Rośnie liczba firm usuniętych przez fiskusa z rejestru VAT. Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na interpelację poselską nr 12474 podało, że jest już ich prawie 56 tys. Większość z nich (ponad 38 tys.) to przedsiębiorcy, którzy zawiesili działalność na przynajmniej pół roku.
Skarbówka zapewnia, że przed usunięciem z VAT-owskiego rejestru urzędnicy próbują skontaktować się z przedsiębiorcą (lub jego pełnomocnikiem) i wyjaśnić, dlaczego np. nie składa podatkowych deklaracji.
Jeśli się to nie uda, zostaje skreślony z rejestru. Problem w tym, że nic o tym nie wie. Część firm działa więc dalej i wystawia faktury. A kontrahenci odliczają z nich VAT. Mogą mieć z tego powodu kłopoty, ponieważ fiskus uważa, że faktura wystawiona przez podmiot niebędący zarejestrowanym podatnikiem nie daje prawa do odliczenia (więcej na ten temat pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" z 18 maja br.).
Jak skarbówka wyłapuje takie faktury? Na podstawie danych z VAT-owskich ewidencji przesyłanych w elektronicznym Jednolitym Pliku Kontrolnym. Duże firmy składały go już w zeszłym roku, począwszy od rozliczenia za styczeń br. muszą go też przesyłać mali i średni przedsiębiorcy (do końca 2017 r. zwolnieni z tego obowiązku są mikroprzedsiębiorcy).
Do firm, które wpisały w swojej ewidencji faktury od podmiotów wykreślonych z rejestru VAT, skarbówka wysyła pisma zalecające sprawdzenie dokumentacji i poprawienie błędów.