Przepisy zakazujące łączenia mandatu radnego z innymi aktywnościami w strukturach samorządowych czy z wykorzystaniem majątku gminnego są bardzo rygorystyczne. Za złamanie zakazów grozi utrata mandatu. Nie zawsze jednak. Kara musi być proporcjonalna do przewinienia. Potwierdził to ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny.
Chodziło o troje radnych, którzy podpisali ze swoim burmistrzem umowy-zlecenia na doręczanie za potwierdzeniem odbioru nakazów płatniczych oraz decyzji na podatek od nieruchomości. Wszyscy zleceniobiorcy byli też sołtysami.
Sprawą zainteresował się wojewoda. Jako organ nadzoru uznał, że takie rozwiązanie narusza prawo. Przypomniał, że ustawodawca ustanowił zakaz powierzania przez wójta (burmistrza, prezydenta) radnemu gminy, w której uzyskał mandat, wykonywania pracy na podstawie umowy cywilnoprawnej. W ocenie wojewody takim zakazem zostały objęte umowy-zlecenia na wykonywanie osobiście prac dostarczenia za potwierdzeniem odbioru nakazów płatniczych oraz decyzji na podatek od nieruchomości.
Wojewoda wezwał radę miejską, by ta uchwałą wygasiła mandaty radnym, którzy podjęli się roli doręczyciela przesyłek podatkowych. A ponieważ ta nie zareagowała, sam zarządzeniem zastępczym usunął troje sołtysów z foteli radnych.
Ci nie dali za wygraną. W skargach do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu przekonywali, że rozstrzygnięcia wojewody są zbyt restrykcyjne. Bo gdy uwzględni się zasadę proporcjonalności, to uznać należy, że możliwe jest zawieranie umów o charakterze incydentalnym, niegodzących w zasady praworządności i antykorupcyjny cel zakazu.