Zmieniły się relacje dorosłych z dziećmi

Matura jest za łatwa – uważa Jarosław Pytlak, dyrektor Zespołu Szkół STO w Warszawie.

Publikacja: 14.03.2019 15:00

Jarosław Pytlak, dyrektor Zespołu Szkół STO w Warszawie.

Jarosław Pytlak, dyrektor Zespołu Szkół STO w Warszawie.

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Czy polska szkoła potrzebuje reform?

Jarosław Pytlak: W Polsce ciągle ktoś chce reformować szkołę. I dlatego zbyt często przeprowadzane są gruntowne zmiany. Problem jednak w tym, że żadne z takich działań nie jest poprzedzone rzetelną analizą skutków, które przyniosły poprzednie reformy. W efekcie kolejna zmiana nie rozwiązuje żadnych istotnych problemów naszego systemu edukacji, a jedynie generuje kolejne, wprowadza chaos i zamieszanie.

Ale skoro pojawiają się kolejne problemy, to może jednak nadszedł czas, by zreformować system?

Oczywiście uważam, że szkoła powinna się zmienić, ale nie należy wywracać całego systemu do góry nogami. Zmiana jest jednak konieczna chociażby dlatego, że w ciągu ostatnich lat całkowicie zmieniły się relacje między dorosłymi a dziećmi i system edukacyjny musi się do tego dostosować. Kiedyś świat dorosłych i świat dzieci przenikały się tylko w niewielkim stopniu, dzieci były bardziej samodzielne i same organizowały sobie zajęcia, spędzając wiele godzin z rówieśnikami na podwórku. Dziś te światy coraz bardziej się przenikają, rodzice i dzieci na podstawie zamiłowań i preferencji budują wspólną rzeczywistość. Dziecko nie jest w stanie funkcjonować bez stałej troski ze strony dorosłych. A szkoła, zorganizowana według starych zasad, tej troski nie zapewnia.

Może problem jest w dzieciach, a nie w szkole?

Mnie bardziej odpowiadał dawny system wychowywania. Ale czasy się zmieniły i nic na to nie poradzimy, musimy się dostosować. Jako rekompensatę za ograniczony kontakt dzieci ze środowiskiem upowszechniono terapię z zakresu integracji sensorycznej, a nie podjęto żadnych działań związanych z narastającymi problemami emocjonalnymi.

W jaki sposób można to rozwiązać?

Ja bym proponował np. tutoring. Każde dziecko powinno wybrać z grona pedagogicznego osobę, która będzie dla niego przewodnikiem i powiernikiem.

Emocje to jedno, ale ważne jest także, by szkoła nie odstawała od wymagań stawianych przez rynek pracy.

W obecnej rzeczywistości trudno oczekiwać, że szkoła przygotowuje do zawodu, który człowiek będzie wykonywać do końca życia. Wszystkie prognozy dotyczące rynku pracy pokazują, że część zawodów zniknie więc może się okazać, że cała praca w szkole poszła na marne. Znacznie ważniejsze jest nauczenie dzieci umiejętności radzenia sobie w życiu, przekwalifikowywania się i dostosowania do zmieniającej rzeczywistości.

Jak w to, o czym pan mówi, wpisuje się ostatnia reforma edukacji?

Słabo. Skazywanie ucznia na dziewięć godzin w ławce jednego dnia jest głupie i niepotrzebne. Ale trzeba przyznać, że rodzice wolą, gdy dzieci mają więcej lekcji niż np. wycieczek. Wielu osobom wydaje się, że wiedzę można zdobywać tylko w szkolnych ławkach.

Problem w tym, że dla wielu może tych ławek zabraknąć, bo w tym roku do szkół średnich trafi podwójny rocznik.

Miejsc dla absolwentów pewnie nie zabraknie, bo statystycznie przygotowano ich tyle, ile potrzeba. Niestety, będzie ich za mało w liceach ogólnokształcących, co spowoduje, że niektórzy młodzi ludzie będą zmuszeni do podjęcia nauki w szkołach branżowych. Nie wiem, czy to źle, być może później będą mogli szybko znaleźć pracę? Ale odebrano tym dzieciom możliwość wyboru drogi życiowej.

MEN twierdzi, że także absolwenci szkoły branżowej mogą zdawać maturę i iść na studia.

Nawet jeśli tak jest, to dopiero w praktyce się okaże, czy kształcenie branżowe daje wystarczającą podstawę, aby aspirować do matury. Matura wydaje mi się zdecydowanie za łatwa, bo jej wymogi zostały dostosowane do najsłabszych uczniów. Na to od dawna zwracają uwagę wyższe uczelnie, bo przecież ten egzamin jest przepustką na studia. A nie dla wszystkich maturzystów uczelnia to dobry wybór.

Może więc skierowanie niektórych do szkół branżowych nie jest złym pomysłem?

Pomysł dobry, ale wykonanie fatalne. Nie można decyzją administracyjną narzucić wyboru szkoły. Myślę, że powinno się tworzyć zachęty do podjęcia nauki w takich placówkach. Szkoły branżowe powinny być doinwestowane tak, by były atrakcyjne dla młodych ludzi. I by uczniowie sami je wybierali. ©?

—rozmawiała Joanna Ćwiek

Czy polska szkoła potrzebuje reform?

Jarosław Pytlak: W Polsce ciągle ktoś chce reformować szkołę. I dlatego zbyt często przeprowadzane są gruntowne zmiany. Problem jednak w tym, że żadne z takich działań nie jest poprzedzone rzetelną analizą skutków, które przyniosły poprzednie reformy. W efekcie kolejna zmiana nie rozwiązuje żadnych istotnych problemów naszego systemu edukacji, a jedynie generuje kolejne, wprowadza chaos i zamieszanie.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego