i zanieczyszczenie środowiska...

Wydaje się, że w tym zakresie kluczowa jest świadomość ludzi, bo to od ich działań i postawy zależy w dużej mierze powodzenie całego przedsięwzięcia. Na szczęście w ostatnim czasie świadomość, że każdy musi włączyć się w walkę ze smogiem, rośnie. Jako miasto mamy dwa podstawowe kierunki działań – system zachęt oraz edukacja i kontrola.

W tej pierwszej ścieżce oferujemy dofinansowania do montażu instalacji odnawialnych źródeł energii w gospodarstwach domowych. W realizowanych obecnie projekcie unijnym chodzi o kolektory słoneczne, fotowoltaikę i pompy ciepła, które zastępują dotychczasowe, niekoniecznie czyste źródła energii. Oprócz tego mamy miejski program wymiany źródeł ciepła – starych, nieefektywnych pieców na nowe, wysokiej klasy oraz dotacje do montażu kolektorów.

Ponadto edukujemy i podnosimy świadomość ekologiczną mieszkańców, także poprzez sieć wskaźników powietrza w ramach projektu Airly. Dzięki aplikacji komputerowej pokazują one aktualną jakość powietrza w danym rejonie miasta. Oprócz stacji pomiarowych WIOŚ mamy w mieście 25 takich czujników.

To bat na trucicieli środowiska? Bo wszyscy mogą się dowiedzieć, w jakich okolicach jest najwięcej smogu?

To bardziej aplikacja dla tych, którzy chcą mieć samowiedzę na temat jakości powietrza w danym dniu, w danym miejscu – szkole, pracy czy parku, ale daje też nam orientację, w których rejonach, w jakich porach to powietrze bywa gorszej jakości.

Z Głównym Instytutem Górniczym mamy podpisaną umowę na usługę szczegółowych badań smogu. Najpierw po mieście jeździ ekopatrol z certyfikowaną aparaturą i sprawdza, na których ulicach zanieczyszczenia są największe. Potem eksperci wypuszczają w tych rejonach drona, który lata nad kominami domów, wyłapując największych emitentów zanieczyszczeń. Dla takich „trucicieli" przewidziane są już w przepisach kary, choć na pewno – aby walka ze smogiem była skuteczna – konieczne są dalej idące regulacje prawne, eliminujące całkowicie z obrotu handlowego paliwa złej jakości.

A jakie są największe pana plany inwestycyjne na nadchodzącą kadencję?

Planów jest dużo, z tych największych warto wymienić chociażby modernizację linii tramwajowej i zakup nowych tramwajów. To duży projekt, tylko dofinansowanie z funduszy unijnych sięgnie 150 mln zł. Do tego mamy przebudowę drogi krajowej nr 1, przebiegającej przez Częstochowę, czyli ulicy Wojska Polskiego. Tu z UE dostaniemy 164 mln zł, a wartość całego projektu to prawie 200 mln zł. Strategiczne znaczenie ma także przebudowa DK-46. To wszystko duże zadania, skomplikowane, które będą wymagały koordynacji pracy różnych służb i muszą niestety generować pewne utrudnienia dla mieszkańców. Liczymy jednak na zrozumienie, bo to ważne inwestycje. Mamy już podpisane umowy na dofinansowanie oraz wybranych wykonawców. Przed nami czas realizacji. Harmonogramy prac musimy tu dostosować m.in. do terminu finalizacji trwającej obecnie budowy obwodnicy autostradowej miasta (A1).

A projekty, które są panu szczególnie bliskie?

Takich projektów jest sporo, choćby trwająca już budowa Parku Wodnego czy rewitalizacja Parku Wypoczynkowego Lisiniec, gdzie pojawiły się nowe atrakcje, np. miejska plaża z autentycznym piaskiem znad Bałtyku. Prowadzę też rozmowy z inwestorami na temat szczególnej inwestycji, która mogłaby stać się prawdziwą wizytówką miasta i magnesem przyciągającym turystów, ale nie mogę na razie zdradzić szczegółów.

Planów i pomysłów jest mnóstwo, boję się tylko czy kolejne działania decydentów z Warszawy nie utrudnią nam ich realizacji.

Bo dotychczasowe decyzje rządu raczej nie pomagały nam w rozwoju, tylko ten rozwój hamowały. Chodzi chociażby o skutki reformy edukacji, nowe prawo wodne, które wprowadza podatek od deszczu czy ostatnio – podwyżki cen energii elektrycznej, które rodzą określone konsekwencje dla nas jako bezpośrednich odbiorców, ale też dla mieszkańców, bo wzrosną koszty usług publicznych. To są pewne zagrożenia, którym trzeba stawić czoła. ©?

—rozmawiała Anna Cieślak-Wróblewska

Rz:  Częstochowa wydaje się pełna politycznych paradoksów. To miasto kultu maryjnego, a wybory wygrywa lewica, na scenie politycznej w Polsce PiS bije się z PO, a tu korzysta ten trzeci – pan, czyli polityk SLD. Skąd to się bierze?

Krzysztof Matyjaszczyk: Nie przesadzajmy z tymi paradoksami, przecież mowa o wyborach samorządowych, w których zwykle wielka polityka nie odgrywa dużej roli. To wybory społeczności lokalnej, która widzi, czy ktoś jest dobrym gospodarzem, zaspokaja jej potrzeby i warto na niego zagłosować, czy też nie spełnia oczekiwań. Ja jestem prezydentem od końca 2010 r., wcześniej bywało już też, że Częstochową rządziła lewica, więc fakt, że wygrywa w tym roku, nie jest niczym nowym. Staram się być prezydentem wszystkich mieszkańców, kieruję się dobrem miasta.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego