Na eksperyment obliczony na zwalczanie oszustw w VAT, zgodziła się obradująca w ubiegły piątek rada ministrów finansów krajów członkowskich – Ecofin. Czechy i Austria dostały pozwolenie na zastosowanie odwróconego VAT w transakcjach między przedsiębiorcami. System ten dotyczyłby tylko transakcji opiewających na kwoty przekraczające 10 tys. euro. Dodatkowo zastrzeżono warunek: takie biznesowe rozliczenia nie mogą się odbywać z użyciem gotówki.
Takie śmiałe posunięcie zmierza do uwolnienia Unii Europejskiej od problemów z oszustwami w sferze VAT. Przyjmują one różne formy (w tym osławione „karuzele podatkowe"), ale mają jedną wspólną cechę: oszust inkasuje VAT zawarty w cenie sprzedawanego towaru, ale nie odprowadza go do urzędu skarbowego. W systemie, w którym to nabywca nalicza podatek (czyli właśnie w systemie odwróconego VAT), ryzyko oszustw znacznie spada.
W pogoni za oszustami
Dotychczas zarówno Polska, jak i inne kraje członkowskie UE próbowały wprowadzać odwrócony VAT tylko na niektóre towary. W naszym kraju ten system sprawdził się w sektorze stalowym oraz wyrobów elektronicznych i metali szlachetnych. Odwrócony VAT na laptopy, tablety i telefony komórkowe obowiązuje już od 1 lipca 2015 r. Jak zapewnia Michał Kanownik, szef branżowej organizacji ZIPSEE Cyfrowa Polska, w zasadzie wyeliminowało to problem oszustw w tym sektorze.
– Jest to rozwiązanie częściowo skuteczne, bo oszuści przerzucili się na handel twardymi dyskami do komputerów i mikroprocesorami – zauważa Kanownik. – A te akurat towary nie zostały objęte odwróconym VAT.
Samo Ministerstwo Finansów, choć zapewnia o mobilizacji sił i środków w walce z oszustwami w VAT, przyznawało nieraz, że rozwiązania takie jak w sektorze elektroniki czy stali są doraźne i nie rozwiązują problemu systemowo. Oszukańcze schematy wciąż są wykorzystywane w handlu najrozmaitszymi innymi towarami, np. olejem rzepakowym, elementami mebli czy nawet podgrzewaczami do wody. Tymi handlowało 15 gangsterów ze Śląska, zatrzymanych w czwartek przez policję.