Wystarczy kila osób, by dzięki temu dobrze się bawić. Któż choć raz nie wziął udziału w takiej spontanicznej imprezie? A że idziemy z duchem czasu, to zrzucamy się już nie tylko na „coś mocniejszego”. Zrzucamy się również na cele charytatywne, wspieramy pomysłowych artystów, początkujących przedsiębiorców, czy obiecujących sportowców. W dobie internetu powstały nawet specjalne platformy organizujące takie zrzutki. Jeśli bowiem coś się nam podoba, to chętnie sypiemy groszem, a jeśli nam się nie podoba, unikamy dokładania jak tylko się da. Jeśli jednak rządzący uznają, że coś jest fajne, a ktoś i tak nie chce dołożyć, to zawsze można go do zrzutki przymusić. Trzeba tylko wymyślić nowy podatek.

Skoro nowych podatków miało jednak nie być, to trzeba je tylko ukryć, żeby się nikt nie zorientował, albo zgrabnie nazwać, tak żeby mniej bolało ich płacenie. A że budżet się nie spina, to i potrzeba twórcza coraz większa. Przecież parę groszy doliczone do paliwa na budowę dróg to nie podatek, a prorozwojowa opłata paliwowa. Podatek bankowy, to nic innego, jak kara dla pazernych, a podatek handlowy, to tylko wyrównywanie szans polskich przedsiębiorców w starciu z tymi zagranicznymi. I wreszcie podatek na zbudowanie sobie machiny medialnej, to nie podatek, tylko opłata audiowizualna potrzebna do finansowania mediów narodowych. 

Skoro spółka państwowa, a taką są publiczne media, ma być szczególnie traktowana przy finansowaniu, tylko dlatego, że nada się jej nazwę “narodowa”, to po co się męczyć z szukaniem finansowania dla tak wielu inicjatyw dobrej zmiany? Wystarczy przecież zrobić bilans, sprawdzić gdzie budżet się nie spina i przekształcić taką spółkę lub instytucję w “narodową” i dołożyć do rachunku z prąd kolejne 15 zł. Kopalnie są nie rentowne? Żaden problem. Trzeba nadać im nazwę “Górnictwo narodowe” i dołożyć abonament 15 zł. Brakuje pieniędzy na budowę przedszkoli? Też mi coś. Nie ma co czekać, tylko wprowadzić “Narodowe wychowanie przedszkolne”. Abonament 15 zł płatny na każdą “narodową potrzebę” i to płatny od każdego rachunku za prąd skutecznie załata wszelką narodową dziurę. Tyle czasu kolejne rządy zastanawiały się jak uratować polskie stocznie. A można było dawno już temu nazwać je narodowymi. Każdy chętnie zapłaci kolejne 15 zł za prąd. A jeśli będzie robić to niechętnie, to będzie go można wyzwać od zdrajcy, sprzedawczyka, targowiczanina, a już na pewno spokojnie będzie takiemu delikwentowi zarzucić brak patriotyzmu. 

Można jeszcze przecież mieć narodową służbę zdrowia, narodową armię, narodowe wszystko. Pomysłów nie powinno braknąć, tak jak nie braknie potrzeb. Dołożyć biednym Polakom kolejne piętnaście złotych nie powinno być problemem, bo biedny będzie się bał nie zapłacić i mimo że będzie go bolało, to zapłaci. Ci, którzy wyłudzają VAT na miliardy, wyłudzać będą nadal. Im narodowe braki w państwowej kasie nie przeszkadzają. Będą to robić dopóki prawo będzie tak pisane, że będą mogli na tym korzystać do woli. W imię własnego, a nie narodowego interesu.