To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego wyjaśniającego warunki transgranicznego dochodzenia ochrony dóbr osobistych, m.in. przed internetowymi pomówieniem. A nierzadko do niewybrednych pomówień dochodzi właśnie z zagranicy, gdyż ich autorzy sądzą, że są bezkarni, a tak nie jest. Warunkiem jest stwierdzenie poszkodowanego, że doznał w Polsce uszczerbku na czci, a wtedy polski sąd osądzi tylko uszczerbek doznany nad Wisłą.
Czytaj także: Ustawą w hejt na Facebooku
Sprzeczka o polonijną szkołę
W tym przypadku obie antagonistki mieszkają stale w Irlandii. Marta S., powódka, była dyrektorem polskiej szkoły, a pozwana, Alicja B., przewodniczącą rady rodziców. Do konfliktu doszło na tle rozliczeń finansowych. Pozwana zaczęła zamieszczać w 2012 r. na Facebooku wpisy o rzekomym zdefraudowaniu przez powódkę pieniędzy szkoły, podważając jej kompetencje jako nauczyciela i dyrektora.
Wysyłała też podobne e-maile do różnych instytucji w Polsce, z którymi powódka miała kontakt jako działaczka polonijna. W związku z tym musiała się tłumaczyć z oskarżeń, co było dla niej poniżające. W konsekwencji wystąpiła z pozwem o przeprosiny i zapłatę 15 tys. zł na cel społeczny, ale pozew złożyła nie w Irlandii, tylko w Polsce. Jak mówi jej pełnomocnik mec. Paulina Fiejdasz, uznała, że w Polsce szybciej przeprowadzi proces i tutaj będzie egzekwowała wyrok.
Sądy Okręgowy, a potem Apelacyjny w Łodzi oddaliły jej żądanie, przywołując wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie Shevill C-68/93, w który stwierdzono, że w przypadku zniesławienia publikacją prasową uszczerbku na honorze można bronić w miejscach, gdzie publikacja jest rozpowszechniania, jeśli poszkodowany jest tam znany.