Biznesmen Daniel Křetínský, właściciel czeskiego koncernu Energetický a průmyslový holding (EPH), zainwestował w 2016 r. w niemiecką energetykę. Kupił od szwedzkiego Vattenfalla pięć kopalni węgla brunatnego i cztery elektrownie. Utworzona w ten sposób spółka LEAG uratowała blisko 8 tys. miejsc pracy w położonym blisko polskiej granicy regionie łużyckim, jednym z najuboższych w RFN.
Wcześniej EPH zaangażował się w branżę węglową w innym wschodnioniemieckim regionie, kupując firmę Mitteldeutsche Braunkohlengesellschaft – Mibrag działającą pod Lipskiem.
Gdy rząd Niemiec zdecydował ostatecznie o odejściu od węgla do 2038 r., przyznano spółce LEAG i niemieckiemu koncernowi energetycznemu RWE rekompensaty finansowe, odpowiednio 1,75 mld i 2,6 mld euro. Chodzi o odszkodowania za utracone przyszłe zyski i pokrycie kosztów rekultywacji terenów pogórniczych.
Już wtedy eksperci krytykowali decyzję o tak wysokich rekompensatach. LEAG, której elektrownie i kopalnie będą zamykane najpóźniej, ich zdaniem powinno przysługiwać o 1 mld euro mniej.
Rekultywacja to skomplikowany proces, a jego najtrudniejszym i najdroższym elementem jest zainicjowanie powstania stabilnego nowego systemu ekologicznego. W większości przypadków po kopalniach odkrywkowych węgla brunatnego pozostają olbrzymie wyrobiska, które są zamieniane w stawy i jeziora. Według Greenpeace koszty rekultywacji w zagłębiu łużyckim mogłyby wynieść nawet 10 mld euro.