Nowy obowiązek może być rewolucją np. dla małych firm dostarczających części do fabryk samochodów. Auto składa się bowiem z tysięcy części dostarczanych przez setki kooperantów.
– To często małe firmy, dla których wdrożenie takiego systemu będzie trudnym zadaniem – mówi Tobiasz Adam Kowalczyk z Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (AHK), znawca branży motoryzacyjnej. Obawia się on, że trudność z jednoczesnym wdrożeniem systemu podzielonej płatności w takich firmach może nawet zaburzyć system dostaw, przynajmniej przez pierwsze kilka miesięcy.
Podobne obawy ma Igor Roman, dyrektor w dziale doradztwa podatkowego w firmie Deloitte. Uważa, że dotrzymanie pewnego poziomu dyscypliny w stosowaniu nowego mechanizmu przez rozproszony krąg dostawców dużej firmy motoryzacyjnej może być sporym wyzwaniem.
– Jeśli się nawet okaże, że wśród nich jest kilku takich, którzy z jakichś powodów nie wdrożą systemu podwójnej płatności, konsekwencje mogą dotknąć zarówno ich, jak i podmiotu, któremu dostarczają części – przewiduje.
Zagrożenia dla sieci dostawców dostrzega też Jerzy Martini, doradca podatkowy w kancelarii Martini i Wspólnicy.
– Niepokojące jest dość nonszalanckie podejście twórców projektu. Można wyobrazić sobie w miarę bezbolesne przejście na nowy system w firmie wystawiającej kilkadziesiąt faktur miesięcznie, ale np. w branży motoryzacyjnej wytwórcy i handlowcy wystawiają ich miesięcznie setki albo tysiące – zwraca uwagę.