Bez tunelu utkniemy w miejscu

Świnoujście nie jest bogaczem. Jednak wszelkie prognozy wskazują, że nasza sytuacja finansowa będzie się poprawiać, m.in. dzięki budowie i rozbudowie gazoportu. Tunel jest nam potrzebny jak tlen do oddychania – mówi Janusz Żmurkiewicz, prezydent Świnoujścia.

Publikacja: 04.03.2019 03:27

Janusz Żmurkiewicz prezydentem Świnoujścia jest nieprzerwanie od 2002 roku. Z miastem związany od 19

Janusz Żmurkiewicz prezydentem Świnoujścia jest nieprzerwanie od 2002 roku. Z miastem związany od 1973 roku. W 1984 r. po raz pierwszy wybrany na urząd prezydenta Świnoujścia (jako najmłodszy prezydent miasta w Polsce).

Foto: materiały prasowe

Świnoujście jest w przededniu faktycznej budowy tunelu łączącego wyspy Uznam i Wolin. To najważniejsza inwestycja w historii miasta?

Janusz Żmurkiewicz: We wrześniu ubiegłego roku podpisaliśmy umowę na projekt i budowę tunelu. Ta inwestycja będzie decydowała o naszym dalszym rozwoju. Obecnie przy wykorzystaniu przepraw promowych doszliśmy już do ściany. Możliwości przystani są ograniczone – więcej promów nie będzie, częściej pływać nie będą. Mogliśmy pójść drogą rozbudowy przystani, większych promów, czy inwestycji, które wcale nie byłyby tanie, albo pójść w kierunku rozwiązania stałego, czyli budowy tunelu – drogi, tyle że pod wodą. Wybraliśmy tę drugą opcję, bo ona odblokuje nasze miasto, pozwoli na jego dalszy rozwój.

To ogromna inwestycja warta ok. 900 mln zł, którą ma sfinansować samorząd. Czy niezbyt duże, 40-tysięczne miasto w ogóle stać na taki wydatek?

Gdybyśmy mieli w pełni sami ją sfinansować, to pewnie nie byłoby nas stać. Ale 85 procent kosztów będzie finansowane z funduszy UE. Miasto wykłada 15 proc. wartości inwestycji, czyli ok. 135 mln zł. To też dużo, ale innego wyjścia nie było.

A rząd nie mógł wziąć na siebie zapewnienia wkładu własnego do unijnych projektów, czyli tych 15 proc.?

Nie bardzo chciał. Powiem tak, Świnoujście nie jest bogaczem. Jednak wszelkie prognozy wskazują, że nasza sytuacja finansowa będzie się poprawiać, m.in. dzięki budowie i rozbudowie gazoportu. Zresztą jesteśmy na takim etapie, że musi być nas stać na tunel. On jest dla nas niezbędny, jest potrzebny jak tlen do oddychania, bez tunelu nie będziemy mogli dalej się rozwijać, utkniemy w miejscu. Dlatego jesteśmy zdeterminowani do realizacji tej inwestycji. Już dziś zapraszam na otwarcie tunelu, które zgodnie z umową z wykonawcą ma nastąpić 17 września 2022 r., cztery lata od podpisania umowy.

Taki jest pan pewien tej daty? Zawsze są jakieś opóźnienia...

Miesiąc opóźnienia może być... Ale nie dłużej. Mamy cztery lata. Inwestorem zastępczym jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad i zrobimy wszystko, aby zmieścić się w terminie. Większego poślizgu nie może być, bo w 2022 roku musimy rozliczyć tę inwestycję jako projekt unijny.

Budowa tunelu ma przede wszystkim rozwiązać wewnętrzne problemy komunikacyjne miasta czy bardziej połączyć Świnoujście z Polską?

I jedno, i drugie. Na wyspie Uznam żyje zdecydowana większość mieszkańców, ale sporo z nich pracuje na wyspie Wolin. I odwrotnie. Ci, którzy mieszkają na wyspie Wolin – pracują na Uznamie. I jedni, i drudzy muszą codziennie co najmniej dwa razy przeprawiać się promem, co oznacza stanie w kolejkach i stratę czasu. Mieszkańcy Uznamu muszą też korzystać z promu za każdym razem, gdy chcą pojechać w głąb kraju, nawet do Szczecina. To nie wszystko. Proszę sobie wyobrazić, że cały transport zaopatrzeniowy, tiry z dostawami do sklepów, też muszą korzystać z promów. A jeśli czekają w kolejce godzinę czy dwie, to potem te straty mają odbicie w cenach dowożonych towarów. To po części tłumaczy, dlaczego w Świnoujściu nie jest tanio. Brak stałego połączenia wpływa też na rozwój turystyki. Tracimy przez to tzw. turystów weekendowych, którym nie bardzo opłaca się przyjeżdżać na dzień, dwa dni, i stać w kolejce do przeprawy. Teraz, gdy tunel staje się faktem, mogę przekonywać inwestorów, którzy chcą w mieście budować, że za cztery lata problemy komunikacyjne znikną i turystyka będzie mogła jeszcze bardziej się rozwijać.

