Facebook: pomówienia z Irlandii, wyrok w Polsce

Każdy mieszkaniec UE może być pozwany w Polsce, nawet gdy szkodę wyrządził tylko w Internecie.

Aktualizacja: 19.08.2019 06:19 Publikacja: 18.08.2019 20:43

Facebook: pomówienia z Irlandii, wyrok w Polsce

Foto: Adobe Stock

To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego wyjaśniającego warunki transgranicznego dochodzenia ochrony dóbr osobistych, m.in. przed internetowymi pomówieniem. A nierzadko do niewybrednych pomówień dochodzi właśnie z zagranicy, gdyż ich autorzy sądzą, że są bezkarni, a tak nie jest. Warunkiem jest stwierdzenie poszkodowanego, że doznał w Polsce uszczerbku na czci, a wtedy polski sąd osądzi tylko uszczerbek doznany nad Wisłą.

Czytaj także: Ustawą w hejt na Facebooku

Sprzeczka o polonijną szkołę

W tym przypadku obie antagonistki mieszkają stale w Irlandii. Marta S., powódka, była dyrektorem polskiej szkoły, a pozwana, Alicja B., przewodniczącą rady rodziców. Do konfliktu doszło na tle rozliczeń finansowych. Pozwana zaczęła zamieszczać w 2012 r. na Facebooku wpisy o rzekomym zdefraudowaniu przez powódkę pieniędzy szkoły, podważając jej kompetencje jako nauczyciela i dyrektora.

Wysyłała też podobne e-maile do różnych instytucji w Polsce, z którymi powódka miała kontakt jako działaczka polonijna. W związku z tym musiała się tłumaczyć z oskarżeń, co było dla niej poniżające. W konsekwencji wystąpiła z pozwem o przeprosiny i zapłatę 15 tys. zł na cel społeczny, ale pozew złożyła nie w Irlandii, tylko w Polsce. Jak mówi jej pełnomocnik mec. Paulina Fiejdasz, uznała, że w Polsce szybciej przeprowadzi proces i tutaj będzie egzekwowała wyrok.

Sądy Okręgowy, a potem Apelacyjny w Łodzi oddaliły jej żądanie, przywołując wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie Shevill C-68/93, w który stwierdzono, że w przypadku zniesławienia publikacją prasową uszczerbku na honorze można bronić w miejscach, gdzie publikacja jest rozpowszechniania, jeśli poszkodowany jest tam znany.

A więc kompetencja sądu (tutaj polskiego) obejmuje tylko uszczerbek doznany w Polsce. Sądy uznały jednak, że choć powódka mocno przeżyła e-maile (zrezygnowała z kierowania szkołą), to jednak większość osób, do których dotarły te informacje, udzieliła jej wsparcia. Zachowanie pozwanej nie wywołało żadnych negatywnych konsekwencji dla powódki na terenie Polski.

Gdzie szkoda, tam wyrok

Sąd Najwyższy, do którego powódka się odwołała, nie podzielił tej oceny i nakazał powtórzenie procesu, i to poczynając od I instancji.

– Okoliczność, że pozwana adresowała obraźliwe e-maile do instytucji położonych w Polsce, z którymi powódka współpracowała, jest wystarczająca do stwierdzenia ich negatywnych skutków – wskazał w uzasadnieniu sędzia SN Roman Trzaskowski.

SN nie zgodził się z twierdzeniem SA, że inkryminowane zarzuty uzasadniał obowiązek „tłumaczenia się" z dysponowania środkami publicznymi.

– Obowiązku udzielenia informacji o sposobie wykorzystania środków publicznych (społecznych) nie można zrównać z koniecznością odpierania zarzutu przywłaszczenia tych środków – wskazał sędzia.

A co myślą o wyroku prawnicy zajmujący się na codzień podobnymi sprawami?

– Skoro w sprawach krajowych do ustalenia naruszenia dobra osobistego wystarczy test uczciwie i rozsądnie myślącego odbiorcy, to nie ma powodu, by twierdzić że w sprawach, transgranicznych ma być inaczej, że taki pozew miałby nie odnieść tutaj skutku. Wyrok SN zasługuje na aprobatę – ocenia adwokat Dariusz Pluta.

Bez uszczerbku, wystarczy atak

– Sprawa jest bardzo ciekawa, nie tylko w zakresie pozywania „przez granice", ale także sądowej precyzji w ustalaniu naruszenia, jego bezprawności i krzywdy, w tym wypadku wypowiedzi internetowych – ocenia adwokat Krzysztof Czyżewski. – SO i SA uznały, że taki uszczerbek nie nastąpił, skoro sama powódka oświadczyła, że wypowiedzi pozwanej nie wywołały żadnych konsekwencji w Polsce – instytucje nie zerwały z nią współpracy, nie zareagowały na zarzuty. SN słusznie jednak wskazał, że uszczerbek polega już na samym bezprawnym zaatakowaniu, naruszeniu dóbr osobistych innej osoby.

sygn. akt: II CSK 158/18

Opinia dla „rzeczpospolitej"

Szymon Topa, radca prawny prowadzący transgraniczne sprawy o pomówienia

Wyrok SN wyraźnie wskazuje, że osoba pomówiona w internecie może się domagać ochrony dóbr osobistych nie tylko przed sądem dla miejsca (państwa) zamieszkania sprawcy pomówienia, ale także przed sądem każdego państwa członkowskiego, na którego terytorium zaskarżona treść była dostępna. W tym wypadku sądy są właściwe do rozpoznania jedynie krzywdy lub szkody spowodowanych na terytorium tego państwa, przed którym sprawa się toczy. Pozwanie przez polską działaczkę polonijną innej działaczki przed sądem kraju ich pochodzenia, może przynieść jej korzyści praktyczne, kiedy wykonanie wyroku nakazującego usunięcie skutków pomówienia wymagać będzie zaangażowania polskich organów egzekucyjnych.

To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego wyjaśniającego warunki transgranicznego dochodzenia ochrony dóbr osobistych, m.in. przed internetowymi pomówieniem. A nierzadko do niewybrednych pomówień dochodzi właśnie z zagranicy, gdyż ich autorzy sądzą, że są bezkarni, a tak nie jest. Warunkiem jest stwierdzenie poszkodowanego, że doznał w Polsce uszczerbku na czci, a wtedy polski sąd osądzi tylko uszczerbek doznany nad Wisłą.

Czytaj także: Ustawą w hejt na Facebooku

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona