W 2017 r. polskie sądy myliły się częściej niż w latach poprzednich. Z najnowszych statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że wskaźnik stabilności wyniósł 61,5 proc. W 2015 r. – 63,8 proc., w 2014 r. – 63, 4 proc., a w 2013 r. – blisko 65 proc. Co to oznacza? Że w 2017 r. po odwołaniu utrzymało się zaledwie 61, 5 proc. wyroków.
– To bardzo źle, że w Polsce tak często uchyla się wyroki do ponownego rozpoznania. To choroba wymiaru sprawiedliwości – mówi Marcin Konopko, radca prawny.
I przypomina, że uchylenie wyroku po kilku latach procesu oznacza nie tylko kolejne koszty związane z ponownym procesem, ale i przewlekłość.
Wracają gospodarcze
Pogorszenie najbardziej widać w sprawach gospodarczych. Na przykład w 2015 r. wskaźnik stabilności ogółem wynosił w nich 63 proc., a w 2017 r. już tylko 54,3 proc. W sądach apelacyjnych w 2015 r. było to 55,4 proc., a w 2017 r. 38,6 proc. W sprawach apelacyjnych w SA było 60 proc., a w 201 7 r. zaledwie 25,8 proc.
– Sądy gospodarcze są zawalone pracą. Liczba spraw przewyższa nasze możliwości. Łatwiej więc o błąd – tłumaczy poznański sędzia Bartłomiej Przymusiński.