Ale te promy to pewna unikatowa wartość, coś co wyróżnia miasto i nadaje mu niepowtarzalnego charakteru.

Po wybudowaniu tunelu jedna przeprawa promowa zostanie. Konkretnie ta w centrum miasta.

Mówił pan, że miasto czeka na tę inwestycję od 70 lat. Dlaczego tak długo?

Obietnic różnych rządów było bez liku, mniej lub bardziej formalnych. Tak naprawdę poważne rozmowy o tunelu rozpoczęły się w 2007 r., kiedy rząd wpisał tę inwestycję na listę kluczowych projektów w programie operacyjnym „Infrastruktura i środowisko". W ślad za tym poszły pierwsze rządowe pieniądze na wstępne prace. Otrzymaliśmy 2 mln zł na opracowanie studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego. W studium rozpatrywano różne warianty, jak rozwiązać problem. Jeśli most, to gdzie, o jakiej wysokości, stały czy zwodzony, a jeśli tunel – to w jakiej lokalizacji, jaką metodą budowany itp. Z tego studium w sposób jednoznaczny wynikło, że najlepszym rozwiązaniem na połączenie wysp Uznam i Wolin jest tunel wykonany metodą wierconą. Dokument wskazał też najlepszą lokalizację.

Właściwie czemu nie most, który pewnie byłby tańszy?

No właśnie nie. To złudne wrażenie, że most byłby tańszy. Biegłby nad ruchliwym torem wodnym, którym pływają statki do Szczecina i z powrotem. Ze względu na ten ruch statków most musiałby być bardzo wysoki, mieć około 70 metrów, a tzw. ślimaki wjazdowe musiałby być albo bardzo długie, albo bardzo strome. To wszystko podnosiłoby bardzo koszt budowy takiego mostu.

To może most otwierany?

Przy moście zwodzonym także koszty rosną, nie tyle ze względu na jego budowę, ale późniejszą obsługę i eksploatację. Każdemu przepływającemu statkowi musiałby towarzyszyć holownik. A to są koszty. Chodzi o bezpieczeństwo.

Od wpisania tej inwestycji na listę projektów kluczowych w POIiŚ minęło ponad 11 lat. Co się działo przez ten czas?

Kiedy zakończono analizy w 2008 r. mieliśmy już nowy rząd, no i muszę przyznać, że od tamtego momentu niewiele się działo. Były jakieś rozmowy, rozważania, ale żadne ważne decyzje nie zapadły. Sprawy z tunelem ruszyły dopiero, gdy nastąpiła zmiana rządu.

Czyli opinie, że w budowie tunelu w Świnoujściu jest dużo polityki, że to „dziecko" PiS, i że pan sprzyja tej partii są słuszne?

Różnie mówią, z kim jestem i z kim nie jestem. Ale prawda jest taka, że jako prezydent Świnoujścia zawsze będę z tymi, którzy wspierają Świnoujście. Bez względu na to, z jakiej są opcji politycznej. Popieram marszałka województwa zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza z PO, który przez ten „pusty" okres kilku lat starał się nam pomagać. Ale prawdą jest, że dopiero gdy nastąpiła zmiana rządu w 2015 r., sprawy znowu ruszyły do przodu. Na podpisaniu umowy na finansowanie w 2017 r. obecni byli przedstawiciele rządu, w tym ówczesny wicepremier Mateusz Morawiecki. Bardzo pomagał nam Joachim Brudziński, poseł ze Szczecina, obecnie minister spraw wewnętrznych i administracji. Gdyby nie on, to pewnie dziś nie rozmawialibyśmy o tunelu. Potrafił przekonać członków rządu, że ta inwestycja jest nam naprawdę potrzebna.

Co jest fundamentem rozwoju Świnoujścia, turystyka czy gospodarka morska?

