Długi termin oczekiwania
Zgodnie z art. 99 ust. 1 i 2 ustawy o VAT, co do zasady, podatnicy tego podatku składają deklarację rozliczeniową, wykazującą przeprowadzone w danym okresie transakcje za zakończony okres. W sytuacji, gdy podatnik rozlicza się miesięcznie, powinien złożyć druk deklaracji VAT-7 do 25. dnia każdego miesiąca za miesiąc poprzedni. Oznacza to, że np. deklarację za kwiecień 2020 r. podatnik powinien złożyć do 25 maja 2020 r. Istotne są jednak wyjątki od tej zasady. Przykładowo, mali podatnicy, rozliczający VAT kwartalnie składają deklarację kwartalną do 25. dnia miesiąca następującego po danym kwartale, czyli w zakresie obecnie trwającego kwartału - do 25 lipca 2020 r. Skutek jest taki, że podatnicy rozliczający się miesięcznie, osiągnąwszy spadek obrotów w marcu 2020 r., który pogłębił się następnie w kwietniu, mogą być zmuszeni do oczekiwania na subwencję co najmniej do końca maja 2020 r. (jeśli dotychczasowa praktyka pokazywała, że faktury spływają do nich nie tylko na początku miesiąca). Sytuacja podatników rozliczających się kwartalnie wygląda zdecydowanie gorzej, gdyż oni na potencjalną pomoc mogą liczyć dopiero na koniec lipca 2020 r.
Problemowe przedpłaty
Problemem wynikającym z tarczy, w przypadku bazowania na danych z deklaracji VAT, są wszelkie przedpłaty. Zaliczki są niezwykle popularne w obrocie B2B, często są także stosowane w obrocie B2C, gdzie klient, np. zamawia coś z dłuższym terminem realizacji. Dotyczą one branży turystycznej, budowlanej, deweloperskiej, ale też bardziej skomplikowanych projektów programistycznych czy logistycznych. Przyjęcie zaliczki powoduje obowiązek wystawienia faktury zaliczkowej i odprowadzenia VAT. W rejestrze VAT zaliczka ujmowana jest przez to w zupełnie innym momencie niż rzeczywista sprzedaż. Datą sprzedaży towarów i usług jest zasadniczo dzień dostarczenia towaru lub wykonania usługi. Według tych dat liczony jest rzeczywisty obrót w przedsiębiorstwie. Jest to również logiczne, gdyż zaliczka nie gwarantuje zakończenia transakcji i może podlegać zwrotowi, a w dodatku służy tylko pokryciu kosztów, a nie generowaniu zysków.
System PFR wymaga złożenia oświadczenia o braku zaległości podatkowych. Niestety jest on skonstruowany w sposób wyjątkowo prymitywny. Przeprowadza bowiem weryfikację oświadczenia przedsiębiorcy odnosząc je do rejestrów fiskusa. Sprowadza się to – w uproszczeniu - do sprawdzenia czy w rubrykach systemów fiskalnych znajduje się kwota zero zł. Jeśli tak, to wniosek procedowany jest dalej. Jeśli jednak suma na koncie jest różna od zera, to wniosek może być odrzucony. Niestety, powoduje to, że podatnicy posiadający nadpłatę (nawet niewielką) mogą zostać pozbawieni pomocy. System nie rozróżnia bowiem czy liczba inna od zera jest ujemna (co wskazywałoby na zaległość), czy dodatnia (co wskazuje na nadpłatę). Ma się to zmienić w najbliższym czasie, jednak obecnie powoduje, że np. przedsiębiorca posiadający nadpłatę w urzędzie skarbowym w wysokości złotówki, może nie otrzymać wsparcia w wysokości miliona złotych i zostanie potraktowany tak samo jak podatnik, który ma zaległość na kwotę stu tysięcy złotych. Teoretycznie, podatnik posiadający nadpłatę może wystąpić o jej zwrot, jednak przejście całej procedury jest zazwyczaj dość czasochłonne, więc może się okazać, że wsparcie z PFR uzyska ze znacznym opóźnieniem.
Zdaniem autora
Bartosz Rodak, doradca podatkowy, adwokat, menedżer w Departamencie Doradztwa Prawnego w Mariański Group Kancelarii Prawno-Podatkowej
Pomoc daleka od ideału
Niestety, rozwiązania tarczy finansowej przyznawanej przez PFR dalekie są od ideału. Pisane były na szybko, bez konsultacji z przedsiębiorcami, przez co nie uwzględniają w dostateczny sposób realiów gospodarczych. Opierają się na skrajnie uproszczonym modelu prowadzenia biznesu, w którym obroty w VAT oraz obroty w ujęciu podatku dochodowego czy przepisów o rachunkowości są zawsze identyczne, a wszystkie kwoty z urzędem podatnik ma rozliczone w zasadzie co do grosza. Automatyzacja, na jakiej opiera się cały proces, powoduje, że wielu podatników zostaje pozbawionych wsparcia. Nie ma też realnej i efektywnej drogi odwoławczej. Może się więc okazać, że tarcza finansowa, na skutek dużej liczby dziur, nie zapewnia żadnej ochrony przed kryzysem.