Fiskus ciągle robi czystki w VAT-owskim rejestrze. I zapewnia, że części firm nawet nie musi zawiadamiać, że już w nim nie figurują.
Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" z 14 lipca, liczba wykreślonych od początku roku z VAT-owskiego rejestru firm przekroczyła już 65 tys. Część to przedsiębiorcy, z którymi urzędnicy nie mogli się skontaktować albo którzy nie stawiali się na wezwania. Są wykreślani na podstawie art. 96 ust. 9 ustawy o VAT. Dlaczego nie powiadamia się ich o usunięciu z rejestru? – zapytano ministra finansów w interpelacji poselskiej nr 13 183. Trudno zawiadomić o wykreśleniu podatnika, z którym nie można się skontaktować – odpowiedział minister. Dodał, że podobnie jest z tymi, którzy podali nieprawidłowe dane przy rejestracji, a także – z oczywistych względów – z firmami, które faktycznie nie istnieją.
Kłopoty z biznesem
– Problem w tym, że skarbówka często wykreśla z rejestru firmy, które normalnie funkcjonują. Powodem bywa np. to, że ktoś nie odebrał korespondencji z urzędu albo nie pojawił się na wezwanie – mówi Zdzisław Modzelewski, doradca podatkowy, wspólnik praktyki podatkowej GWW. – Procedura przywracania trwa nawet miesiąc albo dwa, a w tym czasie przedsiębiorca może mieć kłopoty z normalnym prowadzeniem działalności. Kontrahenci podejrzliwie patrzą bowiem na podmioty, które nie figurują w VAT-owskim rejestrze.
Minister finansów argumentuje, że zdecydowane działania są niezbędne również dla ochrony uczciwych podatników. Na potrzeby VAT rejestrują się bowiem także podmioty nastawione na wprowadzanie do obrotu pustych faktur lub wyłudzenia zwrotu podatku. Konieczne jest ich identyfikowanie i szybkie wyrejestrowywanie.
Potrzebny rozsądek
– Ten argument jest dla mnie całkowicie nieprzekonujący. Oszustów należy łapać i karać, a nie wykreślać – mówi Zdzisław Modzelewski. Dodaje, że przy wyrzucaniu z rejestru potrzebny jest przede wszystkim zdrowy rozsądek urzędników i pochylenie się nad każdą sprawą, w przeciwnym razie łatwiej będzie zepsuć, niż naprawić system.