Przede wszystkim turystyka. Tu udało się nam wiele dokonać przez ostatnie lata. Gdy zaczynałem pracę prezydenta 16 lat temu, głównym problemem, z którym się borykaliśmy był krótki, trwający zaledwie dwa, trzy miesiące sezon turystyczny. We wrześniu, pod koniec sierpnia wszyscy wyjeżdżali, dzielnica uzdrowiskowa pustoszała. Nie było turystów – wszystko było pozamykane. Dziś sezon trwa 12 miesięcy. Większość domów wypoczynkowych i hoteli ma obłożenie przez cały rok, może nie 100-procentowe, ale na tyle duże, że właścicielom opłaca się normalnie funkcjonować, zatrudniać personel, prowadzić działalność gospodarczą. Było to możliwe, bo mamy naprawdę dobrą bazę hotelową w wysokim standardzie oraz całoroczną ofertę kulturalno-rozrywkową.

Czyli nie jesteśmy już postrzegani bardziej jako miasto przemysłowe niż kurort?

Takie obawy były formułowane, gdy budowano gazoport. Byli tacy, którzy uważali, że przez to turyści wyjadą z miasta, nie będą chcieli tu wypoczywać. Nic takiego się nie stało, turystów nam przybywa. Część turystyczna to przede wszystkim lewobrzeżna strona miasta na wyspie Uznam. Natomiast gazoport znajduje się na prawobrzeżu, na wyspie Wolin. Nie tylko nam nie zaszkodził, nawet można powiedzieć, że jest w pewnym stopniu atrakcją. Tylko u nas można zobaczyć wielkie gazowce wpływające do portu.

Skąd jest więcej turystów, z Niemiec czy z Polski?

Około 60 proc. to turyści z Polski. Nasi rodacy dominują w sezonie wakacyjnym, a poza nim – Niemcy. Wśród gości z Niemiec są tacy, którzy przyjeżdżają do nas na tydzień lub dwa, ale też i tacy, którzy „wpadają" tu na jeden dzień. To znaczy spędzają urlop w sąsiednich niemieckich kurortach, ale przyjeżdżają też zobaczyć Świnoujście. Jedni, żeby zwiedzać, inni na zakupy czy do fryzjera. Dla naszych mieszkańców są źródłem dochodów.

Ale budżet miasta tak bezpośrednio zyskuje więcej na gospodarce morskiej?

Stocznia, wszystkie zakłady zlokalizowane wokół portu, gazoport, przynoszą nam najwięcej dochodów z podatku od nieruchomości. Zresztą gdyby nie budowa terminalu gazowego i wpływy do budżetu z tego tytułu, to nie wystąpiłbym do rady miasta z wnioskiem, aby miasto dołożyło z własnych środków do budowy tunelu. Zwyczajnie nie byłoby nas na to stać.

To decyzja o rozbudowie terminalu LNG bardzo was ucieszyła?

Oczywiście. To jest bardzo duża inwestycja, praktycznie powstaje nowy terminal, z nowym zbiornikiem, nowym nabrzeżem, z nową stacją przeładunkową gazu itp. Dla miasta oznacza to jeszcze większe wpływy do budżetu.

Czego jeszcze oczekujecie od rządu? Bo w waszej strategii rozwoju można przeczytać, że słabą stroną miasta jest brak racjonalnej polityki rządu w odniesieniu do gospodarki morskiej.

Ta strategia była opracowywana kilka lat temu w 2013 roku, a od tego czasu dużo się zmieniło. Powstało nowe Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Oczywiście sam fakt utworzenia resortu niczego nie przesądza, ale przynajmniej rząd dostrzegł problem gospodarki morskiej jako istotny, którym należy się zająć. Dziś rozmawiamy z ministerstwem nie tylko o gazoporcie, ale też o kolejnych dużych morskich inwestycjach. Podjęto decyzję o pogłębieniu toru wodnego od Świnoujścia do Szczecina do 12,5 metra, tak, aby mogły nim przepływać największe statki. Podjęto decyzję o udrożnieniu Odry, tak, aby barki z towarami mogły dopływać do Szczecina z południa Polski, a to dziś najtańszy środek transportu. Prowadzimy też rozmowy na temat restrukturyzacji, zmian w zakresie stoczni.

Jakiś sukces w tym temacie widać na horyzoncie?

Na razie nie, ale nie poddaję się. To, co mnie najbardziej interesuje, to rozdzielnie Morskiej Stoczni Remontowej w Świnoujściu oraz Stoczni Gryfia w Szczecinie. Połączenie tych przedsiębiorstw spowodowało, że powstał duży, niewydajny konglomerat, który za chwilę będzie w takim stanie, że trzeba go będzie likwidować. Przed połączeniem mieliśmy dobrze funkcjonującą małą stocznię w Świnoujściu i dużą stocznię z dużymi problemami w Szczecinie. Teraz mamy jeden podmiot, które ledwo zipie.

