Podczas każdej debaty poświęconej Morzu Południowochińskiemu pojawiało się pytanie o rolę Rosji w sporze terytorialnym. Eksperci głowili się, co zrobi Moskwa, gdy dojdzie do eskalacji i czy Pekin w ogóle uwzględni ją w swojej strategii. Okazuje się, że te pytania nie pozostaną już jedynie wariacjami geopolitycznych scenariuszy rodem z powieści Toma Clancy'ego. Moskwa przemówiła i wszystko stało się wiadome.

Na początku co prawda to Pekin mówił za Moskwę. Lobbing rozpoczął się na pełną skalę odnośnie poparcia Rosjan dla chińskiego stanowiska wobec zbliżającego się werdyktu Trybunału Arbitrażowego w sporze z Filipinami. Ministrowie spraw zagranicznych obu państw wymienili się uwagami, Wang Yi poprosił Siergieja Ławrowa o zrozumienie dla stanowiska Chin. Kraje miały zjednoczyć się przeciwko podnoszeniu kwestii regionalnej (jak o sztucznych wyspach mówią Chińczycy) na międzynarodowym forum. Wang chciał, by Rosja stała ramię w ramię z Państwem Środka kwestionując potrzebę odgórnego narzucania jedynie słusznej jurysdykcji.

W dialog wciągnięto także ministra spraw zewnętrznych Indii, Sushmę Swaraja. Jest to bezpośrednia próba obrony własnych interesów przez Chiny po ostatniej krytyce, z jaką kraj spotkał się ze strony grupy G7 oraz Unii Europejskiej. Ławrow w ubiegłym tygodniu także rozpoczął mówienie o tym, by sprawy Morza Południowochińskiego nie stawały się przedmiotem zainteresowania świata.

Rosja staje się cennym sojusznikiem dla Chin, bardzo potrzebnym przed wyrokiem Trybunału, ponieważ większość Zachodu popiera stanowisko Filipin. Pekin i Moskwę łączy partnerstwo strategiczne. Rosja także sama wie, co znaczy proces w haskim PCA (Permanent Court of Arbitration), ponieważ została pozwana przez ukraińskiego przedsiębiorcę, który nie może prowadzić pasażerskiego lotniska na Krymie po rosyjskiej aneksji półwyspu.

Putin ma jeszcze w tym roku udać się z oficjalną wizytą do prezydenta Xi. Rosja zapowiada, że nie uzna wyroku we własnej sprawie, Chiny wtórują jej we własnym procesie. Powstaje nowa koalicja dwóch potęg, która może stanowić poważne zagrożenie dla państw ASEAN oraz ich zachodnich sojuszników. Warto obserwować to przymierze, by nie dać się zaskoczyć jego następnym krokom.