Zlecenie budowy promu pasażerskiego dla Żeglugi Bałtyckiej nie pomoże stoczni Gryfia?

To inny problem. Ten prom ma być budowany w Szczecinie. Nie wiem, czy uratuje tę stocznię, ale na pewno nie pomoże „naszej" stoczni, która specjalizuje się w remontach. Wspólnie z radą miasta i naszymi stoczniowcami stoimy na stanowisku, że jedyną szansą na uratowanie zakładu w Świnoujściu jest jego samodzielność. I oto zabiegamy w resorcie.

A liczycie na morskie farmy wiatrowe? Rząd stawia na ich rozwój.

Uważam, że to dobry kierunek. Patrząc na przykład naszych sąsiadów Niemiec – oni mają mnóstwo wiatraków na lądzie, ale też budują potężne farmy wiatrowe na morzu. Jeśli im to się opłaca, to może opłacać się i w Polsce. Dla samego miasta takie budowle są raczej neutralne. Właścicielem gruntów pod wodami morza jest Skarb Państwa, więc na żadne dodatkowe wpływy z podatku od nieruchomości samorządy nie mają co liczyć.

Jakie są pana priorytety na najbliższą, piątą już kadencję prezydenta?

Wszystko co robimy, a mówię świadomie w liczbie mnogiej, bo oczywiście sam niewiele bym zdziałał, podporządkowane jest jednemu celowi – aby mieszkańcom żyło się lepiej. Nasza praca związana z rozwojem turystyki, przygotowaniem ciekawej, atrakcyjnej oferty, przyciąganiem nowych inwestorów, to wszystko po to, aby mieszkańcy chcieli tu żyć. Miasto przez ostatnie lata zmieniło się nie do poznania, m.in. dlatego że od kilku lat naprawdę duże pieniądze wydajemy na inwestycje. W tym roku to prawie 60 procent naszego całego budżetu. To jeden z najwyższych wskaźników w Polsce, średnio w innych miastach to 30 procent. Ale mamy świadomość, że jeśli teraz nie wykorzystamy szansy, jaką dają fundusze UE, to wiele zadań nie zrealizujemy w ogóle, albo zrealizujemy, pokrywając 100 proc. wydatków z własnej kieszeni. Mieszkańcy doceniają taką politykę rozwojową, skoro wybrali mnie na piątą kadencję.

Będzie szósta kadencja?

Całe życie przepracowałem w samorządzie, ale czas odpocząć. Mam swoje lata i myślę, że swoje zrobiłem. Już w 2018 r. rozważałem taki krok, ale zmotywowało mnie podpisanie umowy na budowę tunelu. To był najważniejszy podpis jaki złożyłem, bo budowa tunelu była marzeniem mieszkańców, także moim. Teraz chciałbym zobaczyć, jak ten tunel powstaje.

Jak generalnie żyje się w krainie 44 wysp? Romantycznie czy raczej trudno?

Przeprowadziłem się do Świnoujścia w 1972 r. i myślę, że zostanę tu już do końca. To jest nasza, świnoujścian, mała ojczyzna. Tu się naprawdę dobrze żyje. Mamy czyste powietrze, wspaniałych mieszkańców, mamy wiele atrakcji, ale jest też gdzie spokojnie spędzić czas – pospacerować, pojeździć na rowerze itp. Słowem mamy wszystko, co potrzebne do dobrego życia, i dla dojrzałych, takich jak ja, i dla młodych ludzi. ©?

—rozmawiała Anna Cieślak

Świnoujście jest w przededniu faktycznej budowy tunelu łączącego wyspy Uznam i Wolin. To najważniejsza inwestycja w historii miasta?

Janusz Żmurkiewicz: We wrześniu ubiegłego roku podpisaliśmy umowę na projekt i budowę tunelu. Ta inwestycja będzie decydowała o naszym dalszym rozwoju. Obecnie przy wykorzystaniu przepraw promowych doszliśmy już do ściany. Możliwości przystani są ograniczone – więcej promów nie będzie, częściej pływać nie będą. Mogliśmy pójść drogą rozbudowy przystani, większych promów, czy inwestycji, które wcale nie byłyby tanie, albo pójść w kierunku rozwiązania stałego, czyli budowy tunelu – drogi, tyle że pod wodą. Wybraliśmy tę drugą opcję, bo ona odblokuje nasze miasto, pozwoli na jego dalszy rozwój